Skok na 144 metry w Bischofshofen robi spore wrażenie. Oczywiście, dałoby się tu polecieć i kilka metrów dalej, ale to wciąż dwa metry powyżej rozmiaru obiektu i zaledwie metr od rekordu Paul Ausserleitner-Schanze.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Zniszczoł wylądował z podpórką metr od rekordu Kubackiego. "Słyszałem, iż nóżki miękkie"
Zniszczoł podparł tę niezwykle daleką próbę, ale choćby gdyby poleciał metr dalej i nie dotknął rękami śniegu, ratując się przed upadkiem, to i tak nie zaliczono by mu rekordu skoczni, bo te z treningów nie są zapisywane jako oficjalne w rejestrach FIS. Obecny rekord należy do Dawida Kubackiego, który w 2019 roku uzyskał tu 145 metrów.
Jak rekordzista skoczni zareagował na skok, którym jego kolega z kadry tak bardzo zbliżył się do jego osiągnięcia? - Akurat jechałem kolejeczką do góry. Nie widziałem tego skoku, ale słyszałem, iż nóżki miękkie i nie umiał tego ustać. Właśnie się śmiałem z niego w budzie. Że przecież takie metry to się z telemarkiem ląduje, a nie - mówił z uśmiechem Kubacki.
Po bombie w pierwszym skoku skocznia w Bischofshofen "przywitała" Zniszczoła. choćby w kwalifikacjach było za wcześnie
Czy Zniszczoł faktycznie czuł, iż nie mógł tego ustać? - Trochę tak, trochę tak - wskazał o "miękkich nogach", które wypomniał mu Kubacki. - Spadłem z dość wysoka. Nie chciałem się wywrócić - dodał skoczek.
- Nie no, po pierwsze, skok był bardzo dobry. Wszystko fajnie zagrało. Korzystałem z powierzchni nart, jeszcze mnie trochę zabrało. Szczególnie na dole, gdzie mnie złapało. A ja to umiem wykorzystać - ocenił Polak.
Po 144 metrach i trzecim miejscu (najlepszym w pojedynczej serii w PŚ w tym sezonie w wykonaniu któregokolwiek Polaka) w drugim treningu przyszedł jednak o wiele gorszy wynik - zaledwie 116 metrów. - W drugim skoku skocznia w Bischofshofen mnie "przywitała" i było z dwa metry za wcześnie - relacjonował Zniszczoł, odnosząc się do tutejszego bardzo stromego i długiego rozbiegu, na którym trudno odpowiednio trafić w próg. - W kwalifikacjach też nie było jeszcze idealnie. Nie było tak wcześnie, jak w drugim treningu, ale przez cały czas zbyt szybko. Trochę brakowało rotacji - tłumaczył.
Co powinno się stać, żeby Zniszczoł przeniósł dobre wyniki z treningów i kwalifikacji na poniedziałkowy konkurs? Do tej pory w Turnieju Czterech Skoczni miał z tym ogromne problemy, każde zawody kończył już na pierwszej serii. - Musi przyjść przełamanie i wynik. I będzie dobrze. Brakuje mi pewności siebie, bo długo nie było takiego wyniku, który mógłby mi ją dostarczyć - przyznał wiślanin.
Maciusiak mówił, żeby wycofać Zniszczoła z drugiego treningu. Thurnbichler zareagował inaczej
- Olek miał świetny skok w treningu, ale też z dobrymi warunkami, które umie wykorzystywać jako lotnik. Wciąż ma sporo potencjału w odbiciu, widać, iż pasuje mu skocznia - ocenił dyspozycję Zniszczoła trener Polaków, Thomas Thurnbichler.
Zastanawiało nas, czy Thurnbichler nie pomyślał o wycofaniu zawodnika z drugiego treningu. Czasem robi się tak, gdy widać, iż jest w dobrej formie. Tak, żeby nie tracił odpowiednio energii. - Mieliśmy to w głowie. Maciek Maciusiak choćby mi o tym wspomniał i rozważaliśmy to, ale powiedziałem mu, iż w kwalifikacjach będą zupełnie inne warunki. Dlatego lepiej było oddać kolejny skok, prawdopodobnie przy wietrze z tyłu, żeby złapać czucie także przy gorszym wietrze. Tak też zdecydowaliśmy - wyjaśnił Thurnbichler.
Wąsek odleciał jeszcze lepiej niż Zniszczoł. Najlepsza taka seria Polaka w tym sezonie
Na pytanie o to, który skok - 144 metry Zniszczoła w pierwszym treningu, czy 136 metrów Pawła Wąska z kwalifikacji, wskazał jednak ten drugi. Ta próba dała jego zawodnikowi czwarte miejsce. Przegrał tylko ze Stefanem Kraftem, Maximilianem Ortnerem i Gregorem Deschwandenem. - Od strony techniki skok Pawła w kwalifikacjach był lepszy. Paweł umie usprawnić niewielkie detale ze skoku na skok. Przekazaliśmy mu, żeby nieco bardziej harmonijnie, płynnie otwierał "V-kę" po odbiciu, żeby utrzymywać prędkość w powietrzu. Wykonywał to i w niezbyt korzystnych warunkach doleciał na 136. metr. Wykonał dobrą robotę - pochwalił swojego skoczka Thurnbichler.
Po kwalifikacjach w mixed zonie, pomiędzy kilkoma rozmowami z dziennikarzami, Thurnbichler rozmawiał z Wąskiem i wyraźnie coś mu tłumaczył, gestykulując. - Doszliśmy do wniosku, iż ten skok kwalifikacyjny był bardzo dobry. Nie będziemy tu wiele błędów wytykać - powiedział Paweł Wąsek.
Najlepszy wynik w karierze w Pucharze Świata - piąte miejsce z zawodów w Innsbrucku - sprawił, iż w niedzielę Polak miał pewne problemy. - Psychicznie byłem bardzo dobrze nastawiony, ale gdy rano wstałem, było czuć trochę zmęczenia. Potem mieliśmy małą aktywację na salce to trochę lepiej. Na skoczni też trochę wolałbym iść do łóżka, ale udało się fajnie zebrać na ten ostatni skok. Oddałem go z dobrą energią i mam nadzieję, iż na jutro się dobrze wyśpię i tej energii nie zabraknie - opisał skoczek.
Poza czwartym Wąskiem i 19. Zniszczołem w kwalifikacjach nieźle spisali się 31. Dawid Kubacki (130,5 metra) i 32. Piotr Żyła (127 metrów). Z rywalizacji niestety odpadł Jakub Wolny (121,5 metra), który był 52. i dla niego występ w TCS się skończył. - Ogółem to był dla nas dobry dzień, tylko Kuba jest trochę chory. Nie miał dobrego czucia własnego ciała i przez to pojawiły się problemy z timingiem na skoczni. Piotrek mógł się nieco poprawić. To przez cały czas nie to, czego on chce, ani nie to, czego my oczekujemy, ale chociaż jakieś kroki w dobrym kierunku. U Dawida widziałem nieco usprawnień w technice. Naprawdę dobrze leciał - podsumował Thomas Thurnbichler.
W poniedziałek pierwsza seria ostatniego konkursu 73. TCS ruszy o godzinie 16:30. Na 15:00 zaplanowano serię próbną. Relacja na żywo na Sport.pl, a transmisja w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.