Wyniki NBA: 40 punktów Herro, nieudany powrót Embiida, starcie Curry’ego z Donciciem i Klayem

1 tydzień temu

Za nami pierwsza noc pełna spotkań rozgrywanych w ramach drugiej edycji turnieju wewnątrz sezonu, znanego w tej chwili jako Emirates NBA Cup. W jednym z najciekawiej zapowiadających się pojedynków Golden State Warriors podejmowali Dallas Mavericks. Starcie nie rozczarowało, ale zanim zawodnicy rozpoczęli rywalizację, to kibice zgotowali Klayowi Thompsonowi ciepłe przywitanie z owacją na stojąco. Wielki mecz rozegrał Tyler Herro, który zdobył 40 punktów, ale po szalonej końcówce i fatalnym błędzie Erika Spoelstry Miami Heat przegrali z Detroit Pistons. Do gry po raz pierwszy w tym sezonie wrócił Joel Embiid, ale jego Sixers ponownie przegrali, tym razem z Knicks. Wpadkę zaliczyli również Boston Celtics, którzy po dobitce Onyeki Okongwu w ostatnich sekundach meczu przegrali z Atlanta Hawks pomimo nieobecności Trae Younga. Działo się jednak zdecydowanie więcej.

Boston Celtics – Atlanta Hawks 116:117

Statystyki

  • Bez Trae’a Younga, z odrobieniem straty 15 punktów, dobitką Onyeki Okongwu i pudłem Jaylena Browna w ostatniej akcji. To wszystko musiało się zdarzyć, żeby Atlanta Hawks zanotowali prawdopodobnie największą niespodziankę ostatniej nocy, pokonując minimalnie broniących tytułu mistrzów NBA Boston Celtics w pierwszym spotkaniu tegorocznych rozgrywek o puchar NBA.
  • Rozgrywający najlepszy ofensywnie mecz w karierze Dyson Daniels, który rzucił rekordowe w karierze 28 punktów wjeżdżał pod kosz, ale nie trafił, jego rzut jednak dobił Okongwu i na 6 sekund przed końcem to Hawks prowadzili jednym punktem. Goście następnie po wzięciu czasu przez Celtics gwałtownie wykorzystali ostatni faul bez kary rzutów osobistych, a następnie mieliśmy serię pomyłek z obu stron.
  • Najpierw Jrue Holiday nieudanie wprowadzał piłkę z autu, podania nie złapał Jayson Tatum i wydawało się, iż jest po meczu. Ale Dyson Daniels też źle podawał do swojego kolegi, co skończyło się stratą na niespełna 4 sekundy przed końcem. To dało jeszcze jedną szansę na zwycięstwo, ale Brown nie trafił trudnego rzutu.
  • Daniels skończył spotkanie z 28 punktami, 7 asystami i 6 przechwytami, a Jalen Johnson zanotował triple-double złożone z 18 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst. Dla pokonanych 37 punktów było autorstwem Jaylena Browna, 31 dołożył Derrick White, ale gorzej dysponowany był Tatum. Trafił tylko 5 z 16 rzutów i skończył spotkanie z dorobkiem 20 punktów.

Autor: Piotr Zarychta

Detroit Pistons – Miami Heat 123:121 (po dogrywce)

Statystyki

  • Miami Heat robią wszystko, żeby utrudnić sobie życie. Minionej nocy pod nieobecność Jimmy’ego Butlera faworyzowana ekipa z Florydy musiała uznać wyższość Detroit Pistons, którzy dzięki tej wygranej przeskoczyli „Żary” w tabeli NBA. Tłoki (5-7) zajmują w tej chwili 7. pozycję, podczas gdy Heat (4-6) plasują się na 9. lokacie.
  • Do takiego rozstrzygnięcia potrzebna była jednak dogrywka, której Pistons powinni całkowicie uniknąć. Na 2:05 przed ostatnią syreną Isaiah Stewart podwyższył prowadzenie swojego zespołu do dziewięciu oczek (111:102). Wówczas z wyśmienitej strony pokazał się jednak Tyler Herro, który zaliczył trzy kolejne trafienia zza łuku i wyrównał tym samym stan rywalizacji.
  • W dogrywce Miami wyraźnie brakowało skuteczności (4/11 z gry), czego nie można powiedzieć o Pistons, którzy wykorzystali trzy z czterech swoich prób. Porażka Heat wynikała jednak z czegoś innego. Na 1,8 sekundy przed końcem przyjezdni cieszyli się prowadzeniem różnicą dwóch punktów, podczas gdy grę zza linii bocznej wznawiał Cade Cunnigham.
  • Rozgrywający Pistons popisał się fantastycznym podaniem lobem do Jalena Durena, który złapał piłkę i natychmiast zapakował ją do kosza, doprowadzając tym samym do remisu. Wówczas o przerwę na żądanie poprosił Erik Spoelstra. Problem w tym, iż Heat wykorzystali już wszystkie swoje przerwy. Ten błąd przesądził ostatecznie o zwycięstwie Detroit.

