PIŁKA RĘCZNA. Reprezentacja Polski szczypiornistów zajęła 25. miejsce w finałach Mistrzostw Świata, najgorsze w XXI wieku. Trudno dziwić się temu, iż pojawia się mnóstwo pytań nie tylko o przyszłość kadry, ale również całej dyscypliny sportu nad Wisłą i Odrą.

Reprezentacja Polski przed pierwszym meczem mistrzostw z Niemcami. Zdjęcia Paweł Bejnarowicz/Związek Piłki manualnej w Polsce.
Mijają dni, niedługo upłyną tygodnie, za chwilę od nieudanych Mistrzostw Świata naszą reprezentację dzielić będą już miesiące. Fakt, piłkarze ręczni jechali na styczniowy mundial, mając świadomość, iż czeka ich trudna batalia już w pierwszej fazie, w grupie, gdzie przyszło im zmierzyć się z Niemcami (wicemistrzami olimpijskimi), Czechami oraz Szwajcarią. Potem, w razie wywalczenia awansu, w drugiej fazie miało być już "teoretycznie lepiej".
Od meczu z Niemcami było już gorzej
Tyle o założeniach i nadziejach przed samym turniejem. Nie tylko mnie trudno było chyba oprzeć się wrażeniu, iż najlepszy mecz, jaki rozegraliśmy w całych mistrzostwach, to ten pierwszy - przeciwko faworyzowanym Niemcom. Fakt, przegrany 28:35, ale warto przypomnieć, iż jeszcze do 40 minuty Biało-czerwoni toczyli z zachodnimi sąsiadami wyrównaną walkę.
Oczywiście w końcówce decydowały detale, ilość błędów, przegraliśmy, ale sam trener reprezentacji Marcin Lijewski przyznał w pomeczowej ocenie gry swego zespołu, iż "nie ma się do czego przyczepić". Zespół zdawał sobie sprawę, iż najważniejsze będą dwa kolejne pojedynki. Czemu akurat w nich wypadł już słabiej niż na samym starcie? Odpowiedź na to pytanie najlepiej powinni znać już chyba sami zawodnicy i szkoleniowiec.
W drugim spotkaniu, jednym z tych "kluczowych", Polacy nie mogli sobie poradzić z dobrze zorganizowaną czeską obroną (duży nacisk kładł na nią selekcjoner Czechów, na co dzień trener mistrza Polski Orlenu Wisły Płock - Hiszpan Xavi Sabate). Duża ilość błędów, zmarnowane okazje pod bramką rywali, batalia skończyła się remisem 19:19.
Ostatni mecz ze Szwajcarią w fazie grupowej też nie ułożył się po naszej myśli, przez większą część spotkania to my goniliśmy rywali, nie udało się... Porażka 28:30 oznaczała koniec marzeń o drugiej fazie mistrzostw. Czwarte miejsce w grupie i jeden punkt na koncie dało tylko przepustkę do "turnieju pocieszenia", gdzie stawką był puchar prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki manualnej (IHF). Tak oto musieliśmy opuścić duńskie Herning i udać się do chorwackiego Porecu.
Prawdziwa gra już bez Polaków
O takich meczach, które Polska rozegrała na Bałkanach mówi się najczęściej, iż są jednak bardzo ważne, bo można sprawdzić różne warianty gry, dać szansę występu szczypiornistom, do tej pory częściej siedzącym na ławce rezerwowych. Reprezentanci jak jeden mąż powtarzali, iż gra z białym orzełkiem na piersi jest najważniejsza. Wszystko to brzmiało poważnie, ale cóż mieli powiedzieć nasi gracze, zdając sobie sprawę, iż prawdziwa batalia w mistrzostwach toczy się już poza nimi, nie z ich udziałem...
Nie, nie, absolutnie trudno odmówić im woli walki, zaangażowania, nie można powiedzieć, iż nie chcieli. Nie przeszli obok turnieju President Cup. W Porecu pokonali kolejno Algierię, Kuwejt, Gwineę, by wreszcie na zakończenie ograć USA w rzutach karnych. Efektem jest zdobycie pucharu szefa IHF, które jednak dało ostatecznie tylko 25. miejsce. Tak, "tylko".
