180 miliardów dolarów wyparowało. Potężne problemy światowego giganta

1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Albert Gea


Koncern Nike, który w listopadzie ubiegłego roku podpisał z FC Barceloną nową lukratywną dla klubu umowę na dostawę sprzętu sportowego, przeżywa nieustanne kłopoty. Sukces, którym był niewątpliwie kontrakt z wielkim klubem, nie poprawił notowań firmy. W ostatni piątek jej akcję spadły do najniższego poziomu od 2018 roku.
Jeszcze w 2021 r. giełdowa wartość koncernu Nike wynosiła 281 miliardów dolarów. Dziś znany producent sprzętu sportowego wyceniany jest na 30 proc. tamtej kwoty. Ponad 180 mld dol. po prostu wyparowało.


REKLAMA


Zobacz wideo


1,7 miliarda dla Barcelony
Głównym powodem spadku wartości akcji Nike są coraz niższe przychody ze sprzedaży produktów. Firma, która wcześniej rosła szybciej niż rywale na rynku sprzętu sportowego, w końcu dostała zadyszki. Tąpnięciem okazały się wyniki kwartalne ogłoszone 28 czerwca 2024 roku. Wtedy spółka odnotowała najgorszy dzień w swojej 45-letniej historii. Cena akcji spadła o 21 procent.
To właśnie mniej więcej w tym czasie Barcelona przystąpiła do renegocjacji umowy z amerykańską firmą. Początkowo hiszpańska prasa pisała o możliwości zerwania wcześniejszego kontraktu przez klub ze stolicy Katalonii. Jednak później okazało się, iż Barcelona nie miała takiej możliwości. Zawarcie umowy z innym kontrahentem naraziłoby ją na proces sądowy bez żadnej nadziei na przychylny wyrok.


Jednak Nike się ugiął i w listopadzie ogłoszono nową umowę. Barcelona zarobi z jej tytułu 1,7 miliarda dolarów do 2038 roku. Średni roczny przychód katalońskiego klubu będzie wynosił ok. 127 mln dolarów. W ramach umowy Nike wypłaci też premię za podpisanie kontraktu w wysokości 158 mln dol. Barcelona chciała dostać tę płatność w jednej racie, bo to pozwoliłoby jej wybrnąć finansowych kłopotów. Chodziło o zarejestrowanie Daniego Olmo, który był wtedy zatwierdzony tylko tymczasowo w ramach zastępstwa za długotrwale kontuzjowanego Andreasa Christensena. Amerykanie się na to jednak nie zgodzili i bonus wypłacą w 14 rocznych ratach.
Gigantyczna wpadka z nowymi strojami MLB
Umowa z Barceloną nie poprawiła notowań Nike’a, który w ubiegłym roku zaliczył gigantyczną wpadkę na rynku amerykańskim. W ramach umowy z ligą MLB firma zaopatrzyła zawodowe drużyny baseballistów w nowy wzór strojów. Reklamowała je jako lżejsze, bardziej dopasowane i lepiej odprowadzające wilgoć. Okazało się jednak, iż zawodnicy od pierwszego dnia narzekali na nowe uniformy. Sprawiały przede wszystkim wrażenie tanich podróbek, a nie strojów produkcji renomowanej firmy. Podczas meczu na koszulkach było widać wielkie plamy potu, a spodnie okazały się zbyt cienkie, prześwitywały w tych miejscach, w których nie powinny i łatwo się darły.


Jednak tym, co "zabiło" sprzedaż produktów Nike była decyzja John Donahoe, by skupić się na dystrybucji produktów koncernu przez własną sieć: głównie stronę internetową i aplikację. Świetnie to działało w czasie pandemii, przez którą koncern przeszedł adekwatnie suchą stopą, zwiększając swoją sprzedaż w internecie. W dodatku był to czas, gdy wszyscy mieli więcej czasu w bieganie i uprawianie innej aktywności fizycznej.
Nowy szef Nike porzucił dla firmy swoją wygodę
Gdy jednak klienci mogli wrócić do sklepów, okazało się, iż wciąż wolą oni buty czy sportową odzież najpierw przymierzyć, zanim je kupią. I wtedy zamiast produktów Nike, które wycofał swoje towary z dużej części sieci sklepów sportowych, zaczęli wybierać tańsze buty firm Hoka czy On Running. Właśnie te dwie małe marki były największymi beneficjentami zmiany strategii w Nike, który z kolei odnotował znaczny spadek sprzedaży w swoim sklepie internetowym. W dodatku amerykańską firmę dobiły problemy na rynku chińskim, na którym sprzedaż też gwałtownie spadła. Kolejnym gwoździem do trumny okazał się kompletny brak innowacji w produktach firmy.


W październiku ubiegłego roku Donahoe został zwolniony i zastąpił go Elliott Hill, który dla Nike porzucił wygodne życie na emeryturze.
Firma wróciła do tradycyjnej dystrybucji swoich produktów, ale nie udało się jej jak na razie odzyskać straconej na rzecz konkurencji pozycji. Na ostatniej konferencji prasowej Hill powiedział: "Nasze podejście jest proste. Chcemy pomóc konsumentom zakochać się w czymś nowym od Nike’a".
Idź do oryginalnego materiału