W połowie października w saudyjskim Rijadzie odbył się męski turniej pokazowy w tenisie Six Kings Slam (Szlem Sześciu Króli). Wystąpili Jannik Sinner, Carlos Alcaraz, Novak Djoković, Taylor Fritz, Stefanos Tsitsipas oraz Alexander Zverev. Zwyciężył Sinner, podobnie jak rok temu, gdy odbyła się pierwsza edycja tej imprezy - w obu finałach Włoch pokonał Hiszpana Alcaraza.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
To kolejna pokazówka dla najlepszych tenisistów świata, która odbywa się w trakcie sezonu. Od 2017 roku w trzecim tygodniu września rozgrywany jest Puchar Lavera - rywalizacja drużyn Europy i Reszty Świata. Podobnych zawodów próżno szukać w kobiecym wydaniu, choć pojawiają się głosy, iż to powinno się zmienić.
Pegula rzuca pomysł
Jessica Pegula jako pierwsza przedstawicielka światowej czołówki wypowiedziała się na temat możliwości stworzenia turnieju pokazowego dla najlepszych tenisistek w Arabii Saudyjskiej. Amerykanka rozmawiała ze swoją rodaczką Jennifer Brady, byłą już tenisistką w podcaście "The Player’s Box", który prowadzą na platformie YouTube.
Pegula przyznała: "Nagrody pieniężne w Six Kings Slam są po prostu niesamowite. Półtora miliona za sam udział. To robi wrażenie. Myślę, iż w kalendarzu jest miejsce na turniej Six Queens Slam (Szlem Sześciu Królowych). Nie widzę powodu, dla którego nie miałby się odbyć". Brady poparła koleżankę.
Arabowie są rzeczywiście bardzo hojni. W obu dotychczasowych edycjach pula nagród Six Kings Slam wynosiła po 13,5 mln dolarów. Najlepszy Jannik Sinner zarówno w tym roku, jak i poprzednim zgarnął sześć mln dolarów. Dla porównania Carlos Alcaraz jako zwycięzca tegorocznego US Open w singlu otrzymał 5 mln dolarów. By wygrać turniej wielkoszlemowy, trzeba zwyciężyć w siedmiu spotkaniach w formule do trzech wygranych setów. Do zwycięstwa w Rijadzie wystarczą dwa lub trzy mecze do dwóch wygranych setów - w ćwierćfinale dwóch zawodników z sześciu ma tzw. wolny los i bez gry awansuje do półfinału.
Saudyjska pokazówka organizowana jest z wielką pompą - mistrz otrzymuje nie tylko czek, ale także jako trofeum replikę rakiety wykonanej z 24-karatowego złota. Organizatorzy wynajmują najlepszych ekspertów do obsługi medialnej, w tym roku pierwszy raz transmisję z turnieju na żywo przeprowadziła platforma Netflix.
Nic dziwnego, iż tenisistkom może marzyć się podobne wydarzenie. Dla porównania startujący w sobotę turniej WTA Finals dla najlepszych zawodniczek sezonu 2025 ma w puli aż 15,5 mln dolarów, ale do podziału na singlistki (12,4 mln) oraz deblistki (3,1 mln). Pule podobne do Six Kings Slam, ale pamiętajmy, iż w Turnieju Mistrzyń występuje osiem singlistek i osiem par deblowych. Najlepsza w singlu może zgarnąć aż 5,23 mln - pod warunkiem, iż wygra wszystkie pięć spotkań (trzy grupowe, półfinał i finał), a więc mniejsze pieniądze za większy wysiłek niż w męskiej pokazówce. Te 5,23 mln dolarów to byłby rekord - żadna tenisistka jeszcze nigdy nie zarobiła tyle w jednym turnieju.
Brakuje podobnych nieoficjalnych imprez dla tenisistek. Problem w tym, iż mogą być bardzo trudne do zorganizowania z uwagi na kalendarz. Puchar Lavera rozgrywany jest zwykle dwa tygodnie po US Open, w trakcie mniejszych zawodów ATP 250 w Chinach. Six Kings Slam odbywa się wtedy, gdy kolejne 250-tki w Brukseli i Sztokholmie. To dlatego najlepsi mogą uczestniczyć w tych pokazówkach, bo w turniejach kategorii ATP 250 i tak rzadko startują z uwagi na małe pieniądze, prestiż i liczbę punktów do zdobycia do rankingu.
