Wyniki NBA: Double-double Sochana, starcie Doncicia z Durantem, LeBron znów wielki

3 tygodni temu

Tej nocy na parkietach NBA wydarzyło się naprawdę sporo. W pierwszym spotkaniu nowego sezonu we własnej hali San Antonio Spurs pokonali Houston Rockets, a Jeremy Sochan popisał się double-double. Sporo emocji dostarczyło nam starcie Denver Nuggets z Los Angeles Clippers, gdzie pojedynek strzelecki urządzili sobie Nikola Jokić i Norman Powell, choć swoją cegiełkę dołożył też James Harden. Gorąco było również w słonecznej Arizonie, gdzie Phoenix Suns ograli Dallas Mavericks, choć świetnie dysponowany był Luka Doncić. Trzecie już zwycięstwo w tym sezonie zaliczyli Los Angeles Lakers, a LeBron James popisał się potrójną zdobyczą i fantastyczną serią punktową w ostatniej kwarcie.

Denver Nuggets – Los Angeles Clippers 104:109

Statystyki

  • Pierwsze minuty meczu stały pod znakiem drobnej nieskuteczności i wymiany ciosów. Niezwykle cennymi trafieniami za trzy popisał się Norman Powell i to głównie dzięki niemu oraz ofensywnemu wsparciu Ivicy Zubaca Los Angeles Clippers utrzymywali się w grze. Należy wyróżnić jednak Jamesa Hardena, który przy pierwszych ośmiu trafieniach swoich partnerów zaliczył aż siedem asyst. Kiedy lider LAC wziął się za zdobywanie punktów, jego drużyna wreszcie odskoczyła z wynikiem (19:27).
  • Na pierwsze trafienie z gry w drugiej odsłonie przyjezdni musieli czekać ponad trzy minuty, ale kiedy oni zaczęli, to drogi do kosza odnaleźć nie mogli z kolei Denver Nuggets. Podopieczni Michaela Malone’a przez siedem minut trafili tylko raz z gry i wydawało się, iż LAC mają wszystko, by „zabić” mecz (24:42). Jamal Murray, Aaron Gordon i Nikola Jokić trafili jednak za trzy w nieco ponad minutę i straga gospodarzy momentalnie zmalała do dziewięciu „oczek”, a do przerwy wynosiła zaledwie sześć (42:48).
  • Nuggets nie potrzebowali dużo czasu, by po powrocie na parkiet zniwelować straty. Świetnie w trzeciej odsłonie prezentowali się przede wszystkim Christian Braun i Jokić, którzy razem zdobyli tylko o trzy „oczka” mniej (19) od całego zespołu LAC (22). Końcowy rezultat znów był kwestią otwartą (71:70).
  • Na 6:55 przed końcową syreną fantastyczny w ostatniej kwarcie Jokić (17 pkt) trafił zza łuku i dał swojemu zespołowi siedmiopunktową przewagę. Serią ośmiu „oczek” z rzędu odpowiedział jednak Powell (89:88). Żadna ze stron nie była w stanie odskoczyć na dłużej i wszystko miało ostatecznie rozstrzygnąć się w ostatniej minucie.
  • Przy 1:35 na zegarze zza łuku ponownie trafił Jokić. Po chwili dwa trafienia z linii dołożył Jamal Murray, ale po trójce do remisu doprowadził rozpędzony Powell. Po kolejnej akcji LAC dwa osobiste wyegzekwował James Harden, który sfaulował jednak Jokicia przy próbie obrony. Serb wykorzystał tylko jeden z dwóch rzutów, co zmusiło Denver do taktycznego faulowania rywala. Przyjezdni z linii już się jednak nie mylkli i odnieśli tym samym skromne zwycięstwo.
  • Nie byłoby wygranej Clippers, gdyby nie fantastyczna postawa Normana Powella, autora 37 punktów (7/11 za trzy). Świetnie spisali się również autorzy double-double James Harden (23 punkty, 16 asyst; 5/11 z gry, 12/13 z linii) i Ivica Zubac (24 punkty, 15 zbiórek).
  • Po stronie Nuggets prym wiódł Nikola Jokić, który na swoim koncie zapisał 41 punktów, dziewięć zbiórek i cztery asysty (7/12 zza łuku). Jamal Murray dorzucił 22 „oczka”, z kolei mocno nieskuteczny Michael Porter Jr. otarł się o podwójną zdobycz (9 punktów, 9 zbiórek; 0/6 za trzy). Rozczarował wchodzący z ławki rezerwowych Russell Westbrook (2 punkty; 0/8 z gry).

