Od 2012 roku reprezentacja Polski nieprzerwanie rozgrywa mecze eliminacyjne na Stadionie Narodowym w Warszawie. Teraz niemal na pewno się to zmieni. Na wtorkowym zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej ma być podjęta decyzja o tym, iż eliminacje do mistrzostw świata Biało-Czerwoni będą rozgrywali na Stadionie Śląskim w Chorzowie, o czym pierwszy poinformował portal Meczyki.pl. I jak to często w takich sytuacjach bywa, główny powód jest jeden - pieniądze.
REKLAMA
Zobacz wideo "To jest bandytyzm. Przerażające". Dosadne opinie o zachowaniu Podolskiego
PZPN jak Chylińska - mówi "dość". Kadra przenosi się na Śląski
Jak dowiedział się Sport.pl, głównie wśród osób będących blisko operatora obiektu, wymagania spółki PL.2012+ po zmianie władzy zaczęły rosnąć w niezwykle szybkim tempie. Za marcowy baraż z Estonią spółka stadionowa otrzymała od PZPN odrobinę więcej niż milion złotych, ale w tym były zawarte koszty ochrony, które szacuje się na około 500 tys. złotych.
Właśnie w marcu jednak doszło do zmian we władzach spółki PL.2012+, stanowisko stracił m.in. ówczesny prezes Włodzimierz Dola. Co ciekawe, do dziś nowego prezesa wg oficjalnej strony spółki nie ma, a we władzach widnieją jedynie dwaj członkowie zarządu - Adam Soroko i Bartosz Kusior, którzy niezwłocznie zaczęli zmieniać warunki korzystania z obiektu.
Już na kolejne mecze kadry na PGE Narodowym w 2024 roku (towarzyskie i Ligi Narodów, podwyższono kwotę o około 300 tys. złotych. Nie była ona jednak tak odczuwalna, bo w tym też znalazła się ochrona.
Teraz z kolei Polski Związek Piłki Nożnej otrzymał propozycję, na bazie której musiałby zapłacić:
około 1,4 mln złotych + ochrona (blisko 2 mln złotych łącznie) za mecz, gdy w ciągu kilku dni są rozgrywane dwa spotkania.
około 2 mln złotych + ochrona (ponad 2,5 mln złotych łącznie), gdy chodzi o pojedyncze spotkanie reprezentacji Polski w danej przerwie na reprezentację.
Podsumowując - w ciągu roku cena pojedynczego meczu kadry na Narodowym wzrosła z 1 mln do 2,5 mln złotych. I rzecz jasna, to nie są jeszcze wszystkie koszty organizacji meczu, które ponosi PZPN, dlatego też związek, niczym Agnieszka Chylińska, w końcu powiedział sobie "dość".
- Takie dostaliśmy wytyczne z góry - słyszymy od naszego informatora, co tylko potwierdza spekulacje, iż może to być kolejny odcinek wojny ministra sportu Sławomira Nitrasa z PZPN.
Warunki przenosin na Stadion Śląski póki co są objęte tajemnicą, ale mają być na tyle dobre, iż PZPN wychodziłby na plus względem Narodowego. I to mimo faktu, iż Śląski ma o około 4 tys. mniej krzesełek oraz dwa razy mniej lóż VIP. W Chorzowie bardzo się starano, aby "zdobyć" mecze reprezentacji Polski i ożywić obiekt, na którym poza meczami pierwszoligowego Ruchu Chorzów i pojedynczymi mityngami lekkoatletycznymi nie dzieje się zbyt wiele. To sprawia, iż PZPN, który liczyć pieniądze potrafi jak mało kto, praktycznie nie będzie musiał płacić za organizację swoich spotkań na Górnym Śląsku.
Stadion Śląski po raz ostatni gościł kadrę w marcu 2022 roku, gdy reprezentacja Polski prowadzona przez Czesława Michniewicza pokonała Szwecję 2:0 i awansowała na mistrzostwa świata w Katarze. Teraz umowa z chorzowskim obiektem jest już podpisana, ale musi jeszcze uzyskać zgodę zarządu PZPN, który zbiera się we wtorek.
Co ważne, umowa ma być podpisana tylko na rok i jedynie na mecze eliminacyjne, co oznacza, iż wciąż nie wiadomo, co z dwoma planowanymi meczami towarzyskimi w 2025 roku, a także nie zamyka drzwi przed powrotem na Narodowy za 12 miesięcy.
Puchar Polski też opuści Narodowy? Koszt meczu to blisko 3 mln złotych, a bilety dużo tańsze
Bardzo prawdopodobne jest także, iż na stadionie PGE Narodowym zabraknie w maju również finału Pucharu Polski. Jak się dowiedzieliśmy, tu operator obiektu poszedł choćby jeszcze dalej i zażądał od PZPN za organizację kwoty zbliżonej do 2,8 mln złotych, z czego około 2 mln złotych dla siebie i około 700-800 tys. za bardziej specjalistyczną ochronę.
A trzeba pamiętać, iż bilety na finał PP są zdecydowanie tańsze od tych na reprezentację Polski. W ostatnim roku płacono za nie 120 oraz 80 złotych. Dlatego też i tu dojście do porozumienia wydaje się wątpliwe, ale czy coś się niespodziewanego nie wydarzy w ostatniej chwili? Wszak wybory prezydenckie już niedługo, a obóz rządzący nie ma ostatnio najlepszej passy, na czym cierpi też kandydat na prezydenta, a w tej chwili prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. A jak brzmi znane powiedzenie - dopóki piłka w grze...