Pierwszy etap Ligi Konferencji rozgrywanej w nowym formacie wchodzi w decydującą fazę. W czwartek 12 grudnia rozgrywana jest piąta seria gier, w której udział biorą chociażby Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok. Zanim jednak przedstawiciele ekstraklasy rozpoczęli swoje mecze, kolejka wystartowała od spotkań Vikingur Reykjavik - Djurgarden oraz FC Astana - Chelsea.
REKLAMA
Zobacz wideo
Szalony mecz w LK! Wystarczy spojrzeć na te warunki
Szczególnie drugie ze starć było naprawdę wyjątkowe. Wszystko przez dosyć niecodzienne okoliczności całego meczu, z którymi musiała zagrać londyńska drużyna na wyjeździe. Pierwszym utrudnieniem była już sama podróż do Kazachstanu, która z Anglii trwa aż około ośmiu godzin! Nie wspominając o tym, iż oba kraje dzielą cztery godziny różnicy czasowej. Kiedy czołowy klub Premier League dotarł na stadion w Ałmatach, czekały go kolejne "niespodzianki".
Gwiazdorzy Chelsea z pewnością nie są przyzwyczajeni do rozgrywania spotkań w temperaturze... dziewięciu stopni poniżej zera. A właśnie takie warunki pogodowe zastali w największym kazachskim mieście. Doskonale przygotowany na mecz był za to Mukhammedzhan Seysen. Bramkarz gospodarzy w trosce o własne zdrowie na starcie z mocno rezerwowym składem, jaki wytypował Enzo Maresca, założył na głowę zimową czapkę. I słusznie! W końcu przy -9 stopniach Celsjusza łatwo można się przeziębić. Jego strój gwałtownie stał się hitem sieci.
Mecz rozpoczął się o godz. 16:30 polskiego czasu. Końcowy wynik tak naprawdę rozstrzygnął się już w pierwszej połowie. Kapitalne zawody rozegrał Marc Guiu. 18-letni wychowanek Barcelony kupiony przez Chelsea latem tego roku za sześć milionów euro po osiemnastu minutach od pierwszego gwizdka miał już na koncie dwie bramki. Szczególnie pierwsze trafienie było naprawdę spektakularne. Guiu otrzymał piłkę na prawym skrzydle, z łatwością przedryblował jednego z obrońców, po czym popisał się techniczną "wcinką" z bliskiej odległości i dosyć ostrego kąta.
Zobacz też: Lewandowski zrównany z ziemią. Co za porażka
Trzecie trafienie w 39. minucie dołożył Renato Veiga. Gospodarze robili, co mogli, aby odwrócić losy meczu. Skończyło się na jednej bramce honorowej autorstwa Marina Tomasova, który tuż przed przerwą z obrębu pola karnego przycelował na dalszy słupek. Ostatecznie FC Astana poległa 1:3 i po piątym rozegranym meczu na ten moment zajmuje 27. miejsce z czterema punktami na koncie. Za to Chelsea pozostaje liderem, mając na koncie 15 oczek i imponujący bilans bramkowy 21:4.