Tydzień temu popełniłem felieton, po którym posypały się w komentarzach gromy, iż jak inni ściągamy tytułami kliki. To oczywiście komentarze tych, którzy artykułu – poniekąd słusznie patrząc na tytuł – w ogóle nie otworzyli. Nie brakowało jednak takich, którzy po zwróceniu uwagi w komentarzu przeczytali, honor byli w stanie zwrócić i za to im chwała. Nie o dalekiej przeszłości, a raczej tej bliskiej będzie dzisiaj.
Zaczniemy od sobotniego Grand Prix na Narodowym i wygranej Jacka Holdera, na którego – jak mi doniósł jeden z bukmacherskich analityków – mało kto stawiał. Bywa i tak. „Niespodzianki”, choć dla mnie to nie sensacja, wskazane. Na czele cyklu Brady Kurtz i wypada mieć nadzieję, iż w przeciwieństwie do lat poprzednich kibice będą dłużej emocjonowali się walką o złoty medal. Zmarzlik? Nie każdego dnia jest słońce i nie każdego można wygrywać. choćby jeżeli się bardzo chce odczarować Narodowy. Na krótkim torze być może nie było tylu „kilometrów”, aby się napędzić.
Żużel. Widziane zza Odry. O Kuberze w Falubazie i Zmarzliku w Poznaniu – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. 125 za sześciopak, Warszawa niezdobyta i powściągliwy Webber, czyli GP na Narodowym (REPORTAŻ) – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Klątwa Narodowego trwa! Holder królem Warszawy! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Nowy lider GP przemówił! Kurtz: Tak, walczę o mistrzostwo świata – PoBandzie – Portal Sportowy
Bartek dojrzał mentalnie
Dla mnie Zmarzlik jednak pokazał dużą, mistrzowską klasę poza torem. Dlaczego? Ano dlatego, iż najwyraźniej dojrzał mentalnie. Po słabszym występie nie spędzał czasu pod prysznicem czy w busie, rozbierając każdy metr swojej jazdy na drobne, a stanął i ze słusznie podniesioną głową odpowiadał na pytania dziennikarzy. Na takie czy ważne są w żużlu ustawienia motocykla – zadane przed dziennikarza Radia Wnet – o zgrozo, również. Przyznam, mi by się nie chciało strzępić języka, gdyby ktoś zapytał czy do pisania potrzebne jest pióro.
Chwaliłem Bartka, to i wypada jeszcze – z sarkazmem – pochwalić panów z PZM. Szczególnie tych odpowiedzialnych za program zawodów i spikerkę. Gdyby ktoś był pierwszy raz na żużlu, to odniósłby wrażenie, iż to pierwsze zawody w tym roku. Wyniki z Landshut w programie były puste. Mam nadzieję, iż portfel odpowiedzialnego za program po turnieju sowicie się zapełnił. Szkoda tak samo wielka, iż nie wszystkie informacje na temat czasów i kolejności były podawane w języku miejsca rozgrywania zawodów. Bo i po co. Każdy z widzów angielski znać winien biegle zanim kupi bilet.
Vaculik powiedział czy nie powiedział?
Za ponad tydzień trzecia odsłona cyklu w Pradze i zobaczymy czy tam „powojuje” Martin Vaculik, któremu w tym sezonie w cyklu Grand Prix nad wyraz nie idzie w stosunku do przedsezonowych oczekiwań. Nie brakowało wśród kibiców siedzących obok mojej skromnej osoby opinii, iż to publikacje na temat transferu do Lublina stoją za „niemrawą” formą Słowaka. Kibic, jak to kibic, swoją opinię ma. Swoją drogą, to dosyć interesująca sytuacja, w której Dariusz Ostafiński powołuje się na „cynk” od menadżerki zawodnika, iż o przenosinach do Lublina poinformowany jest już polski klub zawodnika. Jego przedstawiciele z kolei, solidarnie, niezależnie od siebie, zaprzeczają takowym faktom. Nic nie wiedzą, nikt do nich nie dzwonił. Nie chcę być złym prorokiem, ale oby nie okazało się w jakiejś przestrzeni czasowej, iż faktyczne klub został poinformowany o planach zawodnika, ale zachował ów informację wyłącznie dla siebie, a sam zawodnik zostanie przedstawiony jako ten „zły”, który zabrał się, poszedł i pozostawił klub, który przez lata płacił mu na chleb w dramatycznym położeniu. Czas pokaże.
Żużel. Vaculika i Thomsena nie ma już w Stali? Oto, co mówią w klubie! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużlowa karuzela się toczy. Jest liga, jest Grand Prix. Jednak są tacy, którzy walczą o to, aby wrócić do jak najlepszej sprawności. Mam tu na myśli oczywiście Daniela Kaczmarka. Na próżno się rozglądam w sieci gdzie te wielkie akcje pomocowe obiecane podczas transmisji w jednej z telewizji. Owszem, była informacja o przekazaniu aż lub tylko 20000 złotych na leczenie zawodnika przez PGE Ekstraligę i podanie konta do wpłat. w tej chwili mam wrażenie, iż zdrowie zawodnika stało się ważnym tematem wyłącznie dla Wybrzeża Gdańsk i Krzysztofa Kasprzaka. Obu wielka chwała za pomoc swojemu zawodnikowi i byłemu koledze z toru.
