Wyniki NBA: Sixers lepsi od Bucks, 49 punktów Bookera i rekord kariery Markkanena, nieudany powrót Bulls

1 rok temu

Aż 22 zespoły wybiegły minionej nocy na parkiety NBA. Philadelphia 76ers zdołali pokonać Milwaukee Bucks, choć przez kontuzję w drugiej połowie nie zobaczyliśmy świetnie dysponowanego Tyrese’a Maxey’ego. Dwóch dogrywek potrzebowli Cleveland Cavaliers, żeby pokonać Charlotte Hornets. Wielki pości Chicago Bulls nie zakończył się happy-endem. Pod koniec spotkania Byki objęły prowadzenie po raz pierwszy od pierwszej kwarty, ale cios Jalena Suggsa pozbawił ich zwycięstwa. Emocji nie zabrało również w Salt Lake City, gdzie pomimo 49 punktów Devina Bookera Utah Jazz ograli Phoenix Suns. Wciąż trwa mecz Los Angeles Lakers z Detroit Pistons.

Washington Wizards – Miami Heat 107:106 (po dogrywce)

Statystyki na PROBASKET

  • Po wyrównanej pierwszej kwarcie Miami Heat zdołali zdominować Washington Wizards, wygrywając drugą odsłonę 38:24. W pewnym momencie gry przyjezdni prowadzili choćby różnicą 15 „oczek”, ale gorsza postawa po przerwie sprawiła, iż Czarodzieje wrócili do gry.
  • Przez długi czas w czwartej kwarcie obie strony miały ogromne problemy ze skutecznością. Sytuacja zmieniła się dopiero na 2 minuty przed końcową syreną. Najpierw do remisu doprowadził Bradley Beal, ale po chwili inicjatywę przejęli dwaj świetnie dysponowani zawodnicy Heat. Najpierw zza łuku trafił Haywood Hishsmith, a po chwili efektowne trafienie z półdystansu dołożył Kyle Lowry (99:104).
  • To nie był jednak koniec emocji. Beal zdołał zmniejszyć stratę do trzech „oczek”, a chaos w grze Miami po obu stronach parkietu sprawił, iż Kyle Kuzma mógł trafić zza łuku z czystej pozycji, doprowadzając tym samym do remisu. Lowry miał jeszcze ok. 15 sekund na rozegranie ostatniej akcji, ale po indywidualnym ataku spudłował.
  • W dogrywce ponownie obu stronom brakowało skuteczności. Heat mieli okazję do objęcia prowadzenia na niespełna 30 sekund przed końcową syreną, ale Orlando Robinson nie opanował piłki i ta trafiła w posiadanie Wizards. Ich akcja zakończona rzutem Taja Gibsona również nie przyniosła efektów, wobec czego Heat mieli 2,8 sekundy na rozegranie ostatniego ataku. Choć goście przegrywali tylko jednym punktem, to zdecydowali się na rzut za trzy autorstwa Maxa Strusa, który nie przyniósł efektów.
  • Po stronie Wizards najlepiej punktującym zawodnikiem był Bradley Beal, który zaaplikował rywalom 27 „oczek” i rozdał 8 asyst. Efektowne double-double w postaci 20 punktów i 17 zbiórek (do tego 5 asyst i 2 bloki) zaliczył Kristaps Porzingis. Kyle Kuzma dołożył 21 punktów, a wchodzący z ławki Corey Kispert 17.
    Po stronie Heat prym wiódł przede wszystkim Kyle Lowry, autor triple-double (24 punkty, 15 asyst, 10 zbiórek). Dobrze wypadł też Max Strus (22 pkt), ale zarówno Lowry’emu, jak i jemu, brakowało skuteczności (kolejno 8/23 i 8/24 z gry). Haywood Highsmith, dla którego był to dopiero 32. mecz na parkietach NBA i 2. w wyjściowej piątce, odnotował double-double w postaci 12 „oczek” i 13 zbiórek.