  • Pistons do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Cade Cunningham (21 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek), Jaden Ivey (19 punktów, 7 asyst, 9 zbiórek) oraz wchodzący z ławki rezerwowych Malik Beasley (21 punktów, 5 zbiórek). Double-double popisał się inny zmiennik Isaiah Stewart (13 punktów, 10 zbiórek).
  • Prym w szeregach Miami wiódł zdecydowanie Tyler Herro, zdobywca 40 oczek, ośmiu asyst, pięciu zbiórek oraz czterech przechwytów (10/17 za trzy). Bam Adebayo dołożył podwójną zdobycz w postaci 20 punktów i 12 zbiórek. Po 14 oczek zaaplikowali rywalom Duncan Robinson oraz Jamie Jaquez Jr.

Orlando Magic – Charlotte Hornets 114:89

Statystyki

  • Orlando Magic pozostają jedynym zespołem obok Cleveland Cavaliers oraz Los Angeles Lakers, który w tym sezonie nie zaliczył jeszcze ani jednej porażki przed własną publicznością. Minionej nocy podopieczni Jamahla Mosley’ego ograli Charlotte Hornets. Losy spotkania były rozstrzygnięte na długo przed ostatnią syreną.
  • — Jako sztab szkoleniowy naprawdę uważamy, iż to właśnie dlatego mówimy o procesie. W trakcie serii porażek dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich, dostawaliśmy się pod kosz, robiliśmy odpowiednie rzeczy, a teraz w połączeniu ze skutecznością w końcu trafiasz. To jest część tego procesu, którego musisz się trzymać i nie możesz myśleć jedynie o wyniku — mówił po meczu trener Mosley, nawiązując do wcześniejszej serii pięciu porażek z rzędu.
  • Świetny występ zaliczył Franz Wagner, który zakończył zawody z dorobkiem 32 punktów, ośmiu zbiórek, pięciu asyst i trzech przechwytów. Moritz Wagner dołożył 18 oczek z ławki rezerwowych, z kolei Jalen Suggs dorzucił 17 punktów i cztery asysty. Nie zagrał Paolo Banchero.
  • Po stronie Hornets dwoił się i troił LaMelo Ball, autor 35 punktów, siedmiu asyst i sześciu zbiórek (13/27 z gry; 6/14 zza łuku). Brakowało mu jednak wsparcia partnerów. Oprcz niego tylko Grant Williams (15 punktów) oraz Moussa Diabate (12 punktów, 15 zbiórek) zakończyli mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym.

Philadelphia 76ers – New York Knicks 99:111

Statystyki

  • Wydaje się, iż w tym momencie kiepski początek sezonu w wykonaniu Philadelphia 76ers można nazwać już katastrofalnym. Minionej nocy do gry wrócił Joel Embiid, ale swojego powrotu środkowy z pewnością nie zaliczy do udanych. Ciężar gry na swoje barki próbował wziąć Paul George i choć zaliczył fantastyczy występ, to nie jest w stanie w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Wciąż odczuwalny jest brak kontuzjowanego w dalszym ciągu Tyrese’a Maxey’ego.
  • Przez trzy kwarty wynik niemal cały czas oscylował w granicach remisu, choć to New York Knicks nieustannie utrzymywali się na mniejszym lub większym prowadzeniu. Kluczowa dla losów tego pojedynku była jednak czwarta odsłona, w której błysnęli m.in. Jalen Brunson i OG Anunoby. Goście wypracowali sobie dwucyfrową przewagę i uniknęli nerwowej końcówki.
  • Każdy z zawodników wyjściowej piątki NYK zakończył spotkanie z dorobkiem co najmniej 14 oczek. Najlepiej pod tym względem zaprezentował się OG Anunoby, zdobywca 24 punktów i sześciu zbiórek. Triple-double popisał się Josh Hart (14 punktów, 12 zbiórek, 10 asyst), z kolei double-double odnotował Karl-Anthony Towns (21 punktów, 13 zbiórek). Jalen Brunson dorzucił 18 punktów, a Mikal Bridges wspomniane 14.
  • Prym w szeregach Philly wiódł Paul George, zdobywca 29 punktów, 10 zbiórek, trzech asyst i trzech przechwytów (7/11 za trzy). Wchodzący z ławki Jared McCain dorzucił 23 oczka, z kolei Caleb Martin zdobył ich 17, dokładając do tego cztery przechwyty (7/10 z gry). Joel Embiid zakończył mecz z dorobkiem 13 punktów, pięciu asyst i trzech zbiórek (2/11 z gry). Bilans 2-8 plasuje Sixers na 14. miejscu w tabeli Wschodu.

