Miniona noc dostarczyła nam dwa zgoła odmienne spotkania. Boston Celtics po raz drugi w serii z Philadelphia 76ers odzyskali przewagę własnego parkietu po tym, jak zwyciężyli w szóstym pojedynku. Przez trzy pierwsze kwarty fatalnie radził sobie Jayson Tatum, ale w kluczowym momencie meczu trafił cztery trójki i przechylił szalę zwycięstwa na stronę Celtów. O awansie do finałów Konferencji Wschodniej przesądzi siódme starcie. W Arizonie Phoenix Suns pod nieobecność Chrisa Paula i Denadre Aytona zostali z kolei całkowicie rozbici. Denver Nuggets nie mieli żadnych problemów z rywalem i w efektownym stylu zameldowali się w finałach Zachodu.
Philadelphia 76ers – Boston Celtics 86:95 (3-3)
Statystyki
- Philadeplhia 76ers byli pierwszym z dwóch zespołów, który minionej nocy mógł zakończyć serię półfinałów Konferencji Wschodniej zwycięstwem w sześciu spotkaniach. Szóstki weszły jednak w mecz ze skutecznością 1/10 z gry, dzięki czemu Boston Celtics byli w stanie gwałtownie objąć dwucyfrowe prowadzenie (3:15). Po trójce PJ’a Tuckera gospodarze doczekali się drugiego trafienia dopiero w szóstej minucie pierwszej kwarty, ale kiedy zaczęli już trafiać, to zaliczyli serię 9:0 i momentalnie zmniejszyli stratę (12:15).
- Choć Jayson Tatum przez długi czas miał poważne problemy ze skutecznością (0/10 do przerwy), to wyręczali go jego partnerzy z Jaylenem Brownem na czele. Celtowie zamknęli pierwszą odsłonę z siedmiopunktowym prowadzeniem, po czym z wysokiego „C” rozpoczęli drugą część meczu. Sixers znów nie radzili sobie z rywalem po obu stronach parkietu, a ich strata momentalnie wzrosła do 16 „oczek” (28:44).
- Wydawało się, iż Celtics mogą ustawić resztę spotkania pod siebie i kontrolować jego przebieg. James Harden, Joel Embiid i Tyrese Maxey przebudzili się jednak w porę i po serii 13:4 podopieczni Doca Riversa znów byli w grze, a na przerwę schodzili przy wyniku 43:50. Po powrocie na parkiet Sixers stopniowo zbliżali się do rywala, a trójka Georgesa Nianga zmniejszyła ich stratę do zaledwie dwóch „oczek” (60:62). W międzyczasie z „dołka” wyjść nie mógł Tatum, który w tamtym momencie był jedynie 1/13 z gry i to po jego stracie Embiid doprowadził do remisu.
- Georges Niang trafił zza łuku po efektownej ofensywnej zbiórce De’Anthony’ego Meltona, trafienie dołożył Embiid i Sixers prowadzili wówczas już pięcioma punktami. Przyjezdni zdołali wyrównać za sprawą Browna i Roberta Williamsa III, ale ostatecznie zawodnicy Philadelphii zamknęli trzecią odsłonę ze skromną przewagą (73:71).
- Przez niemal całą czwartą kwartę żadna ze stron nie była w stanie objąć prowadzenia większego niż różnicą dwóch punktów. W kluczowym momencie przełamał się jednak Tatum, który trafił trzy trójki z rzędu (84:92). Na 1:09 przed końcem, kiedy Sixers mieli jeszcze szansę na powrót, Harden zamieszał się we własnym dryblingu i stracił piłkę, w efekcie czego raz jeszcze zza łuku trafił Tatum, który przesądził tym samym o losach spotkania.
- Jayson Tatum zapewnił Celtics zwycięstwo swoimi trafieniami zza łuku w czwartej odsłonie, a w ostatecznym rozrachunku zdobył 19 punktów, dziewięć zbiórek i sześć asyst (5/21 z gry), choć po trzech kwartach miał na koncie zaledwie trzy „oczka”. Marcus Smart był najlepszym punktującym Bostonu tej nocy z dorobkiem 22 punktów (do tego 7 zbiórek, 7 asyst). Jaylen Brown dołożył 17 „oczek”, a wchodzący z ławki rezerwowych Malcolm Brogdon 16.