Kobiecy terminarz WTA jest tak napakowany turniejami obowiązkowymi dla czołowych tenisistek świata, iż nie jest łatwo znaleźć miejsce na pokazówki. W terminie Laver Cup Międzynarodowa Federacja Tenisowa od dwóch lat organizuje finały reprezentacyjnych rozgrywek Billie Jean King Cup w Shenzhen. W trakcie Six Kings Slam tenisistki rywalizują z kolei w zawodach w Wuhanie - ostatnich rangi WTA 1000 w każdym sezonie.
Nie ma takich imprez dla kobiet
"Tysięczników" w tourze WTA jest 10, w tourze ATP dziewięć. Dodatkowo w przypadku kobiet są ustawione parami, np. przed Wuhanem panie startowały w Pekinie, innym turnieju WTA 1000. Kalendarz dla tenisistów jest bardziej łaskawy - między najważniejszymi imprezami są większe odstępy.
Jak spojrzymy na kalendarz Organizacji Kobiecego Tenisa, to widać, iż od stycznia do listopada w każdym miesiącu odbywa się co najmniej jeden turniej kategorii 1000. WTA w przyszłym roku także utrzyma liczbę tych imprez na poziomie 10, choć jeszcze kilka lat temu organizowano ich o połowę mniej.
Może trzeba pomyśleć o Pucharze Navratilovej albo Six Queens Slam po sezonie, w okolicach połowy listopada? Ten czas jednak przeznaczony jest na kolejne mecze reprezentacyjne w ramach BJKC. Przykładowo Iga Świątek po zakończonym w przyszłą sobotę 8 listopada WTA Finals uda się do Gorzowa Wielkopolskiego, by wesprzeć koleżanki w starciach z Rumunią i Nową Zelandią.
Czytaj także: Boniek przejechał się po Legii
Teoretycznie pokazówki na wzór męskich mogłyby się odbyć już po wszystkich oficjalnych turniejach, ale tenisistki wielokrotnie powtarzały, iż rozgrywki są bardzo wykańczające i nie chcą wydłużania sezonu. Podczas US Open Iga Świątek znów wskazywała, iż jest zbyt wiele spotkań, a kalendarz wygląda na "istnie szalony".
Co prawda pod koniec grudnia w Rijadzie czy w Shenzhen odbędą się turnieje pokazowe, z udziałem zarówno pań, jak i panów, ale obowiązuje wówczas skrócony format rywalizacji, a mecze przypadają na sam koniec okresu przygotowawczego, traktowane są przez wielu jak forma treningu tuż przed nowym sezonem. Świątek w tym roku ma wystąpić w Chinach w dniach 26-28 grudnia, a pierwsze zawody United Cup zaczynają się 2 stycznia.
W takiej sytuacji dokładanie kolejnych wydarzeń, choćby pokazowych, wydaje się niemożliwe. Krok w tył musieliby wykonać przede wszystkim działacze WTA, rezygnując z jednej lub dwóch imprez - najlepiej rangi WTA 1000 - i w ten sposób stworzyć miejsce na sowicie opłacane pokazówki. To się raczej długo nie wydarzy, bo gdy rok temu pytaliśmy przedstawicieli kobiecego tenisa o pomysł powołania odpowiednika Laver Cup, przyznali, iż nie biorą tego pod uwagę.
Przez lata kobiety w tenisie walczyły o podobne zarobki do tych, na które mogą liczyć mężczyźni. Stawki zostały zrównane m.in. w Wielkim Szlemie czy w rywalizacji reprezentacyjnej. Tenisiści zyskali jednak znów przewagę w postaci kolejnych turniejów pokazowych. To dla nich nie tylko szansa na dodatkowe pieniądze, ale także forma promocji męskiego tenisa. Tylko dzięki Netfliksowi ich mecze w Rijadzie mogły śledzić miliony kibiców na całym świecie.

3 godzin temu















