Zamiast prywatyzacji miliony. Przegłosowano przelew dla Śląska

3 godzin temu

– Od jakiego czasu to się ciągnie – mogą powiedzieć kibice Śląska, gdy widzą, co się dzieje z ich klubem. Cały czas mówi się o prywatyzacji, jednak wciąż nie przekłada się to na konkrety. Gdy pojawia się opcja na sprzedaż klubu, zawsze pojawia się coś blokującego taki ruch. Mogło się już wydawać, iż wszystko zmierza ku końcowi i niedługo klub z Wrocławia przejmie Mariusz Iwański, jednak transakcja została zablokowana przez władze miasta.

Zamiast sprzedaży, na radzie miasta Wrocławia zostało przegłosowane kolejne wsparcie dla Śląska w wysokości pięciu milionów złotych. Według Piotra Potępy pieniądze mają zostać przeznaczone na zapłacenie faktur, których ilość nieustannie rośnie. – Dofinansowanie ma zapewnić klubowi płynność finansową na czas przedłużającego się procesu prywatyzacyjnego – napisał dziennikarz w mediach społecznościowych.

Rada Miasta Wrocławia właśnie przegłosowała 5 mln złotych dla @SlaskWroclawPl. Dofinansowanie ma zapewnić klubowi płynność finansową na czas przedłużającego się procesu prywatyzacyjnego. pic.twitter.com/75YXUgKcKh

— Piotr Potępa (@PiotrPotepa) November 20, 2025

Prywatyzacja zablokowana. Inwestor chciał wykorzystać problemy miejskich polityków

Śląsk Wrocław przez nieudolne zarządzanie zaledwie rok po wywalczeniu wicemistrzostwa Polski spadł do 1. Ligi. Zdaniem wielu w klubie drzemie duży potencjał, jednak nie ma osoby, która potrafiłaby go odpowiednio wykorzystać. Wielkie miasto, nowoczesny stadion, baza kibicowska, infrastruktura czy spore pieniądze. To czynniki, które sprawiają, iż WKS mógłby realnie co sezon plasować się w czołówce Ekstraklasy.

Z tego powodu kibice domagają się prywatyzacji i właściciela, który zaprowadziłby porządek. Póki co wszystko wskazuje na to, iż ta wizja mocno się oddaliła. Wszystko za sprawą braku porozumienia z inwestorem, Mariuszem Iwańskim.

– Miasto rano wysłało Mariuszowi Iwańskiemu najważniejsze warunki porozumienia. Iwański odpowiedział kontrofertą, którą odrzucić chciał wiceprezydent Michał Młyńczak. Proponował żeby dać pod głosowanie zamknięcie całego procesu i zakończyć go niepowodzeniem. Veto postawili jednak przedstawiciele kibiców, bo kontroferta Iwańskiego podobno zawiera dużo lepsze warunki – napisał Potępa w swoich mediach społecznościowych.

Więcej szczegółów zdradził inny dziennikarz, który z bliska przygląda się kwestii prywatyzacji Śląska. Piotr Janas napisał: – Teraz kiedy wielu urzędnikom tyłki się palą (Collegium Humanum i inne afery) i realnie chcieliby przynajmniej częściowo sprywatyzować Śląsk, napatoczył się inwestor, który wyglądał na poważnego, ALE… Wymagania, jakie zaczął stawiać Pan Mariusz Iwański, są po prostu nie do przyjęcia. Nie dość, iż miałby kupić 51% akcji za ledwie 2 miliony, to jeszcze nie jest w stanie niczego zagwarantować. Dla mnie hitem jest oczekiwanie inwestora, iż jeżeli spółka na koniec roku wykaże stratę, bo te 10 mln, które ma dać on i miasto okażą się niewystarczające (a jestem przekonany, iż tak będzie), to miasto będzie tę stratę pokrywać. Czyli upraszczając, wygląda to mniej więcej tak: ja to wezmę, może coś dam, a może nie, niczego nie gwarantuję. W razie czego, jak nie pójdzie i będą straty, to Wy: kibice i podatnicy – płacicie. Złoty interes!

Dużo nowych informacji o potencjalnej prywatyzacji @SlaskWroclawPl, która – moim zdaniem – nie dojdzie do skutku

O tym, iż miasto realnie nie chce sprzedawać klubu, mówię i piszę od lat – łatwo to sprawdzić. Teraz kiedy wielu urzędnikom tyłki się palą (Collegium Humanum i… pic.twitter.com/jmaD0m3F3U

— Piotr Konrad Janas, GWr (@Piotr_K_Janas) November 19, 2025

Śląsk po 16 meczach rozegranych meczach z dorobkiem 27 punktów zajmuje piąte miejsce w tabeli 1. Ligi.

O patologiach w klubach zarządzanych przez miasto, więcej w jednym z odcinków Patoligi na Weszło TV opowiadał Jakub Białek.

Czytaj więcej na Weszło:

  • Ante Simundza komentuje plotki o przejęciu Legii

  • Były piłkarz Śląska: Zostałem zmuszony, by odejść

  • Przyszły właściciel Śląska Wrocław: Marzeniem byłby transfer Piotra Zielińskiego

Fot. Newspix

Idź do oryginalnego materiału