Jeremy Sochan wciąż walczy o powrót do pierwszej piątki Spurs i minionej nocy postawił krok we właściwym kierunku. Reprezentant Polski zdobył 14 punktów i osiem zbiórek, choć jego San Antonio przegrali z Grizzlies. Działo się w Minneapolis, gdzie po wyrównanej końcówce Sacramento Kings ograli Timberwolves. Emocji nie zabrakło też w Nowym Jorku, gdzie po świetnej czwartej kwarcie Knicks zdołali ograć Houston Rockets pomimo triple-double Amena Thompsona. OKC Thunder wykorzystali z kolei nieobecność największych gwiazd Milwaukee Bucks i całkowicie zdemolowali swojego rywala.
Detroit Pistons – Atlanta Hawks 130:132
Statystyki
- Po dwóch wcześniejszych porażkach Atlanta Hawks w końcu zdołali pokonać Detroit Pistons w obecnym sezonie, choć nie obyło się bez ogromnym nerwów w końcówce. Trae Young stanął na linii rzutów wolnych przy 33 sekundach na zegarze i skromnym prowadzeniu swojego zespołu (128:129). Rozgrywający wykorzystał jednak tylko jedną próbę, przez co gospodarze wciąż mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Do remisu po chwili doprowadził Cade Cunningham, co dało przyjezdnym kolejną szansę na zamknięcie meczu bez konieczności rozgrywania dogrywki. Ciężar odpowiedzialności wziął na siebie Young, który w ten sposób zapewnił Hawks zwycięstwo:
- Trae zdobył ostatecznie 34 punkty i dziewięć asyst. W ofensywnych działaniach wspierali go przede wszystkim De’Andre Hunter (20 punktów) oraz Dyson Daniels (19 punktów, 7 asyst, 4 przechwyty, 3 bloki). Po drugiej stronie parkietu prym wiódł wspomniany Cade (30 punktów, 14 asyst, 6 zbiórek). Tobias Harris dorzucił 22 “oczka”.
Charlotte Hornets – Washington Wizards 114:124
Statystyki
New York Knicks – Houston Rockets 124:118
Statystyki
- New York Knicks wracają na zwycięskie tory po wpadce z Los Angeles Lakers, z kolei Houston Rockets przegrywają swój trzeci meczu z rzędu i pozwalają Memphis Grizzlies wskoczyć na 2. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej swoim kosztem. Rozstrzygnięcie tego wyrównanego pojedynku nastąpiło w końcówce, choć przede wszystkim za sprawą rzutów osobistych.
- Na 54 sekundy przed ostatnią syreną Dillon Brooks zmniejszył stratę przyjezdnych do dwóch “oczek”. Knicks stracili piłkę w kolejnym ataku, ale następnie stratę popełnił również Amen Thompson. Rockets musieli ratować się faulem na Jalenie Brunsonie, który wykorzystał obie próby z linii. Houston raz jeszcze stracili piłkę i znów musieli postawić na przewinienie, które tym razem na dwa trafienia zamienił Josh Hart (122:116). Wówczas losy spotkania były już w dużej mierze rozstrzygnięte.
- Świetne zawody rozegrał wspomniany Brunson, autor efektownego double-double w postaci 42 punktów i 10 asyst (14/27 z gry). Po 22 “oczka” zapisali na swoich kontach Karl-Anthony Towns oraz Mikal Bridges.
- Po stronie Rockets wyróżniał się przede wszystkim Amen Thompson, który odnotował trzecie w karierze triple-double (25 punktów, 11 asyst, 11 zbiórek). Jalen Green nie mógł wstrzelić się zza łuku (1/8), ale skończył ostatecznie z 21 punktami. Wchodzący z ławki Cam Whitmore dorzucił 18 “oczek”.
Memphis Grizzlies – San Antonio Spurs 128:109
Statystyki
- Jeremy Sochan kontynuuje walkę o miejsce w pierwszej piątce po urazie pleców. Tym razem w roli zmiennika spędził na parkiecie 21 minut i zdołał odnotować 14 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem od powrotu do gry po kontuzji. Reprezentant Polski dołożył do swojego dorobku osiem zbiórek, trzy asysty oraz jeden przechwyt, przy czym błysnął również skutecznością (6/9 z gry, 66,7%).