Charlotte Hornets – Miami Heat 106:114

Statystyki

Relacja już wkrótce

Autor: Mateusz Malinowski

Detroit Pistons – Boston Celtics 118:124

Statystyki

Relacja już wkrótce

Autor: Mateusz Malinowski

Washington Wizards – Cleveland Cavaliers 116:135

Statystyki

Relacja już wkrótce

Autor: Mateusz Malinowski

Chicago Bulls – Oklahoma City Thunder 95:114

Statystyki

  • Był to z pewnością wyjątkowy mecz dla Josha Giddey’ego, który minionej nocy po raz pierwszy od transferu do Chicago Bulls miał okazję zmierzyć się z Oklahoma City Thunder. Choć skrzydłowy zaliczył solidny występ (14 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty; 6/14 z gry), to jego Byki musiały uznać wyższość rywala i odniosły tym samym drugą w tym sezonie porażkę.
  • Kluczowa dla losów spotkania była druga kwarta, którą przyjezdni wygrali różnicą 15 „oczek” (18:33). Świetnie wypadł wówczas Shai Gilgeous-Alexander, który nie spudłował ani jednego rzutu (4/4). W końcowym rozrachunku rozgrywający Grzmotów zapisał na swoim koncie 23 punkty, osiem zbiórek i cztery przechwyty.
  • Efektownym double-double popisał się świetnie dysponowany w nowym sezonie Chet Holmgren, autor 21 punktów i 16 zbiórek. Wciąż brakuje mu jednak skuteczności zza łuku (0/5). Równie dobrze wypadł Jalen Williams, który otarł się o triple-double (24 punkty, 9 zbiórek, 8 asyst). Cason Wallace dorzucił dziewięć „oczek” (wskaźnik +/- na poziomie +15), a Aaron Wiggins 8 (+17).
  • Po stronie Bulls najlepiej punktował Zach LaVine, zdobywca 22 „oczek” i dziewięciu zbiórek. Double-double odnotował z kolei Nikola Vucević (18 punktów, 13 zbiórek). Wracający do gry po ponad dwuletniej przerwie Lonzo Ball w 16 minut był 1/6 z gry i zdobył tylko trzy punkty, rozdał jedną asystę i zebrał pięć piłek.

Memphis Grizzlies – Orlando Magic 124:111

Statystyki

  • Od momentu powrotu na parkiety NBA Ja Morant próbuje wrócić do optymalnej dyspozycji. Minionej nocy rozgrywający odnotował podwójną zdobycz w postaci 16 punktów i 10 asyst, ale miał wyraźne problemy ze skutecznością (4/12 z gry; 0/6 za trzy).
  • Po pierwszej połowie wydawało się, iż Memphis Grizzlies mają już zwycięstwo w kieszeni. Druga kwarta wygrana 35:19 pozwoliła im zejść na przerwę z 26-punktową zaliczką (69:43). Po powrocie na parkiet Orlando Magic odpowiedzieli jednak z przytupem (35:21) i znów zrobiło się gorąco. Gospodarze stale utrzymywali jednak dwucyfrową przewagę i nie dali wyrwać sobie prowadzenia.
  • Grizzlies drugie już zwycięstwo w tym sezonie zawdzięczają przede wszystkim zawodnikom rezerwowym. Santi Aldama zdobył 22 punkty, siedem zbiórek i pięć asyst, Jay Huff dołożył 18 „oczek”, z kolei double-double odnotował Scotty Pippen Jr. (11 punktów, 12 asyst).
  • Po stronie Magic wyróżnili się przede wszystkim Franz Wagner (23 punkty, 7 zbiórek) oraz Jalen Suggs (21 punktów, 7 zbiórek, 4 przechwyty; 5/13 za trzy). Nieco mniej skuteczny był tej nocy Paolo Banchero, autor 16 „oczek” i siedmiu zbiórek (4/12 z gry).

