17 lat oczekiwania i koniec?! Poszli na całość!

speedwaynews.pl 1 tydzień temu

Apator zapewnił kibicom huśtawkę nastrojów w poprzednim sezonie

Sezon 2024 był istnym roller-coasterem dla kibiców Apatora. Na początku sezonu widać było wyraźną dysproporcję w wynikach między torem domowym a wyjazdowym. Dość powiedzieć, iż w pierwszych sześciu spotkaniach tylko jedno kończyło się mniejszą różnicą niż dziesięć punktów. Torunianie na domowym torze odprawili z kwitkiem Unię Leszno (59:31) oraz Spartę Wrocław (52:38), natomiast ponieśli wyraźne porażki w delegacji. Wyraźnie poza zasięgiem „Aniołów” były drużyny z Gorzowa (39:51), Lublina (37:53) oraz Częstochowy (40:50). Jedyne zacięte spotkanie miało miejsce w Grudziądzu. Torunianie mieli spore szanse na zwycięstwo. Po 9 biegach prowadzili 30:23, jednak przegrali 12:24 w ostatnich sześciu biegach. Końcowy rezultat wyniósł 42:47.

Prawdziwy kryzys nastąpił w czerwcu. Apator wówczas z ledwością ograł u siebie beniaminka z Zielonej Góry (46:44) oraz wyraźnie przegrał ze Stalą Gorzów (40:50). Apogeum jednak nastąpiło podczas wyjazdu w Lesznie. Podopieczni Piotra Barona nie postawili wówczas choćby najmniejszego oporu przyszłemu spadkowiczowi, przegrywając aż 34:56.

Gdzie jednak kończy się logika, tam zaczyna się żużel. Minęły dwa tygodnie, a w drużynę z Torunia wstąpił nowy duch. Po serii przykrych porażek sensacyjnie pokonali mistrza Polski z Lublina! Do końca rundy zasadniczej wygrywali tylko u siebie, jednak na wyjeździe stawiali się wyżej notowanym rywalom.

Było blisko sensacji

Faza play-off w wykonaniu torunian również była pełna wzlotów i upadków. Najpierw dwa razy przegrali w ćwierćfinale ze Stalą Gorzów, jednak udało się (ponownie) wejść do półfinałów jako szczęśliwy przegrany. Apator musiał się w nim zmierzyć ze zwycięzcą rundy zasadniczej i fazy ćwierćfinałowej, Motorem Lublin. Było blisko sensacji, bowiem „Anioły” pierwszy mecz wygrał 51:39, jednak „Koziołki” w rewanżu nie pozostawiły złudzeń niżej notowanemu rywalowi. Motor wygrał w rewanżu aż 59:31.

W Toruniu jednak się nie załamali tą porażką i w dwumeczu o brąz w cuglach ograli trapioną licznymi problemami gorzowską Stal. Ostatecznie zajęcie trzeciego miejsca w tak ciężkim sezonie zostało przyjęte przez kibiców jako sukces.

Wymieniają tych, którzy zawiedli

Najważniejsze podwaliny pod kampanię 2025 zaczęto budować jeszcze w trakcie trwającego sezonu. Ogłoszono bowiem, iż w Toruniu pozostaje trójka liderów – Emil Sajfutdinow, Robert Lambert i Patryk Dudek. Działacze jednak nie skupili się wyłącznie na defensywie na rynku transferowym, bowiem przeprowadzili też skuteczne „ataki”.

Co jeszcze ważniejsze z perspektywy klubu to jednak wymiana tych najbardziej zawodzących ogniw. Z klubem rozstał się wychowanek Paweł Przedpełski, który co prawda gwarantował na domowym torze pokaźny zastrzyk punktów dla swojej drużyny, jednak zmagał się z ogromnymi problemami na wyjazdach. Drugim zawodnikiem, który odchodzi z Torunia jest Wiktor Lampart. 23-latek kompletnie przestał się rozwijać i Apator po dwóch latach podziękował mu za współpracę.

Duńczyk nie zapomniał jak się ścigać!

Wspomnianym „atakiem” jest przede wszystkim sprowadzenie z Włókniarza Częstochowa Mikkela Michelsena. Jeszcze niedawno – w 2022 roku – był główną postacią złotej drużyny Motoru Lublin. Ogólnie po powrocie do Ekstraligi w 2019 roku, przez pięć sezonów oscylował wokół średniej dwóch punktów na bieg, a we wspomnianym 2022 dobił choćby do średniej 2,229! Wyraźnie obniżył loty w minionym sezonie, w którym zdobywał jedynie 1,683 punktu na bieg, a na dodatek rok zakończył ciężką kontuzją. Mimo spadku formy w Polsce, potrafił jednak pokazać w Grand Prix, iż nie zapomniał jak się ścigać. Do momentu kontuzji miał realną szansę choćby na medal. To pokazuje, iż torunianie przez cały czas mogą wiązać z jego angażem ogromne nadzieje. Najważniejszym aspektem, który przemawia za Michelsenem jest to, iż w Toruniu nikt nie oczekuje od niego bycia liderem, a jedynie bycia solidnym wsparciem dla trójki liderów. To oznacza, iż może on być nieco w cieniu silniejszych kolegów, a z pewnością stać go na zdobywanie regularnych dwucyfrówek. Co ważne, Michelsen nie jest zawodnikiem jednego toru i z pewnością Apator będzie mógł liczyć na jego dobre występy w meczach wyjazdowych.