Marcin Lijewski po ostatnim pojedynku Polski przyznał, iż ta turniejowa lokata nie oddaje prawdziwego potencjału i możliwości reprezentacji. prawdopodobnie jest w tym dużo racji, ale jakie to ma teraz znaczenie? Wynik poszedł w świat, a on jest najgorszy od wielu lat...

Marcin Lijewski, selekcjoner reprezentacji Polski.
Pozostało "gdybanie"
Niewykluczone, iż gdyby nasi szczypiorniści lepiej rozegrali niektóre momenty w meczach pierwszej fazy, byli skuteczniejsi, popełniali mniej błędów (szczególnie na połowie i pod bramką przeciwników), to cała rywalizacja zakończyłaby się awansem do drugiego etapu turnieju i wtedy, z czystym sumieniem, można byłoby powiedzieć, iż osiągnęli wynik na miarę swych możliwości, na przykład w przedziale 12-16 w świecie (taki wskazuje legendarny polski trener Bogdan Kowalczyk, z którym miałem okazję rozmawiać, przeprowadzając niedawno wywiad dla Radia ESKA).
Teraz to tylko gdybanie. Nie trzeba być jakimś wytrawnym znawcą piłki manualnej (ja na pewno za takiego się nie uważam), aby stwierdzić, iż umiejętność gry w takich momentach, wykorzystywania szans, przełamywania niemocy w trudnych chwilach, radzenia sobie z presją, nabywa się grając w europejskich pucharach i przede wszystkim w Lidze Mistrzów.
Pierwsze skrzypce grają obcokrajowcy
Idźmy w tym kierunku. W Champions League mamy w tej chwili dwa zespoły - w jednej grupie mistrza Polski Orlen Wisłę Płock, w drugiej wicemistrza Industrię Kielce. Druga z wymienionych ekip w latach 2022 i 2023 dotarła choćby do finałów Ligi Mistrzów, ale przegrywała wtedy odpowiednio z Barceloną i Magdeburgiem. Powód do dumy oczywisty, ale nie odkryję Ameryki, przypominając, iż o sile ekip z Płocka w dużej mierze decydują jednak obcokrajowcy, znani, utytułowani, podobnie jak ich atutami są trenerzy - Sabate w Orlenie Wiśle i Tałant Dujszebajew w Kielcach.
Polecam krótką analizę - w ostatniej, grudniowej kolejce Ligi Mistrzów popularni "Nafciarze" przegrali na wyjeździe z macedońskim HC Eurofarm Pelister 18:21. W meczu tym wystąpiło raptem dwóch Polaków - Przemysław Krajewski i Dawid Dawydzik. Jednego gola rzucił pierwszy z wymienionych. Pierwsze skrzypce grał w płockiej ekipie zaciąg "czesko-węgiersko-bałkański", nie od dziś stanowiący o sile Orlenu Wisły. Na mistrzostwa świata pojechał tylko bramkarz Marcel Jastrzębski, ale on akurat w tamtym pojedynku w Macedonii nie wystąpił.
Industria Kielce w ostatnim meczu Ligi Mistrzów w 2024 roku zwyciężyła u siebie norweski Kolstad Handball 31:30. Wystąpiło sześciu Polaków, najwięcej bramek - 6 - rzucił Arkadiusz Moryto, Michał Olejniczak i Łukasz Rogulski zdobyli po jednej. Wymieniam tylko tych, którzy ponad miesiąc później znaleźli się w kadrze na mundial. Nikogo jednak nie trzeba przekonywać, iż o sile kielczan decyduje najbardziej zaciąg "chorwacko-francusko-hiszpański", rzecz jasna nie ujmując niczego naszym rodakom.
Dla porządku odnotujmy - Chorwaci, w kadrze których znaleźli się: Ivan Karacić (Industria), Leon Susnja i Lovro Mihić (Orlen Wisła) zostali w niedzielę wicemistrzami świata, przegrywając w finale z Danią 26:32. Trzecie miejsce w mundialu wywalczyli Francuzi (pokonali Portugalię 35:34) z Dylanem Nahim oraz Benoit Kounkoudem, na co dzień występującymi w Industrii. W ekipie Francuzów zagrał też Nicola Tournat, który drużynę z Kielc reprezentował jeszcze w poprzednim sezonie 2023-24.
