Tenisowy świat przecierał oczy ze zdumienia, gdy 19-letnia Sara Bejlek eliminowała w I rundzie Roland Garros Martę Kostiuk. Ukrainka w ostatnich tygodniach imponowała formą. Zarówno w ćwierćfinale w Madrycie, jak i w 1/8 finału w Rzymie toczyła zacięte boje z Aryną Sabalenką. Oba przegrane, ale na wysokim poziomie. Wizja starcia Igi Świątek z nią już w III rundzie mogła wywoływać niepokój w polskich kibicach. Tymczasem Ukrainka dała się kompletnie zaskoczyć 19-letniej czeskiej kwalifikantce i sensacyjnie odpadła.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski nie przyleci na kadrę! "Emocje są ogromne"
Kostiuk dała się zaskoczyć. Zanosiło się, iż z Cristian nie będzie inaczej
Bejlek zgłosiła akces do bycia czarnym koniem turnieju. Coś na wzór Evy Lys z Australian Open. Przypomnijmy, iż Niemka dotarła w Australii niespodziewanie do IV rundy, zatrzymana dopiero przez Igę Świątek. jeżeli Czeszka chciała szansy dokonania tego, czego Lys nie udało się zrobić, czyli pokonania Polki, musiała w II rundzie przejść przez Jacqueline Cristian. Rumunka w I rundzie także zaimponowała. Mierzyła się co prawda "tylko"z 60. w rankingu WTA Kimberly Birrell, ale kompletnie rozniosła Australijkę 6:1, 6:0.
Pierwszy set wskazywał jednak, iż to raczej Bejlek pokaże, dlaczego uporała się z Kostiuk. Cristian nie miała w nim niemalże nic do powiedzenia. W pierwszych trzech gemach wygrała tylko cztery wymiany, a w kolejnym broniła dwóch breakpointów. Tyle dla niej dobrego, iż zrobiła to skutecznie i w końcu gema wygrała. Inna sprawa, iż to był jej jedyny zwycięski w pierwszej partii. Czeszka dominowała, była o wiele precyzyjniejsza i w pełni zasłużenie wygrała 6:1 w zaledwie 30 minut. Wydawało sie, iż Cristian jest jedną nogą poza turniejem.
Nagła i niespodziewana zmiana. Kto inny zaczął rozdawać karty
Początek drugiej partii z kolei wyglądał, jakby ktoś pstryknął palcami i totalnie odwrócił przebieg wydarzeń. To Rumunka zaczęła grać znacznie lepiej i korzystać z licznych błędów Czeszki. Dało jej to szybkie przełamanie i prowadzenie 3:0. Rywalce udało się co prawda odrobić stratę, ale tylko na chwilę, bo Cristian już przy pierwszej okazji wywalczyła sobie breakpointa, a po autowym zagraniu Bejlek mogła zacisnąć pięść w geście triumfu. Po tym przełamaniu 19-latka postanowiła skorzystać z przerwy medycznej. Dotyczyła ona jej prawej nogi i mogła być spowodowana poślizgnięciem, które przydarzyło się Czeszce przy jednej z wymian.
Po tej przerwie Bejlek nieco się przebudziła. Znów zaczęła grać precyzyjniej, nie popełniała aż tylu błędów. Miała choćby szansę odrobić stratę przełamania, gdy Rumunka serwowała na seta. Nic jej jednak z tego nie wyszło. Zmarnowała dwa breakpointy, a jeden tylko setbol wystarczył, by Cristian wydłużyła ten mecz do trzech setów.
Popełnij błąd raz, może zostanie wybaczone. Zrób to samo ponownie, nie ma zmiłuj
Rumunka była znów na fali i decydującą partię rozpoczęła od przełamania, a co za tym idzie prowadzenia 2:0. Bejlek udowodniła po raz kolejny, iż potrafi się nagle podnieść i niemalże znikąd odrobić straty. Jej problem polegał na tym, iż ilekroć jej się to udało, to już przy pierwszej okazji Rumunka znów ją przełamywała. Było tak w drugim secie, było tak i w trzecim. Za to drugie zapłaciła najwyższą tenisową cenę. Rumunka tym razem przypilnowała przewagi, a w dodatku na koniec znów przełamała. Wygrała seta 6:3, a w konsekwencji cały mecz!
Dla Jaqueline Cristian to pierwsza w karierze trzecia runda Roland Garros oraz drugie ogólnie takie wielkoszlemowe osiągnięcie w życiu. Pierwsze też miało miejsce w tym roku, bo zdarzyło się podczas Australian Open. Można już zatem mówić powoli o przełomowym okresie w jej karierze. Ze Świątek nigdy wcześniej nie było jej dane się zmierzyć.