Zapach sezonu 2019/2020

kkslech.com 5 miesięcy temu

Sytuacja panująca w Lechu Poznań od kilku tygodni, plany zarządu oraz działania władz przypominają sytuację, jaką kibice zdążyli już poznać. Od wielu tygodni pachnie pseudoprzebudową, nabraniem kibiców na pozorowane ruchy, pachnie tzw. „zaciskaniem pasa” i sezonem przejściowym, jakim były rozgrywki 2019/2020.

Odmłodzenie kadry i powroty wychowanków z wypożyczenia? To już było. Podczas lata 2019 nastroje panujące wokół klubu były podobne, wówczas Lech Poznań umiał wetknąć kit ślepym czy naiwnym o walecznych wychowankach, którzy ambicją i zaangażowaniem dadzą kibicom powiew nadziei m.in. na trofea. Drugi raz coś takiego nie przejdzie, z czego zarząd nie zdaje sobie sprawy nie znając nastrojów kibiców, których nie rozumie. Co interesujące 5 lat temu na rynku transferowym działał choćby sprawniej niż w tym roku, choć w maju Piotr Rutkowski zapowiedział transfer prawego obrońcy, lewego obrońcy, stopera, napastnika i dwóch skrzydłowych. Po trzech tygodniach od zakończenia sezonu 2023/2024 nic się nie zmieniło, stoimy w miejscu, za to powtórka z nieudanego sezonu 2019/2020 jest coraz bardziej prawdopodobna. Co wtedy się działo? Jak wyglądało tamto lato? Co na końcu udało się ugrać Kolejorzowi? O tym trochę więcej poniżej.

Czyszczenie szatni z x-menów

W maju 2019 roku Lech Poznań zostawił na stanowisku tymczasowego trenera Dariusza Żurawia pozbywając się tzw. „x-menów”. Rewolucja była wtedy bardzo duża, z Kolejorza odeszli wówczas Matus Putnocky (Śląsk Wrocław), Piotr Tomasik (Wisła Płock), Marcin Wasielewski (Termalica Nieciecza), Jasmin Burić (Hapoel Hajfa), Maciej Gajos (Lechia Gdańsk), Rafał Janicki (Wisła Kraków), Vernon De Marco (Slovan Bratysława – powrót z wypożyczenia), Dimitris Goutas (Atromitos Ateny), Mihai Radut (Astra Giurgiu), Łukasz Trałka (Warta Poznań) i Nikola Vujadinović, czyli aż 11 zawodników.

Z wypożyczenia wrócili młodzi Miłosz Mleczko, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz i Paweł Tomczyk, którzy od razu mieli stanowić o sile drużyny. Kolejorz przeprowadził też 5 transferów pozyskując piłkarzy szybciej niż tego lata. Jeszcze w maju trafił do nas nowy bramkarz Mickey van den Hart, któremu skończyła się umowa z PEC Zwolle, 4 czerwca Lech Poznań wziął Karlo Muhara z bardzo słabego Interu Zapresić, później przyszedł Tomasz Dejewski mający być pierwotnie transferem do rezerw, a na końcu zakontraktowano dwóch środkowych obrońców. 24 czerwca z ówczesnego wicemistrza Serbii, Radnicki Nis pozyskano Djordje Crnomarkovicia, dnia 28 czerwca Lubomira Satkę, którego Lech Poznań znał dużo, dużo wcześniej chcąc kupić Słowaka już w 2018 roku (ten stoper przyszedł do nas dopiero w lipcu).

Letnie ruchy dla naiwnych

Lech Poznań po ściągnięciu młodych z wypożyczenia i przeprowadzeniu 4 transferów (Tomasz Dejewski miał być transferem do rezerw) jeszcze uzupełnił swój sztab szkoleniowy. Przyszedł m.in. nowy trener bramkarzy Michał Chamera, po latach na Bułgarską wrócił Dariusz Skrzypczak mający dobre podejście do młodzieży identycznie jak Karol Bartkowiak, który również przez lata pracował przede wszystkim z juniorami. Do tego sztab Dariusza Żurawia uzupełnił człowiek Rutkowskich, czyli Karol Kikut odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne. Na początku lipca 2019 w kadrze pierwszego zespołu Lecha Poznań było aż 13 piłkarzy o statusie młodzieżowca, którymi byli Miłosz Mleczko, Krzysztof Bąkowski, Robert Gumny, Wiktor Pleśnierowicz, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Mateusz Skrzypczak, Tymoteusz Klupś, Filip Marchwiński, Paweł Tomczyk, Filip Szymczak i Jakub Kamiński. Ten ostatni po dobrym starcie rezerw w II-lidze gwałtownie został wprowadzony do pierwszej drużyny, już jesienią 2019 zadebiutował w seniorskim Lechu Poznań bardzo gwałtownie stając się ważnym ogniwem bardzo młodego zespołu. Zarząd przed sezonem 2019/2020 nie postawił przed Lechem Poznań żadnego celu sportowego, klub jedynie wydał taki filmik, którym próbował też zdjąć presję z piłkarzy:

Siedem punktów dało nadzieję

Lech Poznań po zmianach miał niezły okres przygotowawczy. W sparingach pokonał m.in. Brondby Kopenhaga 1:0 i Vitesse Arnhem 2:0 rozpoczynając sezon 2019/2020 od zdobycia 7 punktów w 3 kolejkach. Kibice Lecha Poznań po niespodziewanie dobrym starcie dali się oszukać, uwierzyli, snuli jakieś wizje o młodym zespole, który po transferach mitycznego skautingu ruszy teraz w kierunku trofeów. Wielu kibiców wręcz na złamanie karku poleciało na mecz ze Śląskiem Wrocław rozgrywany 9 sierpnia 2019 roku. Na oczach 32307 widzów Lech przegrał u siebie aż 1:3 tracąc wszystkie 3 gole do 26 minuty. Dwie bramki Kolejorzowi wbił obrońca Łukasz Broź, który obnażył wtedy Mickiego van den Harta. W ostatnim meczu przed wrześniową przerwa na kadrę naiwni otrzymali kolejny cios, tym razem na oczach 25768 widzów Lech Poznań uległ przy Bułgarskiej ekipie Cracovii 1:2.


