A. Senstad: Chcemy wyciągnąć wszystko, co najlepsze, z całego środowiska polskiej piłki manualnej [ROZMOWA]

2 godzin temu

Reprezentacja Polski kobiet rozpoczyna sezon 2025/2026! W sobotę 20 września o godz. 18.00 Biało-Czerwone zmierzą się towarzysko z Serbią w Gnieźnie. Przed spotkaniem zachęcamy do lektury obszernego wywiadu z selekcjonerem Arne Senstadem, który opowiada m.in. o przygotowaniach i celach na Mistrzostwa Świata Kobiet 2025, letnich transferach, selekcji zawodniczek, brakujących nazwiskach oraz chęci poprawy współpracy ze środowiskiem piłki manualnej w Polsce.

Arne Senstad pracę w roli selekcjonera reprezentacji Polski kobiet rozpoczął w sierpniu 2019 roku. Od tego czasu razem z Biało-Czerwonymi wywalczył awans na sześć imprez mistrzowskich. W trakcie ubiegłorocznych Mistrzostw Europy Kobiet 2024 Polki zajęły najlepszą lokatę w dużym turnieju od dziewięciu lat (4. miejsca wywalczonego podczas MŚ 2015) i zakończyły mistrzostwa na 9. pozycji. W lutym 2025 roku Senstad przedłużył kontrakt ze Związkiem Piłki manualnej w Polsce, dzięki czemu pozostanie na stanowisku co najmniej do zakończenia Mistrzostw Europy 2026, które odbędą się m.in. w Polsce.

Maciej Szarek, Związek Piłki manualnej w Polsce: Na kolejne zgrupowanie reprezentacji Polski kobiet czekaliśmy pięć miesięcy. Jak wyglądał powrót do pracy z kadrą po takiej przerwie?

Arne Senstad, selekcjoner reprezentacji Polski kobiet: To prawda, iż minęło trochę czasu, dlatego pierwsze treningi były bardzo interesujące. Już na samym początku zgrupowania w Wałczu zaplanowaliśmy testy sprawnościowe, żeby zweryfikować, jak zawodniczki pracowały w trakcie wakacji. Następnie skupiliśmy się na przypomnieniu dziewczynom wypracowanych wcześniej rozwiązań, bo musimy odbudować zgranie i wrócić do tych rzeczy, które w ubiegłym sezonie robiliśmy bardzo dobrze, co zaowocowało 9. miejscem na mistrzostwach Europy i awansem na mistrzostwa świata. Musimy mieć cierpliwość i pamiętać, iż w tydzień nie zrobimy rewolucji. Z czasem będziemy chcieli dodać jednak do naszej gry kilka nowości, które chcielibyśmy wykorzystać podczas nadchodzących mistrzostw świata.

Wakacyjna przerwa od zgrupowań nie oznaczała też braku pracy. W trakcie wakacji monitorowaliśmy transfery naszych kadrowiczek, na bieżąco rozmawialiśmy z zawodniczkami, analizowaliśmy wyniki wcześniejszych testów sprawnościowych, oglądaliśmy poprzednie spotkania i szukaliśmy nowych rozwiązań, planując kolejne zgrupowania.

Tym razem powołał pan 19 zawodniczek (LISTA). Czy po wakacjach zmieniło się coś w reprezentacyjnej hierarchii?

Stale śledzimy wszystkie rozgrywki, bo wiemy, iż grono polskich zawodniczek jest dość ograniczone. Musimy mieć świadomość, iż nie mamy do dyspozycji największych europejskich gwiazd, a naszym głównym zadaniem jest zbudowanie jak najlepszego zespołu z dostępnych zawodniczek. Dlatego od początku nowego sezonu reprezentacyjnego chcieliśmy powołać możliwie jak najsilniejszy skład, choć musieliśmy zmagać się z kilkoma kontuzjami. Aleksandra Rosiak przyjechała na zgrupowanie, ale dopiero wraca do pełni zdrowia. Sylwia Matuszczyk i Aneta Promis nie mogły wziąć udziału w zgrupowaniu. Kontuzji doznała też Klaudia Grabińska.