Minnesota Timberwolves – Toronto Raptors 112:101

Statystyki

  • Minnesota Timberwolves już w pierwszej kwarcie objęli kontrolę nad spotkaniem i w dużej mierze kontrolowali jego przebieg (32:18). Przez niemal całe spotkanie podopieczni Chrisa Fincha utrzymywali się na dwucyfrowym prowadzeniu. Kiedy w trzeciej odsłonie po trafieniu Gradey’ego Dicka Toronto Raptors zbliżyli się na dziewięć „oczek” i atmosfera zrobiła się nieco gęstsza, fantastyczną serią odpowiedzieli m.in. Anthony Edwards czy Julius Randle i gospodarze znów cieszyli się komfortowym prowadzeniem (78:56).
  • To właśnie wspomniany duet poprowadził tej nocy Leśne Wilki do drugiego zwycięstwa w nowym sezonie. Anthony Edwards zdobył 24 punkty, sześć zbiórek i cztery asysty, z kolei Julius Randle oprócz 24 „oczek” od siebie odnotował również dziewięć zbiórek i pięć asyst. Double-double zapisał natomiast na swoim koncie Rudy Gobert (15 punktów, 12 zbiórek).
  • Po stronie Raptors prym wiódł wspomniany Gradey Dick, autor 25 „oczek” (4/9 zza łuku). Wspierali go przede wszystkim Scottie Barnes (20 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst), Ochai Agbaji (19 punktów, 2 przechwyty; 8/12 z gry) oraz Jakob Poeltl (8 punktów, 10 zbiórek).

San Antonio Spurs – Houston Rockets 109:106

Statystyki

  • Od pierwszych minut ofensywa San Antonio Spurs była w fantastycznej dyspozycji, co przełożyło się na 38 punktów zdobytych w pierwszej odsłonie meczu. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Jeremy Sochan, który po 12 minutach miał na swoim koncie już 10 punktów i pięć zbiórek (wówczas 5/6 z gry), co dało „Ostrogom” siedmiopunktową zaliczkę (38:31).
  • W drugiej „ćwiartce” atak Houston Rockets całkowicie się posypał. Podpieczni Ime Udoki pudłowali rzut za rzutem i nie mogli znaleźć sposobu na zatrzymanie ofensywnej niemocy (4/23 z gry), zdobywając wówczas tylko 10 „oczek”. Spurs również mieli swoje problemy, szczególnie zza łuku, ale punkty m.in. Victora Wembanyamy pozwoliły im zejść na przerwę z komfortową przewagą (62:41).

  • Po powrocie na parkiet gospodarze stale utrzymywali dwucyfrowe prowadzenie, ale w czwartej kwarcie byli o włos od wypuszczenia go z rąk na ostatniej prostej. Rakiety wrzuciły bowiem wyższy bieg, świetnie spisywali się głównie Jalen Green oraz Dillon Brooks i na nieco ponad trzy minuty przed końcową syreną przyjezdni zbliżyli się z wynikiem na zaledwie jeden punkt (100:99). Podopieczni Gregga Popovicha zachowali jednak zimną krew, a wyjątkowo ważne osobiste przy 17 sekundach na zegarze wykorzystał debiutant Stephon Castle (106:102). Houston jeszcze dwukrotnie zdołali zadać rywalom ciosy, ale trzy celne rzuty wolne z czterech prób wystarczyły, by utrzymać prowadzenie.
  • Wielki mecz zaliczył Victor Wembanyama, autor 29 punktów, siedmiu zbiórek i trzech bloków (10/17 z gry). Pierwszym double-double w tym sezonie popisał się Jeremy Sochan, autor 17 „oczek” i 12 zbiórek (do tego 3 asysty, 2 przechwyty; 8/14 z gry). Duet ten wspierał przede wszystkim wchodzący z ławki rezerwowych Keldon Johnson (16 punktów, 8 zbiórek).
  • To po prostu Jeremy. Rozgrywa akcje, zbiera piłki, daje z siebie wszystko w defensywie. Jest tam, by rywalizować i wygrywać – podsumował występ Sochana trener Popovich.
  • Po stronie Rockets prym wiódł Jalen Green, zdobywca 29 punktów, sześciu zbiórek oraz pięciu asyst (3/10 za trzy). Fred VanVleet dorzucił 18 „oczek”, siedem asyst i trzy przechwyty, z kolei Dillon Brooks odnotował 16 punktów, trafiając cztery z siedem prób zza łuku.

