7:6, 6:0. Magdalena Fręch sprawiła najpiękniejszą niespodziankę!

1 tydzień temu
Tomasz Wiktorowski chwalił Magdalenę Fręch za ciosy na korpus Ons Jabeur. - To był forhend w stylu Igi Świątek, grany z wyskokiem, nad głową. Odważnie, brawo! - zachwycał się w pewnym momencie były trener Igi Świątek, komentując występ łodzianki w pierwszej rundzie Roland Garros. Fręch walczyła wspaniale i pokonała byłą wiceliderkę światowego rankingu 7:6, 6:0!
7:6 po 76 minutach kapitalnej rywalizacji – już jeden set tego meczu dał nam całą paletę emocji. W jednym z jego gemów panie rozegrały tyle punktów, ile w teorii mogłoby wystarczyć do rozegrania całego seta! Fręch obroniła setbola przy stanie 3:5, doprowadziła do tie-breaka i w nim sama wykorzystała już pierwszą piłkę setową. I świetnie – właśnie tak powinno się walczyć w turniejach wielkoszlemowych!


REKLAMA


Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy


Magdalena Fręch przyjechała do Paryża z bardzo słabym bilansem. W tym roku przed Roland Garros wygrała zaledwie sześć ze swych 19 meczów. – Niezbyt optymistycznie wygląda ten bilans Magdy, ale to jest nowy turniej, nowa historia – mówił przed spotkaniem Tomasz Wiktorowski. Były trener Igi Świątek i Agnieszki Radwańskiej komentuje Roland Garros 2025 w Eurosporcie. – Ons Jabeur to już nie ta sama tenisistka, która oglądaliśmy w 2021 i 2022 roku – dodawał szkoleniowiec. Miał rację. A dla Fręch brawa za to, iż o swoich kłopotach potrafiła zapomnieć i umiała wykorzystać słabości Tunezyjki.
Fręch nie pękła i wykorzystała szansę
Jabeur to finalistka Wimbledonu 2022, US Open 2022 (przegrała z Iga Świątek) i Wimbledonu 2023. Rok 2022 skończyła na najwyższym w karierze miejscu w rankingu WTA – drugim. Ale dziś jest „dopiero" 36. I skoro wspomnieliśmy o słabym bilansie meczów Fręch (obecnie 26 WTA), to powiedzmy, iż ten Tunezyjki też nie imponuje. Oczywiście jej 12 zwycięstw i 10 porażek z tego roku to były liczby dużo lepsze od tych Polki. Ale Jabeur uchodziła za faworytkę meczu z Fręch raczej z racji swojego dorobku z poprzednich lat niż aktualnej formy. Bo przed Rolandem w Madrycie przegrała już swój pierwszy mecz, a w Rzymie na korcie też nie odniosła zwycięstwa, choć doszła do trzeciej rundy. Stało się tak dlatego, iż w pierwszej rundzie miała wolny los, w drugiej wygrała walkowerem z Petrą Kvitovą, która się wycofała, a w trzeciej przegrała z Jasmine Paolini. Krótko mówiąc: Jabeur przyjechała na Roland Garros 2025 bez ani jednego wygranego w tym sezonie meczu na mączce. A Fręch po jednym spotkaniu wygrała i w Stuttgarcie (z Sarą Errani), i w Madrycie (z Jessicą Bouzas Maneiro), i w Rzymie (z Wiktorią Azarenką).
Początek meczu z Jabeur mógł przypominać Polce jej trzygodzinną batalię z Bouzas Maneiro. Epicki był drugi gem starcia Fręch – Jabeur. Panie rozegrały w nim aż 24 punkty. Czyli tyle, ile w teorii wystarczyłoby do rozegrania całego seta! Było aż dziewięć równowag, walka trwała 12 minut. Szkoda, iż Fręch zmarnowała dwie szanse na przełamanie i nie wyszła na 2:0. Ale niedługo zaczął się festiwal przełamań. - Dobrze, dobrze, musi Magda męczyć rywalkę, bo widać, iż Jabeur nie jest w najwyższej formie. To są ciosy na korpus, w nomenklaturze bokserskiej. To wszystko powinno z czasem zaprocentować – mówił Wiktorowski, gdy Fręch ganiała rywalkę po korcie. Wtedy prowadziła 2:1 i pracowała na przełamanie. Wtedy jeszcze go nie wypracowała – Jabeur obroniła trzy breakpointy i wyrównała na 2:2.
Chwilę później Tunezyjka przełamała Polkę na 3:2. I od razu zobaczyliśmy przełamanie powrotne na 3:3 oraz utratę podania przez Polkę. Przy prowadzeniu 4:3 Jabeur wygrała swojego gema serwisowego, a przy wyniku 5:3 miała choćby setbola, gdy serwowała Polka. Fręch wybroniła się w grze na przewagi, a przy stanie 4:5, 0:30 i serwisie faworytki szarpnęła na tyle skutecznie, iż odrobiła straty. - To był forhend w stylu Igi Świątek, grany z wyskokiem, nad głową. Odważnie, brawo! – zachwycał się Wiktorowski, gdy Fręch pokazywała, iż potrafi nie tylko przebijać, nie tylko skupiać się na defensywie, ale też zaatakować.


Cały zacięty set skończył się tie-breakiem, w którym Polka przegrywała 0-2, 2-3 i 3-4, ale nie pękła i wygrała 7-4. Po godzinie i 16 minutach meczu widzieliśmy zdeterminowaną Fręch i zrezygnowaną Jabeur. Mowa ciała obu gwałtownie przełożyła się na wynik w drugim secie. W nim po zaledwie 20 minutach Fręch prowadziła 4:0, a w końcu wygrała tę partię do zera.
Dla Magdy to pierwsze w karierze zwycięstwo nad Jabeur. W ich trzecim meczu. Awansując do drugiej rundy Roland Garros Fręch wyrównała swoje najlepsze osiągnięcia w tym turnieju z 2018 i 2023 roku. O więcej łodzianka w drugiej rundzie powalczy z inną bardzo znaną tenisistką, Marketą Vondrousovą. Czeszka to mistrzyni Wimbledonu z 2023 roku i ćwierćfinalistka ubiegłorocznego Roland Garros oraz finalistka tego turnieju z roku 2019.
Idź do oryginalnego materiału