W miejsce Anety Promis powołaliśmy Natalię Janas. Wciąż uważam, iż pozycja skrzydłowych jest u nas wyjątkowo mocno obsadzona i jestem o nią zupełnie spokojny. Wciąż poszukujemy obrotowych, zwłaszcza pod nieobecność Sylwii Matuszczyk i Marleny Urbańskiej, która zakończyła karierę. Mamy w składzie młode zawodniczki, ale nie zamykamy się na te bardziej doświadczone.

Do składu wraca też Natalia Nosek, która po wakacjach ma nowy klub. Wierzę w jej potencjał, za pomocą którego może dać zespołowi bardzo dużo. To samo dotyczy Joanny Granickiej. Nową twarzą w kadrze jest Malwina Hartman, która w ostatnim czasie pokazała bardzo dobrą formę w ORLEN Superlidze. Mam nadzieję, iż dzięki kilku zmianom do zespołu wstąpi nowa siła i nowa energia. Wiem, iż powołaliśmy wiele rozgrywających, ale dzięki temu stworzyliśmy dużą konkurencję na tej pozycji, poprzez którą będziemy chcieli wyłonić te zawodniczki, które mogą najwięcej dać reprezentacji.

Wśród brakujących zawodniczek najczęściej wymienia się Kingę Jakubowską. Czy jest szansa, iż rozgrywająca KGHM MKS Zagłębia Lubin dołączy do reprezentacji?

Jest kilka zawodniczek, które z chęcią widziałbym w kadrze, ale jest to w tej chwili niemożliwe ze względu na problemy zdrowotne. Jedną z nich jest właśnie Kinga Jakubowska, która od kilku lat pokazuje bardzo dobrą formę, co udowodniła choćby podczas niedawnego Superpucharu Polski (zdobyła sześć bramek i otrzymała tytuł MVP meczu – red.). Chciałbym sprawdzić ją w reprezentacji, ale niestety Kinga wciąż ma wątpliwości, czy jej ciało wytrzyma grę w klubie i w kadrze bez czasu w dłuższą regenerację. Cały czas jesteśmy z nią w kontakcie. Rozmawiałem z Kingą zarówno w trakcie wakacji, jak i później przy okazji Superpucharu Polski w Łodzi. Rozumiem, iż trzeba czuć się gotowym w stu procentach, dlatego nikogo nie będziemy zmuszać do gry w reprezentacji, tylko będziemy dalej rozmawiać, licząc, iż sytuacja zmieni się w kolejnych miesiącach czy latach.

Wiele zmieniło się za to na rynku transferowym z udziałem naszych reprezentantek. Jest pan zadowolony z ruchów Biało-Czerwonych?

Mam wielką nadzieję, iż wszystkie transfery wyjdą naszym dziewczynom na dobre i pozwolą na dalszy rozwój. Bardzo się cieszę, iż Paulina Uścinowicz (Sport-Union Neckarsulmer) będzie grać w 1. Bundeslidze. To dla mnie kluczowa zawodniczka i mam nadzieję, iż dzięki temu wejdzie na jeszcze wyższy poziom. Wiele dziewczyn trafiło do ligi rumuńskiej. Myślę, iż transfer Magdy Balsam (CSM Slatina) okaże się prawdziwym hitem. Magda dołączyła do nieco słabszego klubu, ale jestem pewien, iż zdobędzie dla niego bardzo dużo bramek i podbije rumuński rynek. Bardzo interesujące będzie także śledzenie postępów Aleksandry Olek (HC Dunărea Brăila). Potrzebujemy, żeby zrobiła krok do przodu, bo jest bardzo istotną postacią zarówno w ataku, jak i w obronie. Monika Kobylińska (Gloria Bistrita) doskonale wie, co robi. Ma za sobą bardzo bogatą karierę, więc w pełni ufam w jej wybór klubu z Bystrzycy. Bardzo dobrze, iż Monika zostaje w Lidze Mistrzyń, a jeszcze lepiej, iż zagrają w niej także po transferach Dagmara Nocuń (OTP Group Buducnost) i Adrianna Płaczek (DVSC Schaeffler). Dużą nadzieję wiążę również z przenosinami Natalii Nosek (SCM Craiova), bo liczę, iż nowy klub mocno na nią postawi. interesujące są także transfery w ORLEN Superlidze Kobiet z udziałem Darii Przywary i Adrianny Górnej (obie PGE MKS El-Volt Lublin). To było bardzo interesujące lato.

