Dla Asecco Resovii rewanż Pucharu CEV był szansą na uratowanie sezonu po tym, jak odpadła w weekend w ćwierćfinale z Aluron CMC Wartą Zawiercie. Co prawda rzeszowianie przegrali pierwszy mecz finałowy z Ziraatem Bankasi Ankara 2:3 i byli w trudnej sytuacji przed starciem w Ankarze, ale to nie znaczy, iż nie mieli szans. Tym bardziej iż było pewne, iż sprawa triumfu w rozgrywkach nie rozstrzygnie się przed czasem.
REKLAMA
Zobacz wideo Aluron CMC Warta Zawiercie z awansem do półfinału PlusLigi. Bartosz Kwolek ocenił dwa pewne zwycięstwa z Asseco Resovią Rzeszów
Zaczęło się naprawdę dobrze
Początek meczu był wyrównany, mieliśmy grę punkt za punkt. Oba zespoły wyglądały dobrze w ataku, ale za to gorzej w przyjęciu i bardzo źle na zagrywce. Serwis był regularnie psuty zarówno przez Ziraat, jak i Resovię.
Ale od stanu 6:5 set toczył się z lekkim wskazaniem na polski zespół. Dobrze w ataku wyglądał Bartosz Bednorz, swoje punkty dokładali Klemen Cebulj i Stephen Boyer. Dużo na rozegraniu robił Gregor Ropret. Nie grał tak przewidywalnie jak w pierwszym meczu. Szczególnie należy pochwalić reprezentanta Polski. Nie dało się go zatrzymać. Albo swobodnie znajdował przestrzeń na atak po skosie, albo obijał blok Turków po prostej.
Resovia utrzymywała kilka punktów przewagi, by w końcówce seta wrzucić jeszcze wyższy bieg i wygrać partię 25:20. Rzeszowianie wyglądali lepiej w ataku i bloku, popełniali też mniej błędów od siatkarzy Ziraatu.
Potem nadszedł prawdziwy horror
Można było mieć nadzieję, iż Resovia pójdzie za ciosem. Była dobra w ofensywie, praktycznie wyłączyła z gry Woutera ter Maata. Ale drugi set okazał się prawdziwym koszmarem. Nie dość, iż gospodarze zaczęli grać na swoim poziomie, a cały sezon prezentują bardzo wysoki, to publika stała się jeszcze głośniejsza. To były hałas i atmosfera z piekła rodem. Ziraat zdecydowanie poprawił zagrywkę, a Resovia całkowicie zapomniała, jak grać dobrze w przyjęciu.
najważniejsze rzeczy działy się od stanu 12:9 w drugim secie. Wtedy na zagrywce pojawił się Matt Anderson, który posłał aż pięć asów serwisowych z rzędu. Ziraat odskoczył na dobre. Trudno było zmniejszyć straty choć trochę, o odrobinę. Ostatecznie Turcy wygrali tę partię 25:17. Wykonali świetną robotę na zagrywce, a w ataku szalał Trevor Clevenot.
Zobacz też: Oto co czeka Legię w meczu z Chelsea. Trener choćby tego nie ukrywa
Trzeciego seta gospodarze zaczęli wzorowo, prowadzili 5:0. Świetny atak i jeszcze lepsza zagrywka, to stworzyło przewagę. Ter Maat się przebudził, więc Resovia była w naprawdę złej sytuacji.
Ziraat miał przewagę 10:5, ale nagle zaczął popełniać proste błędy w praktycznie każdym elemencie siatkarskim. Resovia zaczęła wierzyć, iż da się jeszcze złapać rywala. Deptali po piętach, Bednorz i Cebulj dwoili się i troili na parkiecie. Udało się doprowadzić do remisu 15:15.
Później była zacięta, piekielnie wymagająca gra punkt za punkt. Nie było odpuszczania, nikt nie silił się na techniczne, niekonwencjonalne zagrania. To był pokaz fizycznej i intensywnej siatkówki. Turcy mieli aż cztery piłki setowe i dopiero czwartą zdołali wykorzystać, wygrywając seta 28:26.
Resovia grała dzielnie, odważnie w czwartym secie. Bednorz, Cebulj i Karol Kłos robili przy siatce, co tylko mogli. Boyer także wrócił do dobrej gry, ale tylko na moment To był horror dla obu drużyn.
W czwartym secie można było przeżyć deja vu z drugiej partii. Ziraat był perfekcyjny w ataku, a gdy Anderson wszedł na zagrywkę, Resovia mogła tylko modlić się o to, by Amerykanin zepsuł choć jeden serwis.
Ziraat prowadził 6:1, 9:2, 12:4. Wtedy było jasne, iż to są straty nie do odrobienia. Resovia starała się ryzykować, nie miała nic do stracenia. Ale nic nie mogło wybić Turków z rytmu. Bawili się siatkówką, grali dynamicznie cały czas.
Ostatecznie Ziraat wygrał czwartego seta 25:14, cały mecz 3:1 i przypieczętował triumf w Pucharze CEV, odbierając trofeum właśnie rzeszowianom. Patrząc na cały dwumecz, Turcy wygrali zasłużenie, byli o te pół kroku do przodu przez większość rywalizacji.
Finał Pucharu CEV, rewanż:
Ziraat Bankasu Ankara (Turcja) - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (20:25, 25:17, 28:26, 25:14). Pierwszy mecz: 3:2 dla Ziraatu. Wynik dwumeczu: 6:3 dla Ziraatu.