Minął już miesiąc z kawałkiem od kiedy oficjalnie pełni Pan rolę trenera pierwszej drużyny i dyrektora sportowego w Betard Sparcie Wrocław. Jak się Pan odnajduje w tym nowym środowisku?
Było trochę spraw, w które chciałem się gwałtownie wdrożyć. Pojawiałem się we Wrocławiu i zająłem najważniejszymi tematami. Wiadomo, iż jestem w nowym środowisku. Ważne było to, żeby poznać specyfikę zajęć i ludzi, z którymi będę miał okazję pracować. Mój pion sportowy liczy wiele osób. Są lekarze, fizjoterapeuci, dyrektorzy, mechanicy, toromistrzowie. Sparta to duży klub, więc nic dziwnego, iż tych osób do poznania jest naprawdę sporo. Oswajam się z tym i zaczynam działać.
To środowisko jest nowe, ale przecież kąty na Stadionie Olimpijskim Pan zna. Jako Spartanin był Pan przecież juniorskim mistrzem świata. Prezes jest ten sam…
Jak odchodziłem z Wrocławia, to pan Andrzej był. Wracam do Wrocławia po 30 latach i pan Andrzej dalej jest. To tylko i wyłącznie dobrze świadczy o klubie, zarządzie, sponsorach i całym wrocławskim środowisku. To klub bardzo profesjonalnie zarządzany z bardzo solidnymi fundamentami. Zdaję sobie jednak sprawę, iż na tym gruncie łatwo nie będzie. Oczekiwania są duże i jasne. Chciałbym dołożyć do tego klubu coś od siebie. Moim planem jest wykrzesanie z niektórych zawodników nieco więcej. Chcę przygotować im doskonałe warunki do tego, żeby te sukcesy mogli osiągać, choć oczywiście nie zawsze wszystko zależy od nas. Otrzymałem zaufanie i pozostało mi pracować. Ta część kulminacyjna przyjdzie za parę miesięcy. Dam z siebie 100 procent. Ja jestem zadaniowcem i te zadania, które mam chce zrealizować.
Chcę się odnaleźć w tym klubie. Zawsze mówię, iż ja wolę pracować „fizycznie”. Nie mam biurka, nie potrzebuję. Tor, warsztat, klub, mechanicy, tunerzy, części. To jest moje życie, ja to lubię robić i chcę się w tym sprawdzać.
Żużel. Skandal w Opolu! Słynny motocykl mistrza świata zniszczony! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Pedersen odradzał Apator bratankowi! Dlatego trafił do GKM?! – PoBandzie – Portal Sportowy

Z trenerem Dariuszem Śledziem, który kawał czasu spędził we Wrocławiu, rozmawiał Pan po przejęciu jego funkcji?
Żeby było jasne, Darka we Wrocławiu się nie zastąpi, bo to jest po prostu legenda tego klubu. Ja przychodziłem do Sparty jako zawodnik i Darek wtedy też się w Sparcie ścigał. Teraz się mijamy. Był trenerem tego zespołu siedem sezonów, zgarnął sporo medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Ja chce dać klubowi coś innego. Z Darkiem jesteśmy i dalej będziemy świetnymi kolegami, a moje przyjście nie było powodem odejścia Darka. Wcześniej było jasne, iż Darek rozstaje się z klubem. Życzę mu powodzenia w nowym klubie, który też przecież dobrze znam, bo spędziłem w Polonii wiele sezonów. Misję ma trudną, choć chyba ja mam trudniejszą (śmiech – dop.red.).
W Sparcie, przynajmniej w tym roku, rola będzie nieco inna niż w Falubazie. W końcu przyszedł Pan już po tym, jak wszystkie karty na giełdzie transferowej zostały rozdane.