Cleveland Cavaliers – Charlotte Hornets 132:122 (po dwóch dogrywkach)

Statystyki na PROBASKET

  • Po pierwszej kwarcie mogło się wydawać, iż dla Cleveland Cavaliers starcie z niżej notowanymi Charlotte Hornets będzie „spacerkiem”. Podopieczni J.B. Bickerstaffa zaczęli od prowadzenia 28:14 i choć w drugiej kwarcie ofensywna Szerszeni nabrała tempa, to mało co wskazywało na możliwość nawiązania przez nich walki.
  • Wyrównana była również trzecia odsłona (24:24), ale w czwartej zrobiło się już gorąco. Seria błędów Cavs sprawiła, iż po trafieniu P.J. Washingtona przyjezdni byli w stanie zmniejszyć stratę do trzech „oczek” (94:91). Gospodarze odpowiedzieli wówczas szybką serią 7:0, jednak Hornets nie składali broni. Dwa trafienia, a następnie dwie trójki autorstwa Kelly’ego Oubre Jr’a i wspomnianego Washingtona sprawiły, iż Charlotte przegrywali już tylko trzema punktami na 20 sekund przed końcową syreną.
  • Ostatnie fragmenty gry były niezwykle chaotyczne. Najpierw piłkę stracił Jarrett Allen, gdzie zawodnicy Cavs doszukali się jednak faulu, który nie został odgwizdany. Szczęścia zza łuku szukał następnie Washington, ale spudłował, choć dzięki ofensywnej zbiórce po przerwie na żądanie przed doskonałą szansą stanął jeszcze Terry Rozier. Rozgrywający Szerszeni zachował zimną krew, trafił za trzy i doprowadził do dogrywki.
  • Pierwsza dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. Hornets byli o krok od zwycięstwa, ale trójka Dariusa Garlanda sprawiła, iż mecz miał trwać co najmniej kolejne pięć minut. Wówczas Cavs byli już nie do zatrzymania. Dla Cleveland był to czwarty mecz z dogrywką w tym sezonie, wygrali w każdym z nich.
  • Po raz kolejny świetnie zaprezentował się duet Darius Garland (41 punktów, 6 asyst, 6 przechwytów) – Donovan Mitchell (34 punkty, 6 asyst), który miał jednak nieco problemów ze skutecznością zza łuku (5/16). Na wysokości zadania stanęli też zdobywcy double-double: Evan Mobley (21 punktów, 18 zbiórek) oraz Jarrett Allen (20 punktów, 12 zbiórek).
  • Po stronie Hornets nie zawiódł Kelly Oubre Jr., który odnotował 34 „oczka” i 3 przechwyty (5/9 zza łuku). Wspierali go przede wszystkim Terry Rozier (28 pkt) oraz P.J. Washington (28 punktów, 10 zbiórek, 4 przechwyty). Szerszenie odnotowują 10. porażkę w 11 ostatnich występach.