Brak doświadczenia w meczach o stawkę
Dlaczego o tym przypominam? Z pewnością nie w celu wywołania jakiś podziałów na tle narodowościowym czy zazdrości z powodu tego, czego dokonali ze swoimi reprezentacjami. Warto jednak poznać oczywistą prawdę, iż o sile obecnych ekip Płocka i Kielc, które tak zażarcie walczą ze sobą już od około trzech dekad, decydują najbardziej obcokrajowcy, na czele ze swymi trenerami, też przecież nie rodowitymi Polakami. I wcale nie świadczą o tym tylko składy i zestawienia zdobywców bramek z ich ostatnich potyczek w Champions League.
Trudno nauczyć się grać w decydujących momentach spotkań reprezentacji, skoro nie walczy się o najwyższe stawki w swoich klubach - z całym oczywiście szacunkiem dla Wybrzeża Gdańsk, Zagłębia Lubin, Górnika Zabrze czy Chrobrego Głogów, bo między innymi z tych klubów wywodzą się kadrowicze, rywalizujący niedawno na boiskach w Danii i Chorwacji.
Z Kamilem Syprzakiem, na co dzień filarem Paris Saint-Germain, historia jest dość zawiła. Doświadczony szczypiornista po trzecim spotkaniu ze Szwajcarią opuścił zgrupowanie kadry, tłumacząc się potrzebą leczenia kontuzji. Związek Piłki manualnej w Polsce chce go za takie postępowania ukarać, trwa wyjaśnianie tej sprawy, która na pewno nie wpływa pozytywnie na atmosferę wokół kadry, bez względu na to, ile osób stoi po stronie Syprzaka a ile naszej federacji.

Kamil Syprzak (z piłką) w grupowym meczu z Niemcami.
Co z promocją piłki manualnej?
Różni eksperci podnoszą temat szkolenia młodzieży, tego, iż nasz krajowy narybek od lat nie odnosi sukcesów w starciach ze swoimi rówieśnikami na międzynarodowych arenach. Coś w tym szkoleniu stanęło w miejscu albo idzie nie w tym kierunku, co w innych krajach z pierwszej dziesiątki najlepszych w świecie czy Europie. To już kwestia do głębokiej analizy dla Związku Piłki manualnej w Polsce, na czele z prezesem Sławomirem Szmalem. Być może - żaden to wstyd - należałoby czerpać wzorce albo zasięgnąć opinii właśnie Sabate czy Dujszebajewa, twórców seniorskich potęg w Płocku i Kielcach.
Problem widoczny dotyczy samej popularności piłki manualnej w Polsce. Umówmy się, tą dyscypliną żyją kibice w Płocku, Kielcach, pewnie gdzieś tam jeszcze pamiętają o tradycji sprzed lat sympatycy Wybrzeża Gdańsk. W pozostałych częściach kraju nie budzi już takich emocji, zainteresowania. Może to również dziwić, bo przecież widowiskowością, emocjami wcale nie odbiega od piłki nożnej czy siatkówki (w tej drugiej Polska odnosi w ostatnich latach największe sukcesy).
Może jednak problemy są u podstaw, już na lekcjach wychowania fizycznego w szkołach, gdzie popularny szczypiorniak ustępuje miejsca nożnej i siatkówce? jeżeli dzieci nie będą dobrze znały tej gry, to trudno oczekiwać, żeby garnęły się do niej i wykazały swój ewentualny talent, o ile nie pochodzą ze wspomnianych Płocka czy Kielc. Pod względem promocyjnym dla dyscypliny ludzie odpowiedzialni za nią w kraju przespali chyba okres sukcesów drużyny Bogdana Wenty w mistrzostwach świata w 2007 (srebrny medal) i 2009 (brązowy) czy choćby mundialu w 2015 (brązowy) za czasów niemieckiego selekcjonera Michaela Bieglera.