Cieszą pana kolejne transfery za granicę?

Wiem, iż ostatnio pojawiły się głosy, iż mocno zachęcając zawodniczki do zagranicznych transferów przyczyniamy się do osłabienia klubów ORLEN Superligi Kobiet. Chciałbym rozwinąć ten temat. Nigdy tak nie mówiłem i nie uważam, iż każda zawodniczka powinna wyjeżdżać z Polski przy pierwszej lepszej okazji do pierwszego klubu, który się zgłosi, ale skłamałbym mówiąc, iż częstsza gra naszych zawodniczek w Lidze Mistrzyń i topowych ligach by nam nie pomogła.

Jako selekcjoner reprezentacji Polski patrzę przede wszystkim z perspektywy korzyści dla kadry narodowej i muszę stać na straży jej interesów. Potrzebujemy więcej zawodniczek grających w Lidze Mistrzyń i w najlepszych ligach. jeżeli spojrzymy na reprezentację Danii, która ma silną krajową ligę, to i tak wiele Dunek gra w czołowych klubach z całej Europy. Skoro chcemy równać do topowych reprezentacji, nasze reprezentantki muszą mierzyć się z najlepszymi na co dzień, a nie tylko podczas mistrzostw świata czy Europy. Oczywiście, musimy mieć także na uwadze rozwój ORLEN Superligi Kobiet i będziemy chcieli rozmawiać o tym z klubami. jeżeli będziemy współpracować, jestem pewien, iż możemy pogodzić nasze interesy.

Na ile poziom ORLEN Superligi Kobiet odpowiada wymaganiom, jakie stawia pan zawodniczkom w reprezentacji?

W trakcie całego sezonu regularnie przeprowadzamy testy sprawnościowe i kondycyjne dla naszych kadrowiczek. Monitorujemy wszystkie zawodniczki i dane wskazują, iż wyniki tych, które grają za granicą, są lepsze. Wpływa na to przede wszystkim większa liczba trudniejszych i bardziej intensywnych meczów w trakcie sezonu. Kiedy w Polsce brakuje tylu wymagających spotkań, tym ważniejszy jest codzienny trening, dlatego jest to naszym priorytetem.

Nie mam wątpliwości, iż ORLEN Superliga stale się rozwija i staje się coraz mocniejsza. Oglądam prawie wszystkie mecze i mam bardzo duży szacunek dla pracy wszystkich klubów. Bardzo się cieszę z rozwoju każdego ośrodka, jak Gniezno czy Elbląg. Z drugiej strony wciąż będę powtarzał, choć dla niektórych to już pewnie męczące, iż pozostało dużo do zrobienia w kwestii przygotowania fizycznego. Wiele zespołów wykonało już w tym zakresie postępy, dzięki czemu w lidze pojawiają się interesujące zawodniczki, które regularnie sprawdzamy w kadrze. Bardzo dobrze też, iż czołowe drużyny KGHM Zagłębie Lubin i PGE MKS El-Volt Lublin coraz lepiej radzą sobie w europejskich pucharach.

Wracając do transferów, pan również zmienił klubowego pracodawcę. Po sezonie przestał pan pełnić funkcję głównego trenera Larvik HK, zostając trenerem asystentem w innym norweskim klubie, Molde Elite. Czy to oznacza jeszcze więcej czasu dla reprezentacji Polski?

