
Peter Struhár, który latem przejął Znicz Pruszków i wyciągnął go ze strefy spadkowej, może niedługo opuścić klub. Jak podaje „Futbalové Zákulisie”, 41-letni szkoleniowiec znalazł się w gronie kandydatów do objęcia MFK Ružomberok – zespołu, którego barwy prowadził już w latach 2021–2023.
Powrót na stare śmieci?
Struhár doskonale zna realia słowackiej ligi. Jego pierwszy sezon w Ružomberoku był spektakularny – drużyna wywalczyła wicemistrzostwo Słowacji, ustępując jedynie hegemonowi, Slovanowi Bratysława. Kolejna kampania była jednak znacznie słabsza i zakończyła się dopiero na siódmym miejscu, co ostatecznie doprowadziło do rozstania.
Po odejściu szkoleniowiec próbował swoich sił w MFK Zemplín Michalovce, następnie prowadził GKS Jastrzębie, a latem 2024 roku trafił do Znicza Pruszków.
W Pruszkowie zrobił wynik ponad stan
Znicz zatrudnił Struhára po krótkiej i nieudanej kadencji Marcina Matysiaka, który zanotował cztery porażki z rzędu. Słowak przejął drużynę w trudnym momencie, ale gwałtownie ustabilizował jej formę.
Przed ostatnią kolejką rundy jesiennej Znicz ma na koncie 14 punktów, co daje 15. miejsce i pozycję tuż nad kreską. Patrząc na okoliczności, to wynik znacznie lepszy, niż można było zakładać.
Ružomberok w kryzysie. Struhár jako ratownik?
Według słowackich mediów działacze MFK Ružomberok obserwują Struhára z dużym zainteresowaniem. Klub nie wygrał ligowego meczu od końca września, spadł na 10. miejsce i potrzebuje impulsu. Jednym z kandydatów do dokonania zmian ma być właśnie trener Znicza Pruszków.
Co dalej?
Na razie nie wiadomo, czy rozmowy zostały już rozpoczęte. Jednak fakt, iż nazwisko Struhára pojawia się w kontekście powrotu do Ružomberoka, może zwiastować trudną zimę dla Znicza.

1 godzina temu