Przyzwoite lato, problemy jesienią

Lato nie było jeszcze takie złe. Po 7 kolejkach Lech miał na swoim koncie 11 punktów, bilans 3-2-2, gole: 12:9, zajmował 6. miejsce i do lidera tracił 4 oczka. Problemy zaczęły się po wrześniowej przerwie na kadrę, poznaniacy już w meczu z Cracovią wpadli w dołek, później przegrali w Gdańsku oraz nie wygrali z Jagiellonią u siebie. Ledwo przeszli Chrobrego w Pucharze Polski i to dzięki wejściu z ławki Joao Amarala, który był wtedy tłamszony przez Dariusza Żurawia musząc ustępować młodszym piłkarzom na boisku, których klub chciał siłą promować. Kryzys młodej drużyny, w której z letnich transferów tylko Lubomir Satka okazał się wzmocnieniem na dobre zaczął się w październiku, gdy Lech nie wygrał w żadnym z 4 ligowych meczów. Frekwencja na stadionie gwałtownie poleciała w dół, z prawie 33 tysięcy widzów na sierpniowym spotkaniu ze Śląskiem spadła do średniej w okolicach 10 tysięcy. Ostatnie mecze Lecha Poznań w 2019 roku z Zagłębiem, ŁKS-em i Arką z trybun śledziło odpowiednio 12417, 9830 i 7641 kibiców.


Co dalej?

Zimą Lech Poznań sprzedał Darko Jevticia sprowadzając w jego miejsca Daniego Ramireza. Był to dobry transfer, Hiszpan od razu dawał liczby, Kolejorz na wyjazdach kilka pokazywał, ale za to u siebie regularnie zwyciężał. Dnia 8 marca 2020 roku podopieczni Dariusza Żurawia zremisowali z Wisłą w Krakowie 1:1 będąc po 26 kolejkach na 5. miejscu z raptem oczkiem straty do wicelidera oraz z 9 z punktami straty do prowadzącej Legii Warszawa. Piąta lokata w połowie marca nie była dobra, gdyż sezon 2019/2020 został zawieszony z powodu covida, a jeżeli zostałby anulowany, to Lech Poznań znowu nie awansowałby do europejskich pucharów. Na szczęście po ponad 2 miesiącach udało się wznowić rozgrywki, w których młody, przebudowany Kolejorz walczył o Puchar Polski i miejsce na ligowym podium.

0:1 zapoczątkowało serię

Dnia 27 maja Lech Poznań pokonując Stal w Mielcu dostał się do 1/2 finału Pucharu Polski, niedługo później przy pustych trybunach przegrał u siebie z Legią Warszawa 0:1 po błędzie Mickiego van den Harta, więc o mistrzostwie mógł zapomnieć. Tamta porażka zapoczątkowała jednak dobrą serię niebiesko-białych. Do końca ligowego sezonu Kolejorz nie przegrał w żadnym z 10 meczów, pojawiły się wysokie zwycięstwa nad Pogonią 4:0 czy Koroną 3:0, był triumf w Krakowie, nad Legią 2:1 w fazie finałowej czy nad Jagiellonią w ostatniej kolejce aż 4:0, której Kolejorz wszystkie 4 bramki wbił w drugiej połowie. Podopieczni Dariusza Żurawia po przerwie covidowej byli najlepszą drużyną w Ekstraklasie, która w 11 ostatnich kolejkach zdobyła 24 punkty i strzeliła najwięcej goli (25 bramek).


Półfinał i wicemistrz

Po serii 4 z rzędu zwycięstw w ostatnich kolejkach Lech Poznań został wicemistrzem Polski 2019/2020 zajmując 2. lokatę w bardzo dobrym stylu. Nie był to sukces na miarę Kolejorza czy oczekiwań kibiców, jedynie było to osiągnięcie młodej, przebudowanej drużyny, po której nie wiadomo czego można się było spodziewać. Przed przerwą covidową Lech był poza pucharami, po przerwie dnia 19 lipca 2020 roku skończył sezon z niewielką stratą do Mistrza Polski, a Christian Gytkjaer mógł świętować zdobycie korony króla strzelców Ekstraklasy. Minus? Półfinał Pucharu Polski z Lechią Gdańsk u siebie. Pomimo dużej przewagi, dobrej optycznie gry, do finału rozgrywanego w Lublinie awansowali lechiści, którzy lepiej wytrzymali presję w rzutach karnych. Młody zespół Lecha Poznań spalił się, mentalnie nie dał rady, rzuty karne zmarnowali m.in. Filip Marchwiński czy Kamil Jóźwiak, który podszedł do ostatniej jedenastki i posłał piłkę wysoko nad bramką. Lech Poznań w okresie 2019/2020 nic nie wygrał.


> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <

Idź do oryginalnego materiału