"Władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. W sierpniu dostałem od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady wiceprezesa klubu ekstraklasy za 15 tysięcy miesięcznie. Była absurdalna. Szokująca. Nie mam przecież żadnego doświadczenia w prowadzeniu klubu ani w jakiejkolwiek innej działalności gospodarczej. Zero wiedzy na ten temat. Nic. Bo jestem "tylko" dziennikarzem. Odmówiłem" - opowiedział Marcin Torz na Twitterze. Potem dostał kolejną propozycję, którą odrzucił.
REKLAMA
Zobacz wideo
PZPN zwolnił Santosa. Znamy szczegóły i konkretne daty. "Priorytet"
Prezes Śląska komentuje aferę z dziennikarzem
Patryk Załęczny został wybrany nowym prezesem Śląska Wrocław zaledwie kilka dni temu, a już musi się mierzyć z aferą. Wydał specjalne oświadczenie w sprawie. Przyznał, iż Torz faktycznie był jednym z kandydatów na wiceprezesa wrocławskiego klubu. To był pomysł Załęcznego, by dziennikarz wszedł do Śląska w zupełnie nowej dla siebie roli.
"Na ostatnim Śląskowym Gadaniu, na które zostałem zaproszony, potwierdziłem, iż Marcin Torz jest jednym z kandydatów na stanowisko wiceprezesa naszego Klubu. Po tym, gdy otrzymałem szansę poprowadzenia Śląska, rozpocząłem rozmowy z osobami, które swoimi kompetencjami i doświadczeniem, mogłyby wzmocnić naszą administracyjną drużynę" - czytamy w oświadczeniu prezesa Śląska.
Załęczny wyjaśnił, dlaczego chciał, by Torz dołączył do klubu. Wyjawił, iż rozmowy trwały już jakiś czas.
"Znamy się od dłuższego czasu, szanujemy się, myślę, iż choćby lubimy, dlatego z mojej strony otrzymał propozycję dołączenia do mojego zespołu. Wiem, iż Marcin ma ostre pióro i nie każdemu pasuje jego styl, natomiast jest też dziennikarzem z 20-letnim doświadczeniem, z rozległymi kontaktami i wiedzą, jak działają media. Nie oszukujmy się, patrząc przez pryzmat ostatnich miesięcy, doświadczenie w tym zakresie przyniosłoby klubowi wiele korzyści. Byliśmy w rozmowach od kilku tygodni, wspólnie analizowaliśmy sytuację, jaką mamy aktualnie w klubie" - oznajmił.
Według prezesa Śląska obie strony były pozytywnie nastawione na perspektywę współpracy w klubie, ale sytuacja się zmieniła po głośnym sprzeciwie kibiców. Dlatego Załęczny poinformował Torza w środę po południu, iż kończą rozmowy nt. proponowanej posady. Nie ukrywa zaskoczenia i rozczarowania wpisami dziennikarza, który ujawnia wiadomości i mówi o próbie przekupienia go.
"Zdaję sobie sprawę, iż była to dla Marcina trudna do zaakceptowania decyzja, zwłaszcza iż w ostatnich tygodniach Marcin bardzo mocno zaangażował się także w budowanie swojego przyszłego zespołu w strukturach Śląska, proponując konkretne osoby do zatrudnienia. Widziałem, iż ta sytuacja mocno Marcina zaskoczyła, ale rozstaliśmy się w zgodzie, bez jakichkolwiek złośliwości. Po prostu mi po ludzku przykro, iż nasze tygodnie wspólnych ustaleń, jak zmienić Śląsk na lepsze, totalnie legły w gruzach, kiedy w internecie pojawił się wpis Marcina o dziennikarskim śledztwie. Ja naprawdę widziałem w jego oczach zaangażowanie, chęć wielkiej współpracy. Dlatego naprawdę nie wydaje mi się, aby 'praca marzeń', bo taka to też prawdopodobnie była praca dla Marcina, który przecież też kocha ten klub, była jakąkolwiek 'próbą korupcji dziennikarza'" - zakończył.
W piątek o godz. 18 Śląsk wróci do rywalizacji w Ekstraklasie. Zagra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Tego dnia odbędzie się też spotkanie akcjonariuszy Śląska Wrocław.