Żużel. Apel Kasprzaka w sprawie Kaczmarka, słowa chwytają za serce! „Zrobię wszystko, by mu pomóc” – PoBandzie – Portal Sportowy
Równe i równiejsze media?
Jak już jesteśmy przy warszawskich działaczach, to jedna rzecz rozśmieszyła mnie nie dalej jak wczoraj. W zeszłym roku plebiscyt na najlepszego dziennikarza, Waszymi głosami, na naszych łamach wygrał redaktor Mateusz Puka. I faktycznie jest najlepszy. Sypie nowościami, sensacjami jak z rękawa. Szanuję i to nie sarkazm. To on, a nie dział prasowy reprezentacji Polski, a takowy ponoć istnieje, przekazał jednak info o powrocie Macieja Janowskiego do kadry. Ten sam redaktor jako pierwszy informował jaką to batalię stoczyli polscy działacze, aby bronić Zmarzlika przed atakami „fałszywych czasów” podczas sprintu. Szkoda, iż równie gwałtownie zabrakło informacji o „sukcesie” audiencji polskich działaczy u zegarmistrza Morrisa.
Panowie w reprezentacji, serio k*****, tak ma to wyglądać? Szanujący się związek informacje o powrocie do kadry zawodnika przekazuje wszystkim mediom jednocześnie, choćby najkrótszym komunikatem, a nie dzwoni i sprzedaje zaprzyjaźnionemu koledze, bo ten nas nie skrzywdzi, a i jeszcze obroni, bo wszyscy inni to wilki i bezpodstawnie wbijają nam szpilki.
Swoją drogą to bardzo ciekawe, iż dla Partnera reprezentacji prezes Sikora udziela obszernej informacji o powrocie zawodnika do kadry, a przy rozmowie z naszym dziennikarzem zaznacza, iż w sumie to sprawą głównie zajmował się Trybunał PZM i on nic nie wie. Czyli jak. We wtorek wiedział sporo, a w czwartek dla innych mediów zapomniał? Kolesiostwo czy różne traktowanie mediów? Generalnie nas można mieć w gdzieś, bo nam to tak naprawdę „lata”, ale wypada, aby takie informacje dostawały choćby inne media. Wszak o promocję żużla ponoć związkowi chodzi i po to również on jest.
Śmiech na sali z takim profesjonalizmem prasowym, w niby szanującym się związku. Inna sprawa, iż samego dziennikarza nie razi, iż nie widzi, iż już wszedł komuś do połowy d…, choć wierzę, iż chociaż nie za darmo. Patronat medialny zobowiązuje obie strony do określonych działań.
W Landshut powariowali! Rozdają bilety
I na koniec bawarskie Landshut. Cztery mecze, cztery porażki. Płacone na czas. Działacze niemieccy szukają przyczyn tragicznie rozpoczętego sezonu. Oby przegrany mecz z Dauvgapils nie był tym, czym dla Niemców była przegrana bitwa pod Stalingradem. Mi szukać przyczyn nie przystoi, ale tak sobie myślę, iż na miejscu pasjonatów żużla na położonym obok lotniska urokliwym stadionie tzw. „festpreis”, czyli ryczałt dla zawodnika, zmieniłbym na punktówkę, jeżeli chodzi o wynagrodzenie dla lewoskrętnych i po drugie dogadał się z PZM w kwestii możliwości awansu.
Jeżdżenie, aby jeździć, bez możliwości sportowego rozwoju i awansu nie tylko dla kibiców mija się z celem. Dla zawodników również. Nic dziwnego, iż być może w głowie są inne myśli aniżeli ta, aby zabrać się ze startu jako pierwszy na bawarskim torze. Zresztą to AC Landshut to w ogóle klub z innej planety i powoli rozumiem dlaczego nie chcą ich ligę wyżej. Wyobraźcie sobie, iż jego działacze swoje zaproszenia na Grand Prix w Pradze postanowili… oddać kibicom. Oddać podkreślam. Panowie, biletów się nie oddaje, tylko bierze przykład z Polski i sprzedaje, a będąc w biurze prasowym nie bierze się jednego programu, a ich naręcze, niczym tulipanów na wrocławskim rynku. Po czasie mają swoją wartość na aukcjach. Uczciwi Niemcy dziwili się podczas GP, iż jeden z polskich działaczy z programów postanowił sobie najwyraźniej zrobić w domu bibliotekę.
Do następnego. Do poczytania za dwa tygodnie. Za tydzień robię sobie urodzinowy prezent i odpoczywam od środowiska golfa dla ubogich jak to mawia jeden z mecenasów żużla.
ŁUKASZ MALAKA