Iga Świątek wkracza na korty ziemne, aby przerwać serię niekorzystnych wyników. Polka na finał w cyklu WTA Tour czeka już dziesięć miesięcy - od ubiegłorocznego Roland Garros - i spróbuje tego dokonać w Stuttgarcie w imprezie rangi WTA 500.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęsny czy ter Stegen? Kibice Barcelony podzieleni? "Zdecydowanie to on powinien być numerem 1"
Wiceliderka rankingu nie zdecydowała się na występ w kwalifikacjach do finałów Billie Jean King Cup w Radomiu, więc czasu w odpoczynek i reset po Sunshine Double - o czym sama wspominała - miała dość sporo. W Stuttgarcie jest od kilku dni. Jej oficjalne treningi na głównej arenie zmagań mogliśmy obserwować za sprawą transmisji organizatorów na YouTube.
Wyciąganie wniosków z treningu to błąd, ale czerwona lampka znów się zapala
Szczególne zainteresowanie budził niedzielny trening z Mirrą Andriejewą. 17-letnia Rosjanka w ostatnim czasie pokonała Polkę dwukrotnie: w Dubaju oraz Indian Wells. Uwagę kibiców i ekspertów zwróciło zwłaszcza ostatnie 20 minut ćwiczeń, gdy zawodniczki rozegrały kilka treningowych gemów. Poziom gry naszej tenisistki nie był najwyższy, ale wyciąganie z tego jakichkolwiek wniosków byłoby dość absurdalne. Martwić może jednak to, z czym Świątek od dłuższego czasu ma problem i nie widać na tym polu poprawy.
choćby w tym krótkim fragmencie Andriejewa skutecznie returnem wykorzystała drugi serwis Polki. Polka w pewnym momencie po nietrafieniu "jedynki" rozłożyła ręce w kierunku trenera Wima Fissette'a, po czym odbyła z nim krótką rozmowę. To również może wydawać się dość błaha sytuacja, która nie wymaga większej analizy, ale jest pewnym stopniu sygnałem ostrzegawczym.
Serwis Igi Świątek na przestrzeni lat ewoluował. Najwięcej zmian wprowadzono podczas pracy z Tomaszem Wiktorowskim, zwłaszcza przed sezonem 2024. Polka zaczęła serwować szybciej, potrafiła osiągnąć prędkości blisko 200 km/h, co miało być autem na szybszych nawierzchniach. Było to konieczne dla rozwoju tenisistki, albowiem podanie nigdy nie było jej atutem. choćby gdy Świątek była dominatorką nie do pokonania, wynikało to z dużej przewagi w wymianach oraz na returnie. Rywalki zaczęły jednak dostrzegać i wykorzystywać jej słabości.
Serwis nie działa w stresujących momentach. Eksperci alarmują
Najdobitniej widać to w ostatnich miesiącach, w trakcie których doszło do sporego paradoksu. W komfortowych meczach Świątek potrafi serwować naprawdę całkiem nieźle. Dla przykładu: w czwartej rundzie US Open 2024 przeciwko Ludmile Samsonowej posłała trzy asy i miała 88 proc. wygranych punktów po pierwszym podaniu. Nie musiała bronić break pointów. - Zaczęłam skupiać się na innych rzeczach, kiedy serwuję i przed ruchem serwisowym, ale nie zamierzam wchodzić w szczegóły. Czuję, iż dobrze serwowałam przez większość sezonu, więc po prostu kontynuuję pracę, którą już rozpoczęliśmy, i wiem, iż to proces, zawsze musisz przypominać sobie o adekwatnych rzeczach - mówiła wtedy w Nowym Jorku. Jednakże już dwa dni później podczas ćwierćfinału przeciwko Jessice Peguli to podanie ponownie stało na niskim poziomie.
Można się zastanawiać, czy spadek jakości serwisu w stresowych, bliskich pojedynkach to kwestia mentalna, braku pewności czy wciąż niedopracowana na treningach. Świątek cały czas była świadoma swoich ograniczeń, albowiem podczas WTA Finals pod koniec 2024, gdy już rozpoczęła pracę z Wimem Fissette'em, mówiła: "Na pewno chcę poprawić swój serwis, tak jak robiłam to przez ostatnie lata. Czuję, iż przez cały czas muszę to kontynuować. Na pewno nie jestem kompletnym graczem".
Niedoskonałości serwisowe pięciokrotnej triumfatorki wielkoszlemowej dostrzegają także eksperci oraz legendy dyscypliny. - To jest myśl o Idze już przez jakiś czas. Ona jest wysoka. Powinna mieć znacznie lepszy serwis - mówiła w swoim podcaście Rennae Stubbs. Na czym jednak dokładnie polegają problemy Świątek?
