"Zdrowaś Mario" sprawiło cud! "To będzie odtwarzane przez dekady"

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Peter Casey / USA TODAY Sports via Reuters Con


- To jest cud! O mój Boże! To miasto oszaleje! To będzie odtwarzane na okrągło przez dekady - komentator Jim Nantz nie miał wątpliwości, iż oto historia dzieje się na jego oczach. Washington Commanders odwrócili losy meczu, choć czas gry już upłynął.
Na boiskowym zegarze zostały do końca meczu tylko dwie sekundy. Washington Commanders przegrywali na własnym boisku z Chicago Bears 12:15 w meczu futbolu amerykańskiego NFL. Gospodarze prowadzili przez znakomitą cześć niedzielnego meczu, jednak na 25 sekund przed upływem czasu gry stracili przyłożenie, po którym to goście byli górą.


REKLAMA


Zobacz wideo


Cała nadzieja w "Zdrowaś Maryjo"
Misja wygrania meczu była dla Commanders tą z gatunku niemożliwych do realizacji. Prezentowane na żywo na stronie ESPN ich szanse na zwycięstwo wynosiły w tym momencie ok. 3,5 procent. Mogli liczyć tylko na cud, czyli tzw. "Hail Mary". Tłumacząc na polski: "Zdrowaś Maryjo". Tak w futbolu amerykańskim nazywa się rzut rozpaczy z dużego dystansu w pole punktowe rywali w ostatnich sekundach meczu. Nazwa, choć była używana i wcześniej, szeroko przyjęła się dopiero po meczu play-off NFL z 28 grudnia 1975 r. Wtedy to o awans walczyły zespoły Minnesota Vikings i Dallas Cowboys. Na 24 sekundy przed końcem meczu prowadzili ci pierwsi 14:10. Wtedy rozgrywający Cowboys Roger Staubach wziął potężny zamach i cisną piłkę wysokim łukiem na 50 jardów do Drew Pearsona. Skrzydłowy piłkę złapał i zdobył zwycięskie punkty. Dallas wygrali 17:14, a Staubach po meczu powiedział, co zrobił, gdy piłka poszybowała w stronę pola punktowego rywali: - Zamknąłem oczy i zacząłem odmawiać "Zdrowaś Mario".


Jayden Daniels rozgrywający Bears, który w niedzielę stanął przed takim samym zadaniem, jak Staubach przed laty, też jest religijny. Do ostatnich godzin przed meczem ważyły się losy jego gry. Przed tygodniem doznał bolesnej kontuzji żeber i zastąpił go wtedy Marcus Mariota. Ostatecznie jednak nr 2 tegorocznego draftu do NFL mógł wystąpić w meczu przeciwko Bears. - Chwała Bogu. Bez niego nie sądziłem nawet, iż zagram w tym tygodniu. Wymagało to wielu długich godzin, długich dni, abym mógł wystąpić w tym meczu - powiedział Daniels.
Komentator nie miał wątpliwości: To jest cud
Debiutant cały mecz grał znakomicie, jednak tym, co zrobił w ostatniej akcji meczu, przeszedł do historii. Posłał piłkę w pole punktowe rywali. 52-jardowe podanie nie było dokładne. Piłkę podbił Tyrique Stevenson i wysokim lobem trafiła ona prosto w ręce Noaha Browna, który stał w polu punktowym rywali. Zegar boiskowy już od dawna (czyli jakieś 15 sekund) wskazywał 0:00, ale ponieważ w futbolu amerykańskim gra się ostatnią akcję do tzw. piłki, punkty zostały zaliczone.


- To jest cud! To jest Brown! O mój Boże. To miasto oszaleje! - komentator telewizji CBS Jim Nantz wykrzykiwał, gdy piłka znalazła się w rękach zawodnika Commanders. A potem dodał: - To będzie odtwarzane na okrągło przez dekady.


Wideo z "Hail Marry" natychmiast stało się viralem w mediach społecznościowych. Tylko to wrzucone na portal X przez NFL ma już ponad 6 milionów emisji.


jeżeli nie kochacie NFL, to powinniście to sobie przemyśleć
- jeżeli nie kochacie NFL, powinniście to ze sobą przedyskutować! Taki wieczór, taki mecz, sprawiają, iż naprawdę warto - powiedział po meczu prezenter Sky Sports NFL Neil Reynolds.
Sam Daniels nie widział, czy jego podanie trafiło do adresata. O tym, iż przesądził o wygranej meczu, dowiedział się z reakcji kolegów. - Usłyszałem krzyczących ludzi i naszych zawodników wbiegających na boisko. Wtedy się dowiedziałem - mówił Daniels po meczu. - To jest jedno z takich doświadczeń, która można mieć tylko raz w życiu i nie ma zbyt wielu ludzi, którzy przeżyli coś podobnego.
Niedzielny mecz był starciem dwóch kandydatów na wielkie gwiazdy NFL. Po drugiej stronie w roli rozgrywającego wystąpił Caleb Williams, nr 1 tegorocznego draftu.


Pycha natychmiast ukarana. Coś nie do pojęcia
Ostatnia akcja meczu miała jeszcze jeden aspekt, który przerasta ludzkie pojęcie. Wspominany Tyrique Stevenson, który przedłużył podanie do Browna, tuż przed decydującym podaniem w pole punktowe zajmował się prowokowaniem miejscowych fanów. Takiej natychmiastowej kary, jaka go za to spotkała, nie wymyśliliby choćby scenarzyści w Hollywood. A jeśliby choćby na to wpadali, widzowie uznaliby to za grube przegięcie.


Wielkich emocji nie zabrakło także w innych niedzielnych spotkaniach NFL. Do ostatnich sekund ważyły się losy spotkania Cleveland Browns – Baltimore Ravens, w którym goście nie sprostali roli wielkiego faworyta i przegrali 24:29. Punkty, gdy zegar wskazywał 0:00, zdecydowały też w meczu Miami Dolphins – Arizona Cardinals (27:28). Przyłożenie na sekundy przed końcem meczu dało też zwycięstwo New England Patriots nad New York Jets (25:22).
Idź do oryginalnego materiału