Reprezentacja Polski była dla mnie numerem jeden od samego początku i czasu w pracę z kadrą nigdy mi nie brakowało. Było tak choćby wtedy, kiedy byłem głównym trenerem w Larvik. W trakcie wakacji rozpocząłem współpracę z Molde Elite, ale działam bardziej na zasadzie consultingu. Często przyjeżdżam na treningi i mecze, dzięki czemu cały czas jestem “w grze”. To dla mnie bardzo ważne, iż razem z ZPRP zgadzamy się, iż dzięki jednoczesnej pracy z klubem mogę stawać się lepszym trenerem dla kadry. Zmiana polega na tym, iż do tej pory mój model pracy z reprezentacją Polski nie zakładał częstych podróży do Polski, bo z racji na kwestie językowe uznaliśmy, iż kontakty z klubami prowadzić będzie przede wszystkim Adrian Struzik (trener asystent reprezentacji Polski – red.) i reszta polskiego sztabu szkoleniowego.

A teraz?

Będę w Polsce zdecydowanie częściej. Adrian zrobił kawał bardzo dobrej roboty, ale mając na uwadze kolejne duże wyzwania, jakie czekają reprezentację Polski, w tym EHF EURO 2026 w Polsce, potrzebujemy jeszcze lepszej komunikacji z całym polskim środowiskiem piłki manualnej.

W tym celu będę chciał wraz z moim sztabem sukcesywnie odwiedzać polskie kluby, aby rozmawiać z lokalnymi trenerami i prezesami. Podczas mojego przyjazdu do Łodzi na Superpuchar Polski pojawiły się pewne wątpliwości i niedopowiedzenia, które warto wyjaśnić. Mam nadzieję, iż wszyscy chcemy tego samego, czyli rozwoju polskiej piłki manualnej, dlatego musimy znaleźć wspólny język. Doskonale zdajemy sobie sprawę, iż jest wiele sposobów i wiele pomysłów, jaką drogę obrać. Nie chcemy jeździć i mówić ludziom, co mają robić. Chcemy rozpocząć szeroką dyskusję, przedstawiając naszą perspektywę i wysłuchując zdania innych.

Jak to będzie wyglądało w praktyce?

Już podczas bieżącego zgrupowania zaplanowaliśmy spotkanie z przedstawicielami Enea MKS Gniezno. Myślę, iż to dobry start. Przy okazji kolejnych zgrupowań chciałbym odwiedzić inne ośrodki, na przykład Lubin, być może przy okazji hitowego meczu w Lidze Europejskiej pomiędzy KGHM Zagłębiem Lubin a PGE MKS El-Volt Lublin. Teraz jesteśmy na etapie planowania harmonogramu spotkań. Oprócz tego, chcę odwiedzić Szkołę Mistrzostwa Sportowego ZPRP w Płocku, żeby zobaczyć pracę na tym poziomie wiekowym.

Już w sobotę czeka was za to pierwszy mecz reprezentacji Polski kobiet w okresie 2025/2026. O godz. 18.00 podejmiecie w Gnieźnie Serbię. Jakie nadzieje wiąże pan z tym spotkaniem?

Myślę, że to będzie dla nas bardzo istotny sprawdzian, który pokaże, w jakim miejscu jesteśmy na początku nowego sezonu reprezentacyjnego na tle naprawdę silnych rywalek. Mam nadzieję, iż będzie to bardzo dobry mecz. Serbia zawsze miała wiele dobrych zawodniczek, choć zespół na przestrzeni lat miał swoje lepsze i gorsze momenty, ale zawsze utrzymywał solidny europejskich poziom.

W październiku rozpoczniemy natomiast grę w EHF EURO Cup 2026. W planie mecze ze Słowacją (domowy) i Rumunią (wyjazdowy). Z racji statusu organizatora kolejnych mistrzostw Europy Polska ma pewny udział w turnieju i weźmie udział w rozgrywkach towarzyszących eliminacjom. Cieszy się pan na myśl o braku stresu związanego z walką o awans?

