96. minuta meczu, jest 1:1. Oto co zrobił obrońca Wisły Kraków!

2 godzin temu
Wisła Kraków była blisko kolejnej straty punktów. Niedzielne spotkanie z Górnikiem Łęczna nie układało się po jej myśli. Nie dość, iż od 9. minuty przegrywała, to długo nie była w stanie oddać celnego strzału. Losy odmieniła jednak kontrowersyjna czerwona kartka. - Nie widzę tutaj kartki, to był przypadek. Sędzia się pomylił - relacjonował Kazimierz Węgrzyn. O wyniku zadecydował za to strzał z 96. minuty.
Wisła Kraków w imponującym stylu rozpoczęła sezon. Sześć meczów, komplet punktów, bilans bramkowy 28:5 i cztery czyste konta - to robiło gigantyczne wrażenie. Imponowali zwłaszcza Angel Rodado, Jakub Krzyżanowski, Kacper Duda oraz Maciej Kuziemka. Pokazywali oni, iż najwyraźniej okres przygotowawczy przepracowali wzorowo, gdyż czują się na boisku znakomicie. Fani spodziewali się, iż prędzej czy później nadejdzie jednak kryzys. Nikt nie przypuszczał, iż będzie to tak szybko.

REKLAMA







Zobacz wideo Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek utemperowali Nawałkę? Żelazny: Powiedzieli mu "no panie trenerze..."



Fatalna seria Wisły Kraków trwa. Nie pomogła jej choćby gra w przewadze
Piłkarze Mariusza Jopa pod koniec sierpnia polegli z Miedzią Legnica. Podczas przerwy reprezentacyjnej zostali za to rozbici przez Puszczę aż 1:4, natomiast po niej jedynie zremisowali z Odrą Opole. Mieli zatem niemałą motywację, by przerwać złą passę w meczu z Górnikiem Łęczną. Mimo iż początek był udany, to potem wydarzyło się coś niespodziewanego.
W 9. minucie błąd popełnił bramkarz Kamil Broda, który źle przyjął i trafił w obrońcę. Piłkę przejął Dawid Tkacz i dośrodkował na pole karne. Tam znajdował się Bartosz Śpiączka, który znalazł się między obrońcami i celnie uderzył głową po dalszym rogu. - Niesłychane - po tak dobrym początku Wiślaków, Górnik wychodzi na prowadzenie - relacjonował komentujący spotkanie Maciej Iwański.





Błąd sędziego mógł uratować Wisłę Kraków. "On się potknął, to był przypadek"
Wisła miała przewagę, natomiast nie potrafiła do przerwy wyrównać. Tuż po wyjściu z szatni żółtą kartką został ukarany Kamil Orlik. I okazało się to najważniejsze po tym, co zrobił w 68. minucie. Piłkarz chciał zablokować wybitą przez Kamila Brodę piłkę, wykonał wślizg, ale trafił w nogi bramkarza. Sędzia się nie zawahał, pokazał mu drugą żółtą kartkę i w konsekwencji wyrzucił go z boiska.
- On się potknął. Nie widzę tutaj żółtej kartki, to był przypadek. On nie chciał faulować. Broda dodaje kolorytu do tej sytuacji. Sędzia się pomylił - podsumował Kazimierz Węgrzyn. - Nie ma mowy o interwencji VAR - dodał Iwański, zaznaczając, iż zawodnik nie dostał bezpośredniej czerwonej kartki.



Niespełna 10 minut później był remis. Duarte, próbując dośrodkować na pole karne, trafił w rękę Ogagi, która powiększała obrys ciała. Rzut karny. I po chwili gol Angela Rodado. Był to dopiero pierwszy celny strzał Wisły w tym spotkaniu.



Wisła wyraźnie przejęła inicjatywę, miała ponad 60 proc. posiadania piłki, natomiast nie miała pomysłu, jak przebić się przez obronę rywala. Najlepszą okazję miał Rodado, który w 85. minucie po strzale Ertlthalera nie dołożył jednak nogi i piłka poleciała obok bramki. Górnik odpowiedział za to uderzeniem Akhmedova, który trafił jedynie w słupek.
Kiedy wydawało się, iż mecz zakończy się remisem, to w szóstej minucie doliczonego czasu gry piłkę przejął Darijo Grijcic. I huknął z ok. 30 metrów tak, iż Dawid Olszak zapamięta to na długo. - Nie widziałem, jak to leciało, myślę, iż tak samo bramkarz. Przełamało ręce, co za petarda - ekscytował się Węgrzyn.
Górnik Łęczna - Wisła Kraków 1:2 (1:0)
Gole: Śpiączka (9') - Rodado (77' k.), Darijo Grijcic (90+6')



Wisła utrzymuje się zatem na szczycie tabeli I ligi z dorobkiem 22 pkt. Ma dwa punkty przewagi nad drugim Śląskiem Wrocław, który ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Trzecia jest Polonia Bytom (19 pkt), natomiast czwarta Wieczysta Kraków (17 pkt).
Idź do oryginalnego materiału