Wykiwali Barcelonę przy transferze Lewandowskiego. Kosmiczna kasa

3 godzin temu
Zdjęcie: REUTERS/Vincent West / zrzut ekranu z https://www.youtube.com/watch?v=7oNzk-C848o


Robert Lewandowski dwa lata temu zamienił Bayern Monachium na FC Barcelonę. Transfer ten wywołał ogromne poruszenie w świecie piłki nożnej, ale teraz wychodzi na jaw, iż kataloński klub mógł wpakować się w niemałe kłopoty. Wszystko za sprawą oszustwa, w którym ktoś próbował podszyć się pod Piniego Zahaviego, agenta Lewandowskiego. Pokaźna suma trafiła na cypryjskie konto, ale w porę zareagował bank.
Robert Lewandowski latem 2022 r. przeszedł z Bayernu Monachium do FC Barcelony. Było to wielkie wydarzenie, w końcu klub zmieniał najlepszy ówcześnie zawodnik na świecie (przynajmniej według plebiscytu FIFA The Best). A niektórzy próbowali wykorzystać tę sposobność do nielegalnego zarobku.

REKLAMA







Zobacz wideo Tak Robert Lewandowski podsumował mecz z Portugalią



Przenosiny Polaka pilotował Pini Zahavi, jeden z najbardziej wpływowych agentów piłkarskich, mający kontakty w wielu topowych klubach. I to właśnie powołując się na Izraelczyka, ktoś chciał nieuczciwe się wzbogacić.
FC Barcelona została oszukana przy transferze Roberta Lewandowskiego. Przelała ogromną sumę na podejrzane konto w cypryjskim banku
Sprawa wyszła na jaw w dochodzeniu przeprowadzonym przez dziennikarzy audycji "Que t'hi Jugues" (emitowana w katalońskim radiu Cadena SER) wraz z Paper Trail Media (Niemcy) i specjalistą ds. międzynarodowych dochodzeń medialnych w ramach projektu zgłaszania przestępczości zorganizowanej i korupcji (OCCRP).
Wszystko zaczęło się pod koniec lipca 2022 r. Wtedy do klubowych menedżerów i dyrektorów dotarł e-mail od nadawcy, który w adresie posługiwał się imieniem i nazwiskiem agenta Lewandowskiego. Poprosił on, aby część prowizji, konkretnie milion euro, została przelana na konto w Banku Cypru (Bank of Cyprus). Właścicielem rachunku był rzekomy prawnik Michael Gerardus Hermanus Demon.
Według cypryjskich źródeł konto miało zostać otwarte w tym samym miesiącu. I widocznie to wzmogło czujność pracowników, którzy po tym, jak Barcelona przelała pieniądze, zareagowali natychmiast. "Dział Compliance zablokował przelew, uznając go za 'wysokiego ryzyka', ponieważ na tym rachunku wcześniej nie miały miejsca żadne transakcje, a nie było też możliwe uzyskanie dokumentu uzasadniającego płatność" - czytamy na stronie cadenaser.com.



FC Barcelona była szantażowana przez naciągacza udającego Piniego Zahaviego. Tak to się skończyło
Oszust (lub oszuści) był gotowy zrobić wiele, aby tylko uzyskać dostęp do pieniędzy. "Wysyłał e-maile, w których groził, iż zgłosi Barcelonę do UEFA i zablokuje rejestrację (piłkarzy - red.), jeżeli nie zostanie mu wypłacony milion euro" - ujawniono. Wielokrotnie kontaktował się również z bankiem, "prosząc o lobbowanie w celu zatwierdzenia przelewu". W wiadomościach przekonywał, iż Demon "pośrednikiem w niektórych operacjach piłkarskich i iż jemu należy się opłata za transfer Lewandowskiego".
A jaki był finał? Bank "nie ugiął się pod naciskiem" i w październiku tego samego roku zamknął rachunek. Natomiast Barcelona odpowiedziała dziennikarzom, iż "pieniądze nie dotarły do rzekomego przestępcy", potwierdziła też ich odzyskanie. Podkreśliła, iż "padła ofiarą oszustwa", ale nie przekazała bardziej szczegółowych informacji dotyczących tej sprawy.
Klub ujawnił za to, iż w 2023 r. otrzymał dwie mailowe prośby o kwotę 250 tys. euro. W związku z tym miał zgłosić sprawę Mossos d'Esquadra (formacja katalońskiej policji), co rzekomo skutkowało zaostrzeniem procedur. Jednak dziennikarze kontaktujący się z tą formacją usłyszeli, iż nie wpłynęła żadna formalna skarga w tej sprawie.


Dotarli do rzekomego pośrednika przy transferze Roberta Lewandowskiego. Bank się zapiera
Ponadto Cadena SER i OCCRP odnalazły i skontaktowały się z Michaelem Hermanusem Gerardusem Demonem. Okazało się, iż nie jest on zarejestrowany jako prawnik w żadnym europejskim kraju. Ma 51 lat i mieszka w holenderskim Arnhem, a w mediach społecznościowych publikował zdjęcia z Camp Nou. Twierdził, iż jego dokumenty miały zostać skradzione i prawdopodobnie posłużyły do otwarcia konta w cypryjskim banku osobie podszywającej się pod niego. Więcej mówić nie chciał.



Natomiast Bank Cypru przekazał, iż otworzenie rachunku przy użyciu skradzionych lub fałszywych dokumentów jest "niemożliwe". Instytucja broniła swoich procedur - rzecznik prasowy przekonywał o możliwości zweryfikowania autentyczności paszportu czy dokumentu tożsamości. A samo konto może zostać aktywowane dopiero po spotkaniu z daną osobą, fizycznie lub poprzez wideo czat.
Transfer Roberta Lewandowskiego kosztował FC Barcelonę 45 mln euro (a 5 mln euro zapisano w bonusach). Od dołączenia do katalońskiego klubu Polak rozegrał dla niego 106 meczów, strzelił 71 goli i zanotował 19 asyst.
Idź do oryginalnego materiału