To prawda, przyszedłem do drużyny, która jest zbudowana. W Zielonej Górze to ja musiałem ten zespół zbudować. Wielu pseudoekspertów już się wypowiadało o porażce i braku play-offów. Przypomnijmy sobie gdzie parę lat temu był Falubaz, a gdzie jest teraz i jaką ma drużynę. Wtedy był pierwszej lidze, nie miał pół zawodnika. Potem przyszedł awans, utrzymanie, a w tym roku walczyliśmy o play-offy. Oczywiście można byłoby się w nich znaleźć, ale przykład drużyny z Grudziądza pokazuje, iż trudno byłoby walczyć o coś więcej niż czwarte miejsce. Dzisiaj Falubaz jest określany drużyną kompletną, mogącą zawalczyć choćby o pozycję medalową. Uważam więc, iż misję postawioną przede mną wykonałem.
Żużel. Zmarzlik z nowym „cackiem” w garażu! Takie auto sprawił sobie mistrz świata! – PoBandzie – Portal Sportowy
Żużel. Doyle jasno o swoim planie na 2026! Chce… znów być mistrzem świata! – PoBandzie – Portal Sportowy
Jednym z tych pierwszych zadań, o których Pan wspomniał był wybór między Mikkelem Andersenem, a Williamem Drejerem na pozycji juniorskiej?
Dokładnie tak. To było jedno z pierwszych zadań i wyborów, które musiałem podjąć. W Sparcie możemy skorzystać z tej opcji z zagranicznego juniora z racji nowych wytycznych regulaminowych, bo będziemy mieli czterech zawodników z polską licencją w składzie. Podjąłem decyzję, iż będzie to Mikkel Andersen. Do niego trzeba dobrać drugiego zawodnika młodzieżowego, ale z tym poczekamy sobie do wiosny.
Co zatem powie Pan tym składzie, który jest we Wrocławiu. Nie da się ukryć, jest to mocna paczka zawodników.
We Wrocławiu dostałem drużynę gotową, bardzo dobrą, z medalistami mistrzostw świata. Pan Andrzej to wytrawny gracz, potrafi poruszać się na giełdzie transferowej i zgarniać zawodników. Ma nosa do ruchów transferowych. Nie oszukujmy się ja przyszedłem do klubu, gdy wszystko było już rozstrzygnięte. Dziś karty rozdawane są znacznie prędzej. Niektórzy już w marcu tego roku byli dogadani na sezon 2026 i mogę tu spojrzeć w kierunku lubuskiego. Takie mamy czas. Co do zespołu, to jest to bardzo zgrana paczka chłopaków. Oni są ambitni, a skład jest dość młody. Brady, Dan czy Bartek wciąż są młodzi, z wielkimi perspektywami na przyszłość, a już stanowią o sile drużyny. Jest Maciej – kapitan i serce tego zespołu. Można się czepiać, iż ostatnie sezony szły gorzej, ale ja w niego wierzę. To też był jeden z punktów rozmowy z prezesem. Nie wyobrażałem sobie, żeby Maćka nie było w tej drużynie.
Wyprzedził Pan moje pytanie. Jest pomysł na odbudowę tego zawodnika? Wszyscy we Wrocławiu go kochają, ale te wyniki idą w dół w ostatnim czasie. Prezes Andrzej Rusko sam wspominał o tym, iż coś trzeba z tym zrobić.
Gdybym nie wierzył i nie miał pomysłu, to by mnie we Wrocławiu nie było. Uważam, iż sezon 2026 to będzie sezon Maćka Janowskiego. Mówię to bez kurtuazji, czarowania czy kadzenia. Takie jest moje zdanie. Chcę mu pomóc, choć jest to zawodnik kompletny. Ma potencjał i talent na zdobywanie szczytów w Grand Prix, co pokazywał już wielokrotnie. Wciąż ma przed sobą wiele lat. Liczę, iż ten poziom, na który go stać pokaże już niebawem.

Z każdym z zawodników miał Pan okazję już porozmawiać?
Już się z wszystkimi widzieliśmy i rozmawialiśmy. W najbliższy weekend mamy kolejny event i spotkanie. Przed tym okresem świątecznym będzie jeszcze kilka okazji do spotkań. Potem przyjdzie zima, Brady poleci do Australii, a Dan do Anglii, ale kontakt cały czas będziemy mieć. Teraz jest trochę wolniejszy okres, ale też bardzo ważny, bo zawodnicy planują logistykę, ćwiczą formę fizyczną, dbają o sprzęt. Jest luźniej, ale też jest co robić.
