Daniel Bewley świetnie zaprezentował się podczas Speedway Grand Prix w Cardiff. Brytyjczyk dwukrotnie zwyciężał na rodzimej ziemi, a euforii nie było końca. W rozmowie na łamach Speedway Stara przyznaje, iż po zakończeniu zawodów dał się ponieść gorączce sobotniej nocy.
Brytyjscy kibice z dumą słuchali hymnu podczas dekoracji za Speedway Grand Prix w Cardiff. Daniel Bewley drugi raz stanął na najwyższym stopniu podium, sprawiając euforia kibicom przyjeżdżającym głównie z Manchesteru. Samo zwycięstwo rozpoczęło dobry okres Brytyjczyka, który stanął jeszcze na podium w Rydze i Toruniu. Wracając jednak do walijskiego wydarzenia, żużlowiec następnie poszedł świętować swój sukces z dobrymi znajomymi.
OGLĄDAJ BEWLEY’A W BARWACH BELLE VUE ACES NA ANTENIE BRITISH SPEEDWAY NETWORK
– Ciężko mi to opisać, naprawdę. To nie chodzi choćby o linie startową, ale dwa okrążenia przed końcem. Spojrzałem na ekran i zobaczyłem, iż mam przewagę. Wtedy już tylko mówiłem sobie, aby tego nie zmarnować. Dla mnie to było niczym sen, będąc szczerym – opowiada żużlowiec dla Phila Lanninga. – Poszedłem do centrum Cardiff i miałem iść od razu do Walkabout na koncert Taia. Tak się złożyło, iż Bainsy (Andrew Bains, promotor Workington Comets dod. red) był z moim kolegami i jedli kebaba. Zobaczyli mnie i zawołali, abym do nich dołączył. Zjadłem zatem kebaba i ruszyłem na after-party. Balowaliśmy do piątej nad ranem, a kolejnego dnia jechaliśmy na motocross. Chyba nie powinienem tego robić!
Bewley zmierzył się również z innym groźnym wrogiem, jakim jest obolałe gardło po spożyciu dużej ilości wódki. – Normalnie nie pije tak dużo, ale kilka udało mi się wypić. Kolejnego dnia paliło mnie gardło przez wódkę. To jedno z najgorszych uczuć w moim życiu. W pierwszej połowie sezonu miałem kilka kontuzji. Złamałem nogę w pierwszej rundzie Grand Prix. Wpadłem trochę w rutynę różnych zmian, aby znaleźć coś odpowiedniego. Nic to nie dało. Dostałem wiadomość po ostatniej rundzie w Toruniu, dokładnie na konferencji. Nie powiem od kogo, ale wywarła na mnie wrażenie. Było napisane „Mistrz Świata połowy sezonu” – dodaje z zadumą.
Żużel. Wzmocniona Sparta zagrozi Motorowi? Nie ma wątpliwości!
Żużel. Przedpełski mówi o transferze do Stali. Dlatego wybrał Rzeszów (WYWIAD)
Brytyjczyk w Grand Prix startuje od 2022 roku, kiedy to otrzymał miejsce po zawieszeniu rosyjskich sportowców za najazd na ich kraju na Ukrainę. Początek był bardzo trudny, o czym wspomina brytyjski żużlowiec. Jednak z czasem poczuł się on znacznie pewniej.
– o ile spojrzysz na przeciętny bieg piętnasty w Ekstralidze, to praktycznie zobaczysz obsadę biegu w Grand Prix. To naprawdę ciężkie. Każdy z zespołów ma jednego bądź dwóch zawodników z cyklu. Czasami niektórzy mają lepiej, inni się męczą. Do tego dochodzi sporo presji. Zajęło mi to kilka rund, aby załapać o co chodzi. Pierwsza była naprawdę dziwna, nie wiem dlaczego. Byłem nieco zestresowany i nie jeździłem zbytnio dobrze. Do tego byłem sztywny, ale nie potrafię tego wytłumaczyć. Przecież jeżdżę z tymi zawodnikami w Ekstralidze. Z czasem przywykasz do tego wszystkiego. Przychodzi taki etap gdzie myślisz, iż należy ci się to miejsce.