Czech może być wartością dodaną

Drugą nową twarzą w Toruniu jest kolejny uczestnik cyklu Grand Prix, Jan Kvěch. Niespełna 24-letni zawodnik w zeszłym roku był podstawowym zawodnikiem Falubazu Zielona Góra. Czech jak na debiutanta w najlepszej lidze świata nie prezentował się najgorzej. Największym problemem Kvěcha od strony sportowej jest totalny brak stabilizacji. choćby w ciągu jednego meczu potrafił być zarówno nie do złapania, a później przegrywać z juniorami. Podobno też miał problemy z dyscypliną, a w fazie play-off choćby nie wyjechał na tor. Dwa spotkania z Motorem odjechał Michał Curzytek, który zastąpi Czecha w Falubazie. Patrząc jednak na jego rówieśników z innych zespołów, można założyć, iż Kvěch będzie wartością dodaną dla „Aniołów”. Przede wszystkim to nie na nim, a na kwartecie liderów będzie spoczywać odpowiedzalność za wynik. Jego głównym zadaniem będzie pokonywanie juniorów i innych U-24 i „gryzienie” drugiej linii rywala. Kolejnym aspektem, który może napawać toruńskich kibiców optymizmem jest to jak dobrze ich nowy nabytek spisał się na Motoarenie podczas rundy Grand Prix. Zajął w niej szóste miejsce. W lidze również spisał się przyzwoicie. Zdobył siedem punktów w czterech startach.

Czy seniorzy będą mogli liczyć na wsparcie juniorów?

Kosmetyczna zmiana dotknęła formację juniorską, bowiem teraz trzeci w hierarchii będzie Oskar Rumiński. Podstawowa para, która wykrystalizowała się w trakcie ubiegłego sezonu, pozostała niezmieniona. O punkty w drugich biegach będzie walczyć para Krzysztof Lewandowski – Antoni Kawczyński. Wraz z biegiem sezonu zaczęli oni notować coraz lepsze wyniki nie tylko na domowym torze, ale też i na wyjazdach. Jak doskonale wiadomo, to właśnie punkty drugiej linii i juniorów potrafią być prawdziwym języczkiem u wagi w najważniejszych pojedynkach. jeżeli młodzieżowcy Apatora ustabilizują się na przyzwoitym poziomie (takim jak w dwumeczu o brąz), to torunianie nie będą już musieli w ciemno wpisywać kilkupunktowej straty po pierwszej serii startów.

Na co stać torunian w okresie 2025?

Torunianie już w 2024 roku dysponowali bardzo silną trójkę liderów. Gdy zsumujemy średnie trzech najlepszych zawodników z każdej drużyny, to okazuje się, iż Apator dysponował najsilniejszym tercetem. Problem pojawiał się w głębi składu i gdy zdarzał się gorszy dzień komuś z trio Dudek-Sajfutdinow-Lambert, to drużyna z grodu Kopernika miała ogromne problemy. Czasami do wspomnianej trójki potrafił doszlusować Przedpełski. Zdarzało mu się w meczach domowych, jednak wtedy z Apatorem musiał liczyć się każdy. Najlepszy dowód na to mieliśmy w półfinale. Przedpełski dorzucił wówczas aż jedenaście punktów i „Anioły” wygrały aż 51:39 z Motorem Lublin. Niestety kapitan takie zrywy miał zbyt rzadko i wydaje się, iż tę dziurę powinien zasypać Mikkel Michelsen. jeżeli trener Piotr Baron będzie ustawiać pary według swojego stałego schematu, to można założyć, iż pod numerami 11-12/3-4 znajdą się właśnie nowe nabytki Apatora. Potencjalnie łatwiejszy rozkład biegów może choćby sprawić, iż Michelsen będzie choćby regularnie gościć w biegu numer 15.

Patrząc całościowo na drużynę Piotra Barona, inne rozstrzygnięcie niż awans do finału będzie rozpatrywane jako porażka. Motor Lublin na papierze wydaje się murowanym faworytem do złota. Na ten moment Apatorem potencjałem (jak i problemami) jest najbardziej zbliżony do Sparty Wrocław i to te dwie drużyny mają największe szanse na zrzucenie z tronu lublinian. Podstawowym celem na pierwsze czternaście spotkań jest z pewnością awans do najlepszej czwórki. jeżeli nie dojdzie do żadnej niespodzianki, to można oczekiwać, iż właśnie Motor, Apator i Sparta zajmą podium po rundzie zasadniczej.

Weryfikacja nastąpi we wrześniu

Biorąc pod uwagę nowy system rozgrywek, kolejność na miejscach 2-4 może nie mieć aż takiego znaczenia. W półfinale bowiem zwycięzca fazy zasadniczej będzie wybierać rywala. Niemniej, dla najważniejszych rozstrzygnięć kluczowa będzie dyspozycja pod koniec sezonu. I to właśnie wrzesień będzie momentem ostatecznego rozliczenia dla wszystkich ekip i weryfikacji ich celów, bo wszystko co wydarzy się wcześniej nie będzie już mieć znaczenia.

Trójka liderów Apatora. Od lewej: Emil Sajfutdinow, Piotr Baron, Patryk Dudek, Robert Lambert
Idź do oryginalnego materiału