Z jednej strony mecze kwalifikacyjne, które niosą za sobą wymierną stawkę i presję, służą zespołowi w budowaniu odporności psychicznej. Z drugiej strony, dzięki pewnemu awansowi i grze w EHF EURO Cup, będziemy mieli kilka spotkań z silnymi rywalkami, które będziemy mogli wykorzystać pod kątem budowy zespołu bez konieczności oglądania się przede wszystkim na wynik, choć ten, grając dla kadry narodowej, zawsze jest ważny. Myślę, iż gra w EHF EURO Cup da nam dużo możliwości, aby jeszcze bardziej skupić się na rozwoju drużyny.

W tym roku imprezą docelową są Mistrzostwa Świata Kobiet 2025, które rozpoczną się 26 listopada w Holandii i Niemczech (Polki trafiły do Grupy F razem z Francją, Tunezją i Chinami – red). Jak będą wyglądały dalsze przygotowania do tego turnieju i jaki wynik będzie dla pana sukcesem?

Wiem, iż im bliżej turnieju, tym oczekiwania środowiska będą coraz większe. Na ostatnich mistrzostwach Europy zajęliśmy 9. miejsce, co było bardzo dobrym wynikiem, w który włożyliśmy duży wysiłek. Kolejnym krokiem do przodu byłby więc awans do ćwierćfinału, ale dostanie się do TOP8 na mistrzostwach świata to będzie bardzo trudne zadanie. W fazie grupowej zagramy z jednymi z faworytek całej imprezy, Francuzkami, a po ewentualnym awansie z grupy zmierzymy się z bardzo mocną Holandią, która będzie grać u siebie. jeżeli marzymy o ćwierćfinale, musimy pokonać któryś z tych zespołów, a o to będzie bardzo trudno i musimy sobie to jasno powiedzieć. W najbliższych miesiącach będziemy jednak ciężko pracować po to, żeby na mistrzostwa stworzyć jak najsilniejszy zespół, który będzie w stanie przeciwstawić się teoretycznie mocniejszym rywalkom.

Bezpośrednio przed mistrzostwami planujemy wziąć udział w turnieju towarzyskim w Chorwacji razem z gospodyniami oraz Senegalem. W zeszłym roku uczestniczyliśmy w wielu silnych turniejach, które wyszły nam na dobre, więc chciałbym to kontynuować.

W dłuższej perspektywie celem są także Mistrzostwa Europy Kobiet 2026, które po raz pierwszy w historii odbędą się m.in. w Polsce. Do startu tego turnieju zostało niespełna półtora roku (pierwszy mecz zaplanowano na 3 grudnia 2026 – red.). Co należy zrobić, aby jak najlepiej wykorzystać ten czas?

Obserwując ostatnie działania ZPRP widzę, iż Prezes Sławomir Szmal wraz z Dyrektorem Sportowym Marcinem Smolarczykiem wprowadzają wiele nowych rzeczy i chcą rozwijać polską piłkę ręczną. Myślę, iż kierunek zmian jest słuszny. Dla mnie najważniejsze są jednak rozwiązania krótkoterminowe, dlatego wrócę do współpracy z klubami i całym środowiskiem polskiej piłki manualnej. Nie jest ono zbyt duże, dlatego każdy jest bardzo ważny. To naturalne, iż pojawiają się konflikty interesów, ale mamy półtora roku, aby zgromadzić najlepsze zawodniczki i najlepszych trenerów, wyciągając najlepsze, co się tylko da, z całego środowiska polskiej piłki manualnej. Dla dziewczyn granie w reprezentacji to naprawę największa sprawa. Bardzo bym chciał, żebyśmy wszyscy pracowali w tym samym kierunku.

Mecz Polska – Serbia odbędzie się w sobotę 20 września o godz. 18.00 w Hali Widowiskowo-Sportowej im. Mieczysława Łopatki w Gnieźnie. Bilety zostały wyprzedane. Transmisja na żywo będzie dostępna na kanale Polsat Sport 1.

Idź do oryginalnego materiału