169 dni i koniec! Pięć goli w meczu Rakowa

4 godzin temu
Raków Częstochowa po raz kolejny udowodnił, iż głęboki kryzys, w którym znajdował się jeszcze parę tygodni temu, został zażegnany. Piłkarze Marka Papszuna pokonali w niedzielę Koronę Kielce 4:1 i awansowali już na czwartą lokatę w tabeli ekstraklasy. Można powiedzieć, iż o wyniku zadecydował początek oraz koniec spotkania. Do siatki trafił wreszcie napastnik, który czekał na tę chwilę aż 169 dni!
Raków Częstochowa po ponurym początku sezonu uzyskał oczekiwaną formę, która zapewniła również dobre wyniki. W ostatnich 11 meczach poniósł tylko jedną porażkę, natomiast w ubiegłym tygodniu wyeliminował Cracovię z Pucharu Polski, pokonał w ekstraklasie Jagiellonię Białystok i zremisował ze Spartą Praga w Lidze Konferencji. Szansę na podtrzymanie dobrej serii piłkarze Marka Papszuna mieli w Kielcach, gdzie zmierzyli się z będącą w kryzysie Koroną Kielce.


REKLAMA


Zobacz wideo Wojciech Borowiak, trener judo, o dzieciństwie Roberta Lewandowskiego: on choćby gdy jadł zupę, to z piłką pod pachą


Raków przedłuża zwycięską serię. Korona Kielce w dużym kryzysie
Od samego początku goście ruszyli do ofensywy. I już w 5. minucie to się opłaciło. Po fantastycznej dwójkowej akcji Adriano z Oskarem Repką ten pierwszy wyszedł sam na sam z Xavierem Dziekońskim i pewnie pokonał bramkarza. Goście nie zamierzali się zatrzymać. Niedługo potem znów dał o sobie znać Brazylijczyk, który upokorzył Viktora Popova, dograł do Brunesa i było 2:0.
Trzeba przyznać, iż fatalnie w obu sytuacjach zachował się duet Popov - Rubezić. I choć przewaga była spora, to w 25. minucie błąd popełnił Apostolos Konstantopoulos, który złamał linię spalonego. Piłkę przejął Nikołow, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i świetnie dograł do Błanika. Ten przyjął, popatrzył i bezbłędnie wykończył akcję. To był jego szósty gol w tym sezonie.


Od tamtej pory Korona zaczęła częściej atakować. Jeszcze przed przerwą szansę miał Nikołow, ale niecelnie uderzył po strzale głową. Jacek Zieliński w drugiej odsłonie dokonał kilku zmian, natomiast wciąż gospodarzom brakowało konkretów.
Dokładnie w 78. minucie doszło do ważnego momentu dla kieleckiej publiczności. Po blisko miesięcznej przerwie do gry powrócił jeden z liderów zespołu Wiktor Długosz, który w ostatnich dniach przedłużył kontrakt z Koroną do 2028 roku. "Wielki powrót" - zaanonsowano wejście pomocnika w mediach społecznościowych klubu.


Inicjatywę zaczął wówczas przejmować jednak Raków. Najpierw Makuch nie wykorzystał fantastycznej sytuacji sam na sam z bramkarzem, kapitalną interwencją popisał się Dziekoński. Niedługo potem udało mu się jednak zdobyć pierwszą bramkę w tym sezonie. Kiedy wydawało się, iż takim wynikiem zakończy się mecz, to po konsultacji z wozem VAR Łukasz Kuźma podyktował rzut karny. Pewnie wykorzystał go Lamine Diaby-Fadiga, który ustalił wynik.
Korona Kielce - Raków Częstochowa 1:4 (1:2)
Gole: Błanik (25') - Adriano (5'), Brunes (20'), Makuch (90+2)
Dzięki temu zwycięstwu Raków awansował na czwartą lokatę w tabeli ligowej. Korona spadła za to na dziewiąte miejsce. Mało tego, ma coraz większe powody do zmartwienia, gdyż nie wygrała od 27 września.
Idź do oryginalnego materiału