Milwaukee Bucks – Toronto Raptors 99:85

Statystki

  • O ile niska pozycja Toronto Raptors na tym etapie sezonu nikogo by nie zdziwiła, o tyle postawienie obok nich Milwaukee Bucks jest sporą niespodzianką. I tak oto dostaliśmy spotkanie dwóch drużyn z najgorszym bilansem konferencji wschodniej. W tej rywalizacji mniej słabi okazali się zawodnicy drużyny ze stanu Wisconsin, odnosząc trzecie zwycięstwo w sezonie.
  • Bucks przystąpili do tego spotkania z kolejnym osłabieniem, do listy nieobecnych graczy dołączył Damian Lillard, który doznał wstrząśnienia mózgu. Bez niego jednak gospodarze uciekli w trzeciej kwarcie na 21 punktów przewagi. Goście byli w stanie ją zmniejszyć do 10 na 5 minut przed końcem spotkania, ale bardziej nie potrafili się zbliżyć.
  • Giannis Antetokounmpo zdobył 23 punkty, 17 z ławki dołożył Bobby Portis, 13 Brook Lopez, a po 12 AJ Green i Ryan Rollins.
  • Dla pokonanych 32 punkty rzucił drugoroczniak Gradey Dick, co jest jego nowym rekordem kariery, a jednocześnie już trzecim spotkaniem w tym sezonie, w którym przekracza granicę 30 punktów. Nie dostał jednak dużego wsparcia, szczególnie od jednego z najlepszych zawodników zespołu. RJ Barrett zdobył tylko 7 punktów, trafiając 3 z 14 rzutów z gry.
  • Dodatkowo Raptors byli osłabieni brakiem Immanuela Quickleya, który doznał kontuzji łokcia i opuści najbliższe spotkania.

Autor: Piotr Zarychta

Utah Jazz – Phoenix Suns 112:120

Statystyki

  • Phoenix Suns w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez kontuzjowanego Kevina Duranta, a minionej nocy w ich szeregach zabrakło również Jusufa Nurkicia. Mimo to już w pierwszej kwarcie podopieczni Mike’a Budenholzera zdołali objąć dwucyfrowe prowadzenie, które przed przerwą, głównie za sprawą Devina Bookera i Bradleya Beala, zdołali jeszcze powiększyć (49:64).
  • Trzecia odsłona była już zdecydowanie lepsza w wykonaniu niżej notowanych Utah Jazz. Gospodarze wykorzystywali niemoc ofensywną Słońc (38,1%) i dzięki temu, iż dobrze w grze odnajdowali się m.in. John Collins, Collin Sexton czy Isaiah Collier, na początku czwartej „ćwiartki” zdołali zbliżyć się z wynikiem (83:89). W końcówce emocji nie brakowało, ale Phoenix trzymali rękę na pulsie i utrzymali przewagę dwóch-trzech posiadań do ostatniej syreny.
  • Na wysokości zadania stanął Devin Booker, który poprowadził Suns do zwycięstwa (31 punktów, 4 asysty, 2 przechwyty, 2 bloki; 5/9 za trzy). Dobrze spisał się również Bradley Beal, który dorzucił 24 oczka. Double-double w postaci 15 punktów i 14 zbiórek zaliczył Mason Plumlee.
  • Spośród Jazzmanów wyróżnił się przede wszystkim John Collins, który po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w pierwszej piątce Utah, w odpowiedzi na co odnotował 29 punktów, 11 zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty. Błysnął debiutant Kyle Filipowski (18 punktów, 6 zbiórek; 7/11 z gry). Solidnie wypadł też Lauri Markkanen (17 punktów, 5 asyst).

Golden State Warriors – Dallas Mavericks 120:117

Statystyki

  • Dzisiejsza noc dla wielu stała pod znakiem powrotu Klaya Thompsona „na stare śmieci” Obrońca po raz pierwszy od przenosin do Dallas Mavericks miał okazję zagrać przeciwko Golden State Warriors w ich obiekcie. Nie mogło zabraknąć filmu dedykowanego 34-latkowi, a także owacji an stojąco.