- Absolutnie nienawidzę jej ruchu serwisowego. Jest taki chaotyczny. Wygląda to tak, jakby używała ramienia, a potem stopa była zbytnio przesunięta do przodu jej ciała. Powinna bardziej ustawiać się bokiem do kortu. Powinna o wiele więcej używać nadgarstka. Jej serwis w ogóle się nie rozwinął i jest bardzo przewidywalny - analizowała Stubbs. Zwróciła także uwagę, iż ten problem był uwidoczniony podczas turniejów na Bliskim Wschodzie oraz Sunshine Double. - W meczach, w których była teraz zraniona, była często przełamywana i myślę, iż jej drugi serwis jest przewidywalny. W kółko powtarza to samo i nie chce tego zmieniać. Myślę, iż bardzo trudno jest jej to zrobić ze względu na ten ruch i to, iż jest tak zdezorientowana. Jest wiele rzeczy, które mogłaby poprawić, aby lepiej serwować i zdobywać więcej darmowych punktów w swoich gemach - podsumowała. Było to świeżo po porażce Świątek z Alexandrą Ealą w Miami, gdy aż ośmiokrotnie została przełamana i miał ogromne problemy z utrzymaniem serwisu.
Co dokładnie jest nie tak z serwisem Świątek?
Techniczne błędy w ustawieniu Igi Świątek do serwisu wskazuje także Michał Dembek, były tenisista, a w tej chwili ekspert i prowadzący kanał "Sofa Sportowa". Mowa o zbyt frontalnym ustawieniu jeszcze przed uderzeniem oraz zgiętej lewej ręce "prowadzącą piłkę". - Wim Fissette trochę zmienił odprowadzenie ruchu rakiety przy serwisie. Nie jest ono już tak bardzo okrężne. Zdecydował o większej pracy nadgarstka w dół, co miało trochę rozluźnić rękę i sprawić, iż w końcowej fazie będzie miała więcej luzu, co wygeneruje większe prędkości. Natomiast mam wrażenie, iż Świątek na razie nie do końca radzi sobie z tym radzi. Ma duże problemy z kontrolą piłki i kierunkiem zagrań, nie są one dokładne, co pozostawia przestrzeń rywalkom. Wykorzystywały to Andriejewa i Ostapenko. jeżeli chodzi o serwis to mamy bardziej regres niż progres albo choćby stabilizację - mówił Dembek. - To, co najważniejsze, się od lat nie zmienia, czyli zgięta lewa ręka i wysunięta prawa stopa. Sama zmiana ruchu rakiety, która jest modyfikowana, tego problemu nie załatwi - dodaje na portalu X.
Wielokrotnie jako przykład dla Igi Świątek wskazywana była Aryna Sabalenka. Białorusinka przez lata miała ogromne problemy z serwisem, popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów, ale w końcu poprosiła o pomoc biomechanika, co pomogło jej ustabilizować ten element gry. Z uwagi na warunki fizyczne stworzyła z niego atut, za pomocą którego jest teraz zdecydowaną liderką rankingu WTA.
"Jej serwis nie zmienia się od lat. jeżeli zostanie zmodyfikowany biomechanicznie, dostawałaby więcej darmowych punktów. Pomogłoby jej to także przy drugim podaniu. Zawodniczki takie jak Eala, które grają czysto i płasko, mogą łatwo zdominować drugi serwis Polki i w konsekwencji częściej ją przełamywać" - wskazywał niedawno Rick Macci, były trener sióstr Williams i Marii Szarapowej.
Podobną opinię w rozmowie z Agnieszką Niedziałek ze Sport.pl wyraził Paweł Ostrowski, były szkoleniowiec Angelique Kerber. - Uważam, iż Iga stosuje za dużo kick serwisu. Przeciwniczki, które mają dobry return, wchodzą na jej serwis i jest problem. Już od dwóch lat to powtarzam, ale bez skutku. (...) Myślę, iż warto sięgać po wszystko, co przyniesie efekt. o ile coś kuleje, czegoś nie czujemy, to najważniejsza jest komunikacja trener-zawodnik. o ile zawodnik czuje, iż coś szwankuje, to mówi o tym trenerowi i jego zadaniem jest znalezienie sposobu na rozwiązanie problemu - powiedział. Jednocześnie podkreśla, iż "serwis jest pierwszym wykładnikiem naszego stanu emocjonalnego" i w tym upatruje także problemu polskiej tenisistki.
Być może większa pewność siebie, wynikająca z gry na mączce, wpłynie pozytywnie także na serwis Igi Świątek. Polka swój pierwszy mecz w turnieju WTA 500 w Stuttgarcie rozegra w środę. Niespodziewanie jej przeciwniczką będzie Jana Fett, która sensacyjnie wyeliminowała Donnę Vekić.