- Mecz do pewnego stopnia rozpoczął się po myśli zawodników San Antonio Spurs, którzy gwałtownie odskoczyli z wynikiem (8:15). Tym razem Sochan pojawił się na parkiecie nieco szybciej, a Victora Wembanyamę — autora 12 z 15 pierwszych punktów San Antonio — zmienił już po niespełna pięciu minutach gry. Polak gwałtownie wpisał się do protokołu meczowego, zaliczając asystę przy trafieniu Devina Vassella, a następnie samemu zdobywając punkty po podaniu Chrisa Paula, czym doprowadził do kolejnego remisu (19:19).
- Memphis Grizzlies odzyskali jednak przewagę i przez dłuższą chwilę to oni utrzymywali się na prowadzeniu. Swoją cegiełkę do pogoni za wynikiem dołożył Sochan, który odwdzięczył się CP3 asystą. choćby po trafieniu Stephona Castle’a tuż przed ostatnią syreną tej kwarty, Ostrogi traciły do rywala sześć oczek.
- Jeremy opuścił parkiet wraz z zakończeniem pierwszej odsłony, a kiedy powrócił do gry kilkanaście minut później, Spurs przegrywali już różnicą 19 punktów (56:37). Nie do zatrzymania był świetnie dysponowany Jaren Jackson Jr. W drugiej kwarcie skrzydłowy samodzielnie zdobył aż 15 punktów. Przed zejściem na przerwę Sochan dorzucił jeszcze jedną asystę i wykończył akcję wsadem, a Spurs zdołali zredukować stratę do 12 oczek (61:49).
- Po przerwie Polak znów musiał czekać na swoją szansę, a kiedy zameldował się już na parkiecie, Spurs wciąż musieli gonić wynik (77:64). Jeremy dobrze radził sobie wówczas na deskach, a po drugiej stronie parkietu popisał się trafieniem za trzy, po którym strata przyjezdnych ponownie zmalała do 10 oczek (91:81).
- Sochan rozpoczął czwartą kwartę z wysokiego “C”, zaliczając kolejno punkty, ofensywną zbiórkę i przechwyt. Przewaga Memphis cały czas oscylowała jednak na dwucyfrowym pułapie, a po serii trafień m.in. Zacha Edeya i Scotty’ego Pippena Jr’a. wzrosła do 18 punktów (108:90). Spurs nie byli już tej nocy w stanie zbliżyć się do rywala.
- Wracający do gry po jednym meczu przerwy Victor Wembanyama odnotował double-double w postaci 27 punktów i 10 zbiórek. Stephon Castle dorzucił 21 “oczek”, z kolei Devin Vassell, który miał problemy ze skutecznością, tylko 11 (5/15 z gry).
- Ataki Grizzlies napędzał tej nocy przede wszystkim Jaren Jackson Jr. (31 punktów, 6 zbiórek). Co chwilę dawał o sobie znać również GG Jackson, który jako rezerwowy zdobył 27 punktów. Po podwójnej zdobyczy zapisali na swoich kontach Ja Morant (25 punktów, 11 asyst) oraz Zach Edey (16 punktów, 14 zbiórek).
Minnesota Timberwolves – Sacramento Kings 114:116
Statystyki
- Sympatycy Sacramento Kings pożegnali już De’Aarona Foxa i Kevina Huertera, ale na debiut Zacha LaVine’a muszą jeszcze zaczekać. W międzyczasie ich ulubieńcy ograli Minnesota Timberwolves i poprawiaja swoją sytuację po czterech porażkach w pięciu poprzednich występach. Kluczowa okazała się ostatnia minuta, w której działo się naprawdę sporo.
- Po tym, jak Rudy Gobert zmniejszył stratę gospodarzy do dwóch punktów, na linii rzutów wolnych stanął Malik Monk, który wykorzystał obie próby. Trafieniem za trzy odpowiedział Mike Conley, ale Monk ponownie (tym razem na 6 sekund przed ostatnią syreną) wyegzekwował oba rzuty z linii (111:114). Błąd popełnił jednak Jaden McDaniels, przez którego Kings znów odzyskali posiadanie, a w konsekwencji czego ponownie otrzymali osobiste, co przesądziło o losach pojedynku.
- DeMar DeRozan czeka już na swojego byłego partnera z Chicago Bulls, a minionej nocy zaaplikował rywalom 33 “oczka”, do czego dorzucił siedem asyst. Malik Monk zapisał na swoim koncie 26 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst, z kolei Domantas Sabonis odnotował skromne double-double (14 punktów, 11 zbiórek).