Philadelphia 76ers – Milwaukee Bucks 110:102

Statystyki na PROBASKET

  • W Wells Fargo Center na początku oglądaliśmy fantastyczne zawody w wykonaniu Giannisa Antetokounmpo i Milwaukee Bucks. Przyjezdni gwałtownie objęli dwucyfrowe prowadzenie, grając skutecznie w ataku i twardo w obronie. Po pierwszej kwarcie Bucks prowadzili 24:34.
  • W pierwszej połowie Philadelphia 76ers była zespołem nieco gorszym, jednak utrzymywali się w grze głównie za sprawą Tyrese Maxeya. Młody gracz Sixers rzucił przed przerwą 24 punkty. Dzięki niemu podopieczni Doca Riversa schodząc do szatni przegrywali tylko siedmioma oczkami (55:62).
  • Sixers otworzyli trzecią kwartę runem 12:5 i objęli prowadzenie po raz drugi w meczu (69:67). To nie była dobra odsłona w wykonaniu Bucks. Prowadzeni przez Mike’a Budenholzera koszykarze ewidentnie zgubili rytm gry, do tego popełniali straty i rzucali na niskiej skuteczności. W efekcie, przed rozpoczęciem ostatniej odsłony meczu gospodarze prowadzili 89:84.
  • W czwartej mecz zrobił się bardzo fizyczny, a wynik był na styku. Końcówka spotkania należała do Sixers, którzy grali fantastycznie w obronie, nie dając Bucks czystych pozycji rzutowych, a w ataku wykorzystywali umiejętności Joela Embiida. Kameruńczyk wziął na siebie ciężar gry i Sixers na minutę przed końcem prowadzili 110:102. Bucks nie zdołali już się podnieść i ponieśli czwartą porażkę w sezonie.
  • Koszykarze z Milwaukee sporo rzucali za trzy, ale mieli kiepską skuteczność (12/36). Dużą różnicę zrobiły dziś rzuty wolne. Sixers mieli w tym elemencie 65 procent skuteczności (17/26), a Bucks tylko 38 procent (8/21). Była to w głównej mierze wina Giannisa, który fatalnie wykonywał rzuty wolne (4/15).
  • Liderem zespołu z Filadelfii był oczywiście Joel Embiid, który zanotował 32 punkty, 11 zbiórek i 8 asyst. Tyrese Maxey ze względu na uraz nie mógł grać w drugiej połowie i zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów i 5 asyst. Po stronie Bucks Giannis Antetokounmpo zaliczył 25 punktów i 14 zbiórek, a Bobby Portis dołożył 21 oczek i 11 zbiórek.

Autor: Janusz Nowakowski

Chicago Bulls – Orlando Magic 107:108

Statystyki na PROBASKET

  • To był niesamowity rollercoaster w wykonaniu Chicago Bulls, którzy zaliczyli istną drogę z piekła do nieba i z powrotem do piekła. Do przerwy podopieczni Billy’ego Donovana radzili sobie wyjątkowo kiepsko. Ławka rezerwowych Byków zdobyła wówczas tylko 3 punkty, a cały zespół trafił zaledwie 2 z 13 prób za trzy. Po stronie Orlando Magic aż pięciu zawodników miało na swoim koncie co najmniej 10 „oczek”, co pozwoliło im na prowadzenie różnicą 14 punktów (52:66).
  • W trzeciej odsłonie Bulls rozpoczęli swój powrót. Świetnie dysponowany był DeMar DeRozan, który rozkręcał się z minuty na minuty. Przewaga Orlando topniała, a najważniejszy okazał się rzut DeRozana na 1:06 przed ostatnią syreną, który doprowadził do długo wyczekiwanego w Wietrznym Mieście remisu. W międzyczasie z szóstym faulem z parkietu wyleciał Franz Wagner, co było dla przyjezdnych potężnym ciosem.
  • W ostatniej minucie dwa trafienia, w tym efektowny wsad po kontrataku, zaliczył Javonte Green i gospodarze prowadzili już 107:103 (pierwsze prowadzenie od stanu 16:14). Pomimo dwóch celnych osobistych Jalena Suggsa Bulls mieli wszystko w swoich rękach. Po wznowieniu faulowany był Nikola Vucević, który spudłował obie próby. To dało Magic szansę na zwycięstwo w regulaminowym czasie. Odpowiedzialność na swoje barki wziął wspomniany Suggs, który trafił zza łuku i zapewnił tym samym zwycięstwo Orlando.
  • Magic zawdzięczają zwycięstwo przede wszystkim czwróce zawodników: Franz Wagner (20 punktów, 8 asyst), Wendell Carter Jr. (21 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst), Bol Bol (15 punktów, 10 zbiórek) oraz autor ostatniego trafienia Jalen Suggs (20 punktów, 5 zbiórek, 8 asyst).
  • Po stronie Bulls dwoił się i troił DeMar DeRozan, który zdobył ostatecznie 41 punktów w 44 minuty, przed które przebywał na parkiecie. Zawiódł całkowicie Zach LaVine, który zdobył zaledwie 4 punkty i trafiłtylko 1 z 14 rzutów z gry. Double-double odnotował Nikola Vucević (14 „oczek” i 16 zbiórek).