  • Klay chciał z pewnością przypomnieć o sobie publiczności w Chase Center, ale początkowo nie mógł odnaleźć swojej optymalnej skuteczności, a dodatkowo inne plany meli m.in. Stephen Curry i Draymond Green, którzy w pierwszych minutach zaliczyli kilka cennych trafień (26:18).
  • Przyjezdnych w grze utrzymywał przede wszystkim fantastyczny Luka Doncić, który razem z Currym urządził sobie pojedynek strzelecki. Z czasem Dallas Mavericks zaczęli jednak przejmować inicjatywę. Rzuty Klaya odnajdowały drogę do kosza, piekielnie skuteczny był też Daniel Gafford, co w połączeniu ze świetną dyspozycją Słoweńca pozwoliło gościom na zaliczenie serii 21:8 i objęcie prowadzenia (41:48).
  • Wydawało się, iż Dallas mogą odskoczyć na dwucyfrową różnicę, ale mała seria punktowa GSW na zakończenie pierwszej połowy pozwoliła im utrzymać się w zasięgu dwóch posiadani (59:63). Po powrocie na parkiet Wojownicy gwałtownie doprowadzili do remisu, ale Steph Curry nie miał zamiaru na tym poprzestawać. Rozgrywający trafiał rzut za rzutem, a dzięki wsparciu m.in. Trayce’a Jackson-Davisa oraz De’Anthony’ego Meltona GSW zdołali odskoczyć z wynikiem (79:66).
  • Na 1:50 przed końcem Steph Curry wyprowadził GSW na skromne prowadzenie (115:114). Choć chwilę później rozgrywający popełnił błąd i stracił piłkę, to w międzyczasie swoich rzutów nie wykorzystali Doncić i Klay. Curry trafił następnie kolejną trójkę i przewaga gospodarzy wynosiła już cztery oczka. W odpowiedzi zza łuku sieknął Quentin Grimes, ale przez upływający czas Mavs musieli intencjonalnie faulować. Z linii nie pomylił się Curry, który przypieczętował tym samym zwycięstwo swojego zespołu.
  • Wielkie zawody rozegrał Stephen Curry, autor 37 punktów, dziewięciu asyst, sześciu zbiórek i dwóch bloków (14/27 z gry, 5/12 za trzy). Wspierali go przede wszystkim Jonathan Kuminga (16 punktów), Buddy Hield (14 punktów), De’Anthony Melton (14 punktów, 4 asysty) oraz Draymond Green (11 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty).
  • Ofensywę Mavs napędzał ich gwiazdorski tercet. Luka Doncić zdobył 31 punktów, osiem zbiórek, sześć asyst i trzy przechwyty, ale miał problemy ze skutecznością zza łuku (2/10). Klay Thompson zaliczył 22 oczka, cztery zbiórki i trzy asysty (6/12 za trzy). Kyrie Irving dorzucił z kolei 21 punktów, sześć asyst i trzy zbiórki.

Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves 122:108

Statystyki

  • Mocno rozczarowujący początek spotkania zaliczyli Julius Randle oraz Anthony Edwards, którzy w pierwszej kwarcie trafili łącznie dwa z dziesięciu rzutów z gry. Ofensywa Minnesota Timberwolves nie radziła sobie najlepiej, przez co przyjezdni gwałtownie musieli odrabiać dwucyfrową stratę (28:17).
  • W drugiej odsłonie Leśne Wilki poprawiły nieco swoją sytuację, ale szalona skuteczność rezerwowych z Robertem Williamsem III oraz Dalano Bantonem na czele utrzymywała Portland Trail Blazers na prowadzeniu (60:53). Kluczowa dla losów pojedynku była trzecia kwarta, w której gospodarze zaliczyli serię 14:4. Objęli oni tym samym 21-punktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końcowej syreny.
  • Żaden z zawodników PTB nie przekroczył bariery 20 oczek, ale aż siedmiu z nich zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem. Po 19 punktów na swoim koncie zapisali Robert Williams III (do tego 9 zbiórek) oraz Jerami Grant (8 asyst). Shadeon Sharpe oraz Deni Avdija zaaplikowali rywalom z kolei po 17 oczek. Dla Blazers było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością.
  • Wielką noc pomimo porażki ma za sobą Naz Reid, autor 28 punktów i sześciu zbiórek (10/17 z gry, 4/8 za trzy). Anthony Edwards dorzucił 26 oczek, trzy asysty i dwa przechwyty (4/10 zza łuku). Skutecznością błysnął Jaden McDaniels (17 punktów, 6 zbiórek; 8/10 z gry).

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Idź do oryginalnego materiału