Żużel. Prezes Unii wciąż pracuje nad wsparciem dla klubu. Pomóc mogą kibice
Wielka Brytania ponownie stanęła na pierwszym miejscu w Speedway of Nations, które rozrywano na National Speedway Stadium w Manchesterze. Nie da się ukryć, iż żużlowcy stanęli na wysokości zadania. Zapytany o medal, Bewley odpowiedział, iż prawdopodobnie leży gdzieś w rzeczach. Zawodnik Betard Sparty nie przywiązuje wielkiej wartości do medali.
– Medal? Jest gdzieś w pudełku bądź w torbie. Nie jestem tego pewny. To długi sezon, wszystko znajduje się w różnych miejscach. Wiem, iż wygrałem. Nie potrzebuję do tego medalu! Pewnego dnia, kiedy zakończę karierę, będę z pewnością spoglądał na medal. To fajne, ale nie jestem zbytnio fanem pokazywania medali. Mówiłem wiele razy, iż nie jestem fanem Speedway of Nations. Jednak ostatnie zawody i zwycięstwo 5:1 nad Australią to było coś niesamowitego. Nie wiem, jak my to wygraliśmy. Będąc szczerym to wiele dla mnie znaczyło. Czułem, iż dominowaliśmy w tym wyścigu – dodaje z przekonaniem.
Co jest największym marzeniem Bewley’a? Może to okazać się zaskakujące, ale były zawodnik Workington Comets chciałby za wszelką cenę wygrać Drużynowy Puchar Świata. Dla niego są to prestiżowe zawody, a zwycięstwo w nich byłoby spełnieniem jego marzeń.
Żużel. Start Gniezno rozliczył zawodników! Co dalej?
– Dla mnie, jako fana, to był najlepszy turniej do oglądania. Dobrze pamiętam zawody z 2017 roku, gdzie oglądaliśmy je w Glasgow, będąc jeszcze w parku maszyn. Richie (Worrall dod. red.) miał powieszony telefon w swoim boksie, a jechał jego brat Stevie. To było świetne. To mój ulubiony turniej i chciałby, aby rozgrywać się co dwa lata. Byliśmy naprawdę blisko zwycięstwa w Polsce. To byłoby najważniejsze zwycięstwo w mojej karierze.
Bewley i Kurtz razem ścigali się dla Belle Vue Aces, aby przenieść swoją przyjaźń na polskie tory. Przyszły sezon będzie pierwszym, gdzie liderzy „Asów” pojadą wspólnie dla Betard Sparty Wrocław. Dla Kurtza będzie to również szansa na start w Speedway Grand Prix. Na samo zakończenie rozmowy, Bewley opowiedział żartobliwą anegdotkę odnośnie jego startów z Australijczykiem.
– Brady to mój bardzo dobry znajomy i cieszę się, iż zobaczę go w Grand Prix. Mówiłem już mu raz, iż o ile mnie wyprzedasz i dociskasz do płotu, wszystko jest okej. Jednak nienawidzę ludzi, którzy są wolni i dociskają mnie do płotu, zarazem prowadząc. Tacy ludzie mnie drażnią! o ile jesteś przeszkodą, irytujesz mnie. o ile jesteś szybszy ode mnie i wyprzedasz mnie czysto, zasłużyłem na to – opowiada żartobliwie. – Wygrywanie Grand Prix albo z zespołem to dwie inne rzeczy. Drużyna to raczej zbiór moich znajomych. W pewnym stopniu myślisz, iż nic nie może się równać z wygraniem w Cardiff. Możesz rozejrzeć się dokoła i pomyśleć, co mam dalej robić? Jednak wiem, iż mam zdecydowanie więcej do osiągnięcia – kończy.