- – Mówiąc skromnie, jestem jednym z najlepszych koszykarzy na świecie – mówił po końcowej syrenie Tatum.
- Po stronie Sixers grę napędzali przede wszystkim Joel Embiid (26 punktów, 10 zbiórek, 3 bloki) oraz Tyrese Maxey (26 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty). Skuteczności zabrakło Jamesowi Hardenowi (13 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek; 4/16 z gry) oraz Tobiasowi Harrisowi (2 punkty, 6 zbiórek; 1/7 z gry).
- Decydujący mecz numer siedem zostanie rozegrany w niedzielę czasu amerykańskiego. Dokładna godzina rozpoczęcia spotkania nie została jeszcze ustalona.
Phoenix Suns – Denver Nuggets 100:125 (2-4)
Statystyki
- Phoenix Suns podeszli do tego spotkania w mocno okrojonym zestawieniu. Słońca w dalszym ciągu nie mogły korzystać z usług kontuzjowanego Chrisa Paula, który pozostaje poza grą od drugiej potyczki tej serii. Dodatkowo z gry wypadł też Deandre Ayton, którego miejsce w wyjściowej piątce zajął Jock Landale.
- W pierwszych minutach obie strony prezentowały wysoką skutecznosć. Trafienia wspomnianego Landale’a, Devina Bookera oraz Camerona Payne’a były odpowiedzią Phoenix na skuteczne ataki Nikoli Jokicia i Michaela Portera Jr’a (24:23). Joker świetnie dzielił się jednak piłką, skutecznością błyszczał Kentavious Caldwell-Pope, dzięki czemu po serii 17:0 Denver Nuggets zdominowali finalnie grę i zamknęli pierwszą kwartę z 18-punktowym prowadzeniem (26:44).
- Przez kilka pierwszych minut drugiej „ćwiartki” gospodarze dotrzymywali kroku Nuggets i odpowiadali na niemal każde z ich trafień. Kiedy jednak w szeregi Słońc znów wkradła się nieskuteczność, Denver nie mieli wówczas żadnej litości. Ponadprzeciętną skuteczność w dalszym ciągu prezentowali Jokić, Murray oraz KCP i na przerwę podopieczny Michaela Malone’a schodzili z przewagą aż 30 punktów (51:81). Co ciekawe, było to największe prowadzenie do przerwy w historii Nuggets w meczach play-offów.
- Początek trzeciej odsłony pozwolił Suns na zmniejszenie strat za sprawą punktów Kevina Duranta, Landry’ego Shameta i Landale’a, ale Phoenix wciąż tracili do rywali aż 23 „oczka”. Nuggets byli tej nocy zbyt dobrze dysponowani, by pozwolić rywalom na przejęcie kontroli nad spotkaniem i oddanie im inicjatywy (76:103). W ostatniej części pojedynku gospodarze zdołali jedynie zmniejszyć nieco rozmiary porażki, ale nie miali żadnych szans na nawiązanie walki z Denver.
- Nikola Jokić zanotował kolejne triple-double, tym razem w postaci 32 punktów, 12 asyst i 10 zbiórek. Jamal Murray dołożył 26 „oczek”, z kolei świetnie dysponowany Kentavious Caldwell-Pope dorzucił ich 21. Dobrze wypadł też wchodzący z ławki rezerwowych Bruce Brown, który w grze spędził 31 minut, zdobył 13 punktów i miał imponujący wskaźnik +/- (+26).
- Po stronie Suns na ogromne uznanie zapracował Cameron Payne, autor 31 punktów i sześciu zbiórek (7/9 za trzy). Kevin Durant dołożył 23 punkty, pięć zbiórek i pięć asyst. Duetowi zabrakło jednak wsparcia. Zawiódł bowiem Devin Booker, który trafił tylko 4 z 13 rzutów z gry i zaaplikował rywalom jedynie 12 „oczek” (-27).