(Za) wysoka porażka

3 godzin temu

W meczu 15. Kolejki PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała z Rakowem Częstochowa 1:4. Honorowe trafienie dla kielczan zanotował Dawid Błanik.

Nie wiemy, czego najbardziej nie lubią trenerzy, ale gdybyśmy mieli zgadywać, dość wysoko na ich liście znalazłaby się prawdopodobnie sytuacja, w której plan meczowy trafia szlag już po kilku minutach. Niestety dla Koroniarzy, właśnie w taki sposób rozpoczęło się dzisiejsze spotkanie.

A wystarczyło tylko zrealizować starą piłkarską zasadę „podaj i pobiegnij”. Amorim zagrał do Repki, ruszył za linię obrony Korony, otrzymał idealne podanie w tempo i technicznym uderzeniem pokonał Dziekońskiego.

Zaledwie 15 minut później wydawało się, iż jest po meczu. Ponownie z dobrej strony pokazał się Amorim, który pomknął lewym skrzydłem i obsłużył Brunesa. Dziekoński musiał kapitulować po raz drugi.

Na szczęście dwa szybkie gongi nie zamroczyły Koroniarzy. Kielczanie próbowali wrócić do gry i przejęli inicjatywę, co gwałtownie przyniosło wymierny efekt. W 25. minucie spalonego uniknął Nikolov, dograł do wbiegającego z lewej strony Błanika, a kapitan Korony zachował niesamowity spokój – przełożył piłkę na prawą nogę i technicznym strzałem dał gospodarzom kontakt.

Ci, którzy liczyli, iż w drugiej połowie festiwal bramek będzie kontynuowany, mogli poczuć się lekko zawiedzeni. Tempo gry spadło, a obie drużyny rzadziej dochodziły do sytuacji strzeleckich. Nie oznacza to jednak, iż na boisku nie działo się nic. Bliski zdobycia gola był chociażby Remacle, a po stronie Rakowa odpowiedzieć próbował Brunes.

W 77. minucie wydarzyło się coś, na co kibice czekali od pięciu kolejek – na murawie pojawił się Wiktor Długosz, witany gromkimi brawami. Kilka chwil później wychowanek Korony był bardzo blisko zdobycia bramki, jednak w ostatnim momencie został zablokowany.

Wejście skrzydłowego ożywiło grę Korony. W końcówce Raków bronił się coraz niżej, momentami wręcz desperacko. Wydawało się, iż gospodarze z każdą minutą są coraz bliżej wyrównania. W 90. minucie po dobrze wykonanym rzucie rożnym groźny strzał głową oddał Resta.

Ostatecznie bramka padła jednak już w doliczonym czasie gry – niestety dla Rakowa. Wysoką i ryzykowną grę Koroniarzy wykorzystał Patryk Makuch, który podciął piłkę nad Dziekońskim i podwyższył na 3:1. Chwilę później, po faulu w polu karnym, Raków otrzymał rzut karny, a Diaby Fadiga pewnym strzałem ustalił wynik spotkania.

Korona Kielce – Raków Częstochowa 1:4 (1:2)

Bramki: Błanik 25’ – Amorim 5’, Brunes 20’, Makuch 90+2’, Diaby Fadiga 90+8’

Korona: Dziekoński – Popov (Zwoźny 59’), Rubezić, Soteriou, Resta, Matuszewski (Pięczek 72’) – Remacle (Kamiński 72’), Svetlin – Davidović, Błanik (Długosz 77’) – Nikolov

Raków: Zych – Tudor, Konstantopoulos (Pieńko 46’), Racovitan, Svarnas, Amorim (Barath 70’) – Struski, Repka – Rondić (Diaby Fadiga 56’), Bulat (Seck 78’) – Brunes (Makuch 78’)

Żółte kartki: Remacle 49’, Zwoźny 65’, Nikolov 90+4’ – Svarnas 49’, Rondić 55’

Widzów: 12 114

Sędzia: Łukasz Kuźma

  • Korona Kielce
  • rakow czestochowa
  • PKO BP EKSTRAKLASA
    Idź do oryginalnego materiału