- Po stronie Minnesota Timberwolves błyskotliwy popis zaliczył Naz Reid, autor 30 punktów (5/9 za trzy). Pomimo błędu Jaden McDaniels dołożył 22 “oczka”, z kolei Anthony Edwards miał ich 21 (7/21 z gry). Podwójna zdobycz padła łupem Rudy’ego Roberta (19 punktów, 13 zbiórek).
Oklahoma City Thunder – Milwaukee Bucks 125:96
Statystyki
- Spotkanie zapowiadające się jako jeden z najciekawszych pojedynków tej nocy nie dostarczył ostatecznie aż tylu emocji. Oklahoma City Thunder od samego początku bezlitośnie wykorzystywali nieobecność największych gwiazd Milwaukee Bucks, czyli Giannisa Antetokounmpo, Damiana Lillarda, a także Khrisa Middletona, Brooka Lopeza i Bobby’ego Portisa.
- OKC wygrali dwie pierwsze odsłony dokładnie takim samym wynikiem (39:22), dzięki czemu na przerwę schodzili z aż 34-punktową zaliczką. Po przerwie mogli spuścić nieco z tonu, a mimo wszystko początkowo powiększyli swoją przewagę (116:75). Drugi garnitur gospodarzy zagrał jednak katastrofalną czwartą kwartę, w której zdobył zaledwie dziewięć “oczek”.
- Kolejny występ na poziomie MVP zaliczył Shai Gilgeous-Alexander, zdobywca 34 punktów i sześciu asyst. Tej nocy wspierali go przede wszystkim rezerwowi. Ousmane Dieng błysnął skutecznością (9/13 z gry) i zdobył 21 punktów, dziewięć zbiórek i cztery asysty. Isaiah Joe dorzucił z kolei 18 “oczek”.
- W nocy ze środy na czwartek OKC będą mogli stać się drugim w tym sezonie zespołem (po Cleveland Cavaliers), który osiągnie 40 zwycięstw, o ile pokonają Phoenix Suns. Ich obecny bilans to 39-9.
- Po stronie Bucks najlepszym punktującym był tej nocy Ryan Rollins (16 punktów), który na parkiecie spędził zaledwie 18 minut. AJ Johnson dorzucił 13 “oczek”. Dla Milwaukee jest to już czwarta porażka z rzędu, co utrudnia ich sytuację w walce o jak najlepsze rozstawienie na Wschodzie przed fazą play-off.
Denver Nuggets – New Orleans Pelicans 125:113
Statystyki
- Faworyzowani Denver Nuggets musieli radzić sobie tej nocy bez Russella Westbrooka. Choć New Orleans Pelicans należą w tym sezonie do grona najgorszych ekip całej NBA, to tym razem zdołali napsuć krwi rywalowi z Kolorado. Zaczęło się niewinnie, bo do przerwy gospodarze komfortowo prowadzili różnicą 18 punktów (68:50).
- Ich problemy zaczęły się jednak w trzeciej odsłonie, kiedy to przyjezdni zdołali odrobić 10 “oczek” ze swojego deficytu. W ostatniej części przez pewien czas Pels utrzymywali się w zasięgu kilku posiadań, jednak koniec końców Nuggets udało się odskoczyć z wynikiem przed najważniejszym etapem meczu, unikając tym samym nerwowej końcówki.
- Kolejna noc i kolejne triple-double Nikoli Jokicia, które już chyba nikogo nie zaskakuje. Tym razem Serb zapisał na swoim koncie 27 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. Na wysokości zadania stanął również Michael Porter Jr., autor 36 punktów (rekord sezonu).
- Po drugiej stronie błysnął Trey Murphy III, który zdobył aż 41 punktów. Warto wspomnieć, iż w dwóch wcześniejszych spotkaniach 24-latek zdobywał 40 i 32 “oczka”. 30 punktów dorzucił tej nocy CJ McCollum. Ograniczany z uwagi na zdrowie Zion Williamson zagrał tym razem 28 minut i zdobył 14 punktów, sześć zbiórek oraz pięć asyst.
Utah Jazz – Indiana Pacers 111:112
Statystyki
Golden State Warriors – Orlando Magic 104:99
Statystyki
- Starcie dwóch zespołów, które w ostatnich tygodniach radzą sobie zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po kiepskim początku Golden State Warriors i zaledwie 18 punktach w pierwszej kwarcie, ich sytuację zdołali poprawić m.in. Andrew Wiggins, Moses Moody i Brandin Podziemski. Następnie to ofensywa Orlando Magic kompletnie nie radziła sobie w ofensywie (17 punktów w drugiej kwarcie), przez co do przerwy na tablicy widniał remis (43:43).