Houston Rockets – Indiana Pacers 91:99

Statystyki na PROBASKET

  • Houston Rockets już na początku spotkania objęli wysokie prowadzenie (25:10 po pierwszej kwarcie) i długo utrzymywali tą przewagę. Wraz z upływem czasu mecz stawał się jednak coraz bardziej wyrównany. W końcu pod koniec trzeciej kwarty koszykarze Indiana Pacers objęli prowadzenie 68:66 i przejęli kontrolę nad meczem. Indiana pewnie wygrała czwartą kwartę, zatrzymując Rockets na 21 punktach i odniosła finalnie zwycięstwo.
  • Zawodnicy z Teksasu wygrali walkę na tablicach (62 do 55), ale mieli fatalną skuteczność za trzy (6/28) i popełnili 17 strat. Pacers natomiast byli w miarę solidni w każdym elemencie i grali zespołowo, zaliczając 25 asyst (Rockets tylko 15).
  • Weteran Eric Gordon ciągnął grę Rockets, zdobywając 24 punkty i 6 zbiórek. Jalen Green dołożył 16 punktów i 5 asyst, a Jabari Smith Jr 12 punktów, 8 zbiórek i 2 bloki. Dla Pacers 19 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek zanotował Tyrese Haliburton, Myles Turner dodał 17 oczek i 7 zbiórek, a Jalen Smith 10 punktów i 18 zbiórek.

Autor: Janusz Nowakowski

Memphis Grizzlies – Oklahoma City Thunder 121:110

Statystyki na PROBASKET

  • Memphis Grizzlies zgodnie z planem ograli Oklahoma City Thunder, ale dla fanów Niedźwiadków istotna jest inna kwestia. Na nieco ponad trzy minuty przed końcową syreną ucierpiał Ja Morant. Nagranie wskazuje na możliwe skręcenie kostki. Rozgrywający nie był w stanie udać się do szatni o własnych siłach. Czekamy na dalszy rozwój sytuacji.

Dallas Mavericks – Denver Nuggets 127:99

Statystyki na PROBASKET

  • Denver Nuggets musieli radzić sobie tej nocy bez Nikoli Jokicia i Jamala Murraya. To ułatwiło zadanie Dallas Mavericks, którzy również mieli jednak swoje problemy. Luka Doncić nie mógł odnaleźć swojego rytmu i zaczął mecz od 2/8 z gry. Wyręczył go jednak wchodzący z ławki Christian Wood, który po 12 minutach na parkiecie miał na koncie 18 punktów i 3 zbiórki.
  • Doncić przebudził się jeszcze przed przerwą, dzięki czemu i on „dobił” do 18 „oczek”, a jego zespół, który przez długi czas budował swoją przewagę, odskoczył do przerwy na 18 punktów (73:55). Mavs wygrali również trzecią i czwartą kwartę i bez żadnych problemów odnieśli dziewiąte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach.
  • Pomimo problemów z pierwszej połowy Doncić odnotował ostatecznie triple-double w postaci 33 punktów, 12 zbiórek i 11 asyst. Świetny mecz zaliczył wspomniany również Christian Wood, autor 28 „oczek” i 8 zebranych piłek. Duet ten wspierali m.in. Spencer Dinwiddie (15 pkt) i Tim Hardaway Jr. (13 pkt).
  • Po stronie Nuggets liderami pod względem zdobytych punktów byli Bruce Brown oraz Kentavious Caldwell-Pope (obaj po 18 „oczek”). Wchodzący z ławki Bones Hyland dołożył 17 punktów. Drogi do kosza przez większość czasu odnaleźć nie mógł Michael Porter Jr. (10 punktów, 4/15 z gry).

