Poszukiwania nowego selekcjonera reprezentacji Polski wchodzą w decydującą fazę. Federacja początkowo planowała ogłosić swój wybór przed 30 czerwca, czyli w dniu wyborów prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ale – jak słyszymy – proces może się przedłużyć. W grze wciąż pozostaje kilku kandydatów, a jedną z opcji jest powrót, który przypomniałby kibicom piękne czasy naszej kadry. I nie chodzi tu choćby o selekcjonera – choć dla niego to również byłby powrót – ale głównie o jego współpracowników.
REKLAMA
Zobacz wideo Grzegorz Krychowiak mówi tak, iż jaśniej się nie da
Jak dowiedział się Sport.pl, Polski Związek Piłki Nożnej rozważa zatrudnienie Jerzego Brzęczka, ale w tercecie z Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim, którzy mieliby zostać jego asystentami. Kandydatura byłego selekcjonera nie jest nowością – mówił o niej sam Cezary Kulesza – a gdy w środę dostał pytanie o jego ewentualną współpracę z Łukaszem Piszczkiem, rzucił do dziennikarzy, iż choćby gdyby rozważał taką opcję, to nie przekazałby jej mediom. gwałtownie ucięty temat zaczął żyć własnym życiem i rodzić domysły, w środowisku pojawiły się plotki, a my postanowiliśmy sprawdzić, czy były selekcjoner wraz z dwoma wybitnymi kadrowiczami rzeczywiście może wrócić do reprezentacji. Zadzwoniliśmy do niego w czwartek po południu.
Jerzy Brzęczek dla Sport.pl: To zaszczyt!
Jak więc cała sprawa wygląda z perspektywy Jerzego Brzęczka? Srebrny medalista olimpijski z Barcelony doskonale zdaje sobie sprawę, iż temat jego powrotu do kadry miałby zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Kibice, oceniając i komentując wybór selekcjonera, często kierują się sympatią – i jeżeli kogoś nie lubią, nie ma już większego znaczenia, czy ten ktoś wywalczył awans na Euro, czy jego drużyna była w pierwszej dwudziestce rankingu FIFA, a w meczach o stawkę odbierała punkty Włochom i Portugalii.
Kandydatura Jerzego Brzęczka broni się głównie w liczbach i statystykach. W całym XXI wieku, spośród 13 trenerów, to właśnie były szkoleniowiec Wisły Kraków znajduje się na podium najlepiej punktujących selekcjonerów. Zajmuje trzecie miejsce – tuż za Pawłem Janasem i Adamem Nawałką – ze średnią 1,71 pkt na mecz. To z pewnością miało znaczenie przy rozważaniu tej kandydatury przez federację. Być może to właśnie wybór Brzęczka – z Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim u boku – byłby dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem w kontekście ratowania eliminacji do mundialu.
Jerzego Brzęczka podczas telefonicznej rozmowy zapytaliśmy wprost: czy byłby gotów znów przejąć kadrę i rozwiązać problemy, które się w niej nawarstwiają? – choćby jeżeli są trudne momenty – a taki bez wątpienia przeżywa teraz reprezentacja – to funkcja selekcjonera zawsze jest dla wszystkich zaszczytem, czymś szczególnym. Na pewno zastanowiłbym się i rozważył propozycję – przekazał Sport.pl były selekcjoner. Dodał też, iż z grania, a potem z prowadzenia reprezentacji był niezwykle dumny i jest mu niezmiernie miło, gdy kibice, którzy go dziś spotykają, potrafią docenić to, co zrobił dla kadry.
Podpytywany przez nas o rozmowy z federacją, nie chce wchodzić w szczegóły, sugerując, iż nic przełomowego się nie dzieje, a jego prawnicy nie pracują nad żadną umową dotyczącą pracy w kadrze. Po szczegóły odsyła nas do prezesa Cezarego Kuleszy. Z jego wypowiedzi trudno jednak cokolwiek wywnioskować – federacja działa wielotorowo, rozmawia z kilkoma kandydatami. Słowem: Kulesza myli tropy – a wszystko po to, by mieć jak najlepszą pozycję negocjacyjną. Na dziś kandydat numer jeden istnieje więc wyłącznie w głowie prezesa PZPN i trudno wyrokować, czy jest nim Jerzy Brzęczek z Łukaszem Piszczkiem i Jakubem Błaszczykowskim u boku, czy może jednak Nenad Bjelica albo Kosta Runjaić, o którym w ostatnich godzinach też mówi się, iż wcale nie jest bez szans.