- Wojownicy zaliczyli fantastyczną trzecią odsłonę, w której za sprawą przede wszystkim Wigginsa, Moody’ego oraz Stephena Curry’ego zaaplikowali rywalom aż 39 “oczek” i odskoczyli z wynikiem na 15 punktów (87:62). Ich ofensywa ponownie posypała się jednak w ostatniej części, co umożliwiło Magic odrobienie strat na kilka minut przed końcówką (92:92).
- GSW w porę się przebudzili. Najpierw serię punktową zaliczyli Wiggins, Kevon Looney i Draymond Green, a po chwili zza łuku trafił jeszcze Moody i przewaga gospodarzy wzrosła do pięciu oczek. Na 32 sekundy przed końcem Curry dorzucił jeszcze dwa celne osobiste i wówczas było już w gruncie rzeczy po meczu, choć podopieczni Steve’a Kerra do samego końca musieli mieć się na baczności.
- Kluczem do zwycięstwa Warriors była przede wszystkim postawa Andrew Wigginsa (25 punktów) i Stephena Curry’ego (24 punkty; 2/12 za trzy). najważniejsze punkty dorzucił Moses Moody (17 punktów; 6/9 z gry), ale na wyróżnienie zapracował też Brandin Podziemski (8 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty).
- Po drugiej stronie ataki napędzali głównie Cole Anthony (26 “oczek”, 5 zbiórek), Franz Wagner (21 punktów, 5 asyst) oraz Paolo Banchero (18 punktów, 6 zbiórek), którego skuteczność (9/24 z gry, 0/6 za trzy) pozostawia jednak sporo do życzenia. Dla Magic jest to już 11. porażka w 13 ostatnich występach
Portland Trail Blazers – Phoenix Suns 121:119 (po dogrywce)
Statystyki
- Obie ekipy zmierzyły się ze sobą w nocy z soboty na niedzielę i jeszcze w trakcie swojego spotkania dowiedziały się o transferze Luki Doncicia i Anthony’ego Davisa. Tym razem obyło się bez tego typu wrażeń, choć emocji na parkiecie było zdecydowanie więcej.
- Na 42 sekundy przed końcem Anfernee Simons wyprowadził Portland Trail Blazers na skromne prowadzenie (104:103). Po tym, jak swojego rzutu nie wykorzystał Kevin Durant, przewagę gospodarzy powiększył Jerami Grant. Phoenix Suns mieli czas na rozegrania już tylko jednej akcji, którą zakończyli jednak trafieniem za trzy Royce’a O’Neale’a, co doprowadziło do dogrywki (107:107).
- W wyrównanej dogrywce nieco lepiej wypadli gracze Blazers. Po dwóch celnych osobistych Simonsa, które podwyższyły ich prowadzenie do trzech punktów, Suns poprosili o przerwę na żądanie. Trafieniem odpowiedział następnie Bradley Beal, a swojej okazji nie wykorzystał tym razem Simons. Posiadanie pozostało jednak w rękach gospodarzy choćby po kolejnym pudle, a ostatecznie na linii stanął Deandre Ayton, który wykorzystał obie próby.
- Po chwili faulowany był Beal, który też trafił z linii dwa razy. To samo dotyczy Aytona, który wykorzystał dwa rzuty przy 5,5 sekundy na zegarze (120:117). To nie był jednak koniec festiwalu rzutowego. Przy próbie za trzy faulowany był Devin Booker, który spudłował jednak ostatni osobisty i nie doprowadził do remisu, co przesądziło o porażce Phoenix.
- Prym w szeregach Phoenix wiódł gwiazdorski tercet Devin Booker (34 punkty, 4 asysty), Kevin Durant (27 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek) i wchodzący z ławki Bradley Beal (25 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty).
- Dobre zawody rozegrał Deni Avdija, autor 24 “oczek”. Błysnął Deandre Ayton, który popisał się double-double w postaci 25 punktów i 20 zbiórek. Podwójną zdobycz zapisał też na swoim koncie Anfernee Simons (13 punktów, 10 asyst). Wchodzący z ławki rezerwowych Scoot Henderson odnotował z kolei 15 “oczek” i sześć asyst.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!