Brady Kurtz zawiesił sobie tę poprzeczkę w okresie 2025 bardzo wysoko. Drugi taki rok jest możliwy?
Brady wszedł rok temu do cyklu i PGE Ekstraligi jako zawodnik doświadczony. To nie było szczęście 18 czy 19-latka. Tu nic mu się nie udało. Ja bardzo w niego wierzę. On jest takim żużlowcem, który po prostu wie o co w tym chodzi. Widzę też, iż to nie jest chłopak, który zdobył medal i odfrunął w obłoki. Pracuje ciężko, widzę to. Jestem przekonany, iż w kolejnym roku będzie na podobnym poziomie, a może choćby lepszym. Wierzę też w Artioma, bo obserwowałem go w poprzednich latach i sądzę, iż może pojechać o kilka procent lepiej. U każdego zawodnika są jeszcze rezerwy i moim zdaniem jest te parę procent dodać.
Wspominaliśmy w tej rozmowie o tym, kiedy okienko transferowe tak naprawdę się otwiera. Dopytam zatem o te pogłoski, które krążą od dłuższego czasu. Pan, jako dyrektor sportowy Betard Sparty Wrocław, działa w temacie ściągnięcia Bartosza Zmarzlika na sezon 2027?
Tak daleko bym nie wychodził. Mamy drużynę skompletowaną na sezon 2026, w niektórych przypadkach może i dalej. Nie chcę jednak wychodzić przed szereg. Od tego jest prezes. Ja wiedzę mam, ale nie chcę zbyt dużo czarować, bo można powiedzieć coś, co nie jest prawdą na tu i teraz. Nie ma dyrektora sportowego, który by nie chciał Bartka Zmarzlika.
O to też miałem pytać.
Przestańmy się czarować, każdy chciałby mieć takiego zawodnika. Z drugiej strony, we Wrocławiu mamy świetną drużynę. Trzeba sobie powiedzieć, iż nie ma dziur. Byłoby nietaktem mówienie o zmianach, gdy nie ruszył sezon. Ja się cieszę z kadry, którą mam i wierzę, iż z nimi Sparta Wrocław będzie się prezentować bardzo dobrze, a zawodnicy będą zadowoleni z mojej pracy.
Święta coraz bliżej, potem pewnie już ten czas zleci. Rok temu Sparta była na obozie we Francji. Gdzie Pan zaplanuje zgrupowanie przed sezonem 2026?
Będzie to bardziej integracja. Na przełomie lutego i marca pojedziemy w polskie góry. To będzie kilkudniowy integracyjny obóz połączony z ruchem. O to zadba trener Mariusz Cieśliński. Będzie trochę inaczej niż w tym roku.

To końcowe zadanie zostało już wyznaczone? Finał we Wrocławiu musi być?
Jest kilka drużyn, które mają taki cel. Nasza drużyna nie jest w tym odosobniona. Nie będę jednak robił sztucznej napinki. Sezon dopiero się zacznie. W żużlu wiele potrafią zmienić kontuzje. Moim zdaniem to będzie bardzo interesujący sezon. Jest kilka wyrównanych drużyn. Uważam, iż skończył się wyścig dwóch prędkości, a pięć-sześć drużyn na papierze jest bardzo wyrównanych. Trzeba zaciskać pośladki, żeby być w fazie play-off.
A jak terminarz zostanie już opublikowany, to wyjazd na W69 zakreśli Pan sobie na czerwono?
Na spokojnie. Spędziłem tam wiele lat. Może zasłużyłem na lepszą formę rozstania, ale drużynie zielonogórskiej zawsze będę kibicował. Życzę im jak najlepiej. Pamiętajmy, iż poza Dominikiem to są moje transfery, które wychodziłem, wymyśliłem i wybłagałem. Z pomocą zarządu oczywiście. Falubazowi kibicuje, choć już teraz poza dwoma meczami. Teraz moje miejsce jest we Wrocławiu i to mój priorytet.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

1 tydzień temu