Nieleczone bolączki
Czas ten stracony okres nadrabiać, na wielu polach, nie tylko skupiając się na ocenie samej reprezentacji, która jest wierzchołkiem góry lodowej. Na tym poziomie decydują już detale i doświadczenie. Teoretycznie mówiąc - nawet, jeżeli kadra awansowałaby do drugiej fazy i później zajęła w niej miejsce 15-20 czy choćby bliżej dziesiątego, wcale nie oznaczałoby, iż tych powyższych problemów nie ma i nie będzie.
Choć ono oczywiście smuci, to jednak największym w tej chwili problemem piłki manualnej w Polsce wcale nie jest 25. miejsce w Mistrzostwach Świata Anno Domini 2025. To raczej efekt innych, nieleczonych przynajmniej od kilkunastu lat bolączek: szkolenia, polityki kadrowej i transferowej największych klubów, braku promocji szczypiorniaka w szkołach, deficytu trenerów, zwłaszcza mogących pracować z dziećmi i młodzieżą i jeszcze wielu innych problemów.
Wyniki Polski w Mistrzostwach Świata 2025
1 faza, grupa A
POLSKA – Niemcy 28:35 (14:15)
Polska: Marcel Jastrzębski, Adam Morawski – Przytuła, Piotr Jędraszczyk 4 bramki, Michał Olejniczak 2, Paweł Paterek, Ariel Pietrasik 7, Jan Czuwara 1, Kamil Adamski, Kamil Syprzak 6, Arkadiusz Moryto 2, Marek Marciniak 1, Maciej Gębala 1, Mikołaj Czapliński 2, Mateusz Wojdan 2, Łukasz Rogulski.POLSKA – Czechy 19:19 (9:12)
Polska: Jastrzębski, Morawski – Przytuła 3, Jędraszczyk 3, Olejniczak 1, Bartłomiej Bis, Paterek 2, Pietrasik, Czuwara 1, Syprzak 3, Moryto 3, Marciniak 1, Gębala, Czapliński 1, Wojdan 1, Rogulski.POLSKA – Szwajcaria 28:30 (15:18)
Polska: Jastrzębski, Morawski – Przytuła 9, Jędraszczyk, Olejniczak 3, Bis, Paterek, Pietrasik 4, Czuwara 2, Syprzak 4, Moryto, Marciniak 4, Gębala, Czapliński 2, Wojdan, Rogulski.Turniej o Puchar Prezydenta IHF
POLSKA - Algieria 38:32 (19:14)
Polska: Kacper Ligarzewski, Jastrzębski, Morawski – Przytuła 7, Jędraszczyk 8, Olejniczak 1, Bis, Paterek 6, Pietrasik, Czuwara 1, Adamski, Marciniak 2, Gębala 3, Czapliński 3, Wojdan 3, Rogulski 4.POLSKA - Kuwejt 43:32 (21:15)
Polska: Ligarzewski, Jastrzębski, Morawski – Przytuła 3, Jędraszczyk 2, Olejniczak 1, Bis 2, Paterek 9, Pietrasik 2, Czuwara 4, Adamski 4, Marciniak 3, Gębala 3, Czapliński 4, Wojdan 1, Rogulski 4.
Gwinea - POLSKA 28:40 (13:21)
Polska: Ligarzewski, Jastrzębski, Morawski – Przytuła 1, Jędraszczyk, Olejniczak 2, Bis 6, Paterek 5, Pietrasik 4, Czuwara 4, Adamski 5, Marciniak 2, Gębala 1, Czapliński 7, Wojdan, Rogulski 3.
Finał Turnieju President Cup
POLSKA - USA 21:21 (11:13), karne 3:1
Polska: Ligarzewski, Jastrzębski, Morawski – Przytuła 3, Jędraszczyk 3, Olejniczak 1, Bis, Paterek 3, Pietrasik 3, Czuwara 2, Adamski 2, Moryto 1, Marciniak, Gębala, Czapliński, Wojdan 1, Rogulski 2.POLECAM:
- Falowanie i spadanie! Lijewski i Morawski podsumowują mecz Polska - Kuwejt (WIDEO)
- Andrzej Strejlau o polskich piłkarzach ręcznych: ta drużyna nie ma lidera
- Mirosław, Bukowiecka i Leon na podium plebiscytu sportowego. Zasłużyli! (KOMENTARZ)