Phoenix Suns – Dallas Mavericks 114:102

Statystyki

  • Jedno z najciekawiej zapowiadających się tej nocy spotkań nie zawiodło. Fantastyczne starcie dwóch niesamowitych koszykarskich talentów zaprezentowali nam Kevin Durant (31 punktów, 9 zbiórek; 10/21 z gry) oraz Luka Doncić (40 punktów, 10 zbiórek; 5/13 za trzy).
  • Po serii trafień Doncicia i Klaya Thompsona w czwartej kwarcie Dallas Mavericks zdołali zbliżyć się do rywala do osiem punktów i wydawało się, iż o ostatecznym rezultacie może przesądzić wyrównana końcówka. Wówczas w szeregi gości wdarła się jednak nieskuteczności i przez ostatniej trzy i pół minuty meczu zaliczyli oni zaledwie jedno trafienie z gry. Swoje okazje z linii rzutów wolnych wykorzystywali natomiast Durant (3/4) oraz Devin Booker (3/3), czym przypieczętowali zwycięstwo Słońc.
  • Oprócz wyśmienitego KD dobrze zaprezentował się Jusuf Nurkić, autor double-double w postaci 18 punktów i 14 zbiórek. Skuteczności brakowało Devinowi Bookerowi, który mimo to zaaplikował rywalom 21 „oczek”. Debiutant Ryan Dunn wykorzystał swoją okazję na grę w wyjściowej piątce i dorzucił 13 punktów.
  • Oprócz Doncicia po stronie Dallas dwucyfrowy dorobek punktowy uzyskali Kyrie Irving (22 punkty, 5 asyst) oraz Klay Thompson (19 punktów; 5/12 za trzy). Brakowało im jednak wsparcia pozostałych partnerów, którzy łącznie zdobyli tylko 21 „oczek”.

Los Angeles Lakers – Sacramento Kings 131:127

Statystyki

  • Początek rozgrywek NBA nie należał do najbardziej udanych w wykonaniu LeBrona Jamesa, jednak minionej nocy 39-latem po raz kolejny zamknął usta krytykom. W starciu z Sacramento Kings skrzydłowy wypracował triple-double w postaci 32 punktów, 14 zbiórek oraz 10 asyst i poprowadził swój zespół do trzeciego już zwycięstwa w nowym sezonie.
  • Los Angeles Lakers dobrze weszli w mecz i przez niemal całą pierwszą kwartę utrzymywali się na prowadzeniu. Po celnych rzutach osobistych Anthony’ego Davisa ich przewaga wzrosła do ośmiu punktów, ale gwałtownie została zniwelowana przez m.in. Keegana Murraya i Malinka Monka. Jeziorowcy odskoczyli ponownie w drugiej odsłonie (53:41), ale raz jeszcze dobra końcówka w wykonaniu przyjezdnych pozwoliła im wrócić do gry i sprawa końcowego rezultatu wciąż była otwarta (64:60).
  • Po powrocie na parkiet ofensywa LAL wyraźnie zatraciła swoje tempo i tym razem to przyjezdni rozpoczęli budowę skromnej przewagi. Świetny fragment zaliczyli Domantas Sabonis i De’Aaron Fox, którzy rzucili wówczas łącznie 24 „oczka”, podczas gdy Lakers trafili tylko jedną z 10 prób za trzy (87:94).
  • Czwarta kwarta to już jednak popis LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, którzy odpowiedzieli łącznie 30 punktami (LBJ na zdobycie swoich 16 punktów potrzebował zaledwie trzech minut) i wyprowadzili Lakers na prowadzenie. Na 55 sekund przed końcem Monk zmniejszył stratę Kings (125:123), ale następnie zza łuku trafił Davis. Kiedy po chwili punktował Sabonis, to natychmiast odpowiedział Rui Hachimura, co w dużej mierze przesądziło o losach spotkania.
  • Oprócz LeBrona popisowy występ zaliczył Anthony Davis, autor 31 punktów, dziewięciu zbiórek, trzech przechwytów i dwóch bloków. Rui Hachimura również otarł się o double-double (18 punktów, 9 zbiórek), z kolei po 16 „oczek” zaaplikowali rywalom Austin Reaves i D’Angelo Russell.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Idź do oryginalnego materiału