New Orleans Pelicans – Boston Celtics 109:117

Statystyki na PROBASKET

  • Boston Celtics świetnie weszli w ten mecz i tylko w pierwszej kwarcie zdołali zaaplikować rywalom aż 40 „oczek”. Sukces ten Celtowie zawdzięczają niezwykłej skuteczności zza łuku (10/16). Pod tym względem wyróżnił się przede wszystkim Al Horford, który trafił wszystkie cztery próby zza łuku. W drugiej odsłonie skuteczność gości znacznie spadła, ale wciąż utrzymywali się na względnie komfortowym prowadzeniu (57:67).
  • Po przerwie obie strony miały swoje lepsze i gorsze momenty. Celtowie byli w stanie odskoczyć choćby na 19 „oczek”, by po chwili prowadzić już różnicą jedynie dziewięciu. Zmniejszenie ich przewagi do 7 punktów to jednak wszystko, na co było tej nocy stać New Orleans Pelicans w ostatniej „ćwiartce”.
  • Celtics do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Jaylen Brown (27 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst) oraz Derrick White (26 pkt). Nieco mniej skuteczny był tej nocy Jayson Tatum, który trafił tylko 6 z 18 rzutów z gry (w tym 2/10 za trzy), ale zdołał ostatecznie odnotować podwójną zdobycz (19 punktów, 10 asyst, 7 zbiórek).
  • Po stronie Pelicans, którzy radzili sobie bez Ziona Williamsona, najlepiej zaprezentował się Brandon Ingram, autor 25 „oczek”, 7 asyst i 5 trójek. C.J. McCollum nie mógł do końca odnaleźć swojego rytmu, choć skompletował ostatecznie 18 punktów. Herbert Jones dołożył 17, a wchodzący z ławki Larry Nance Jr. otarł się o double-double (16 punktów, 8 zbiórek, 3 przechwyty).

Utah Jazz – Phoenix Suns 134:133

Statystyki na PROBASKET

  • Pełen emocji i zwrotów akcji mecz, który ostatecznie rozstrzygnął się w ostatnich minutach. Na 1:40 przed końcem Devin Booker trafił dwa osobiste. Chwilę później dwa „oczka” dla Utah Jazz zdobył Jordan Clarkson, na co Deandre Ayton odpowiedział jednak akcją 2+1. Dzięki temu na minutę przed ostatnią syreną Phoenix Suns przegrywali zaledwie jednym punktem.
  • Po chwili wszystkie oczy skierowane były na Lauriego Markkanena. Fiński skrzydłowy wziął odpowiedzialność na siebie i w efektownym stylu trafił, powiększając przewagę Jazzmanów. Gospodarze mieli jeszcze szanse na zwycięstwo, ale najpierw błąd kroków popełnił Cameron Payne, a następnie zza ługu spudłował Damion Lee. Devin Booker zdołał jeszcze trafić za dwa, ale było to na równi z syreną.
  • Lauri Markkanen rozegrał fantastyczne zawody i skompletował ostatecznie 38 punktów (rekord kariery) i 6 zbiórek (15/18 z gry). Skutecznością zza łuku błysnął wchodzący z ławki Malik Beasly (27 punktów, 7/13 za trzy). Jordna Clarkson dołożył 20 „oczek”.
  • Po stronie Suns prym wiódł Devin Booker, autor 49 punktów, 10 asyst i 8 zbiórek. Jego popis nie wystarczył, by Suns dopisali do swojego konta kolejne zwycięstwo. Podwójną zdobycz odnotował również Deandre Ayton (17 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst). 17 punktów dołożył też Cameron Payne.

Golden State Warriors – New York Knicks 111:101

Statystyki na PROBASKET

Relacja już wkrótce!

Los Angeles Lakers – Detroit Pistons: mecz wciąż trwa!

Statystyki na PROBASKET

Relacja już wkrótce!

Idź do oryginalnego materiału