Julia Szeremeta, w półfinale kat. piórkowej (57 kg) na zawodach w Liverpoolu nie miała łatwego zadania. Tuż po pierwszej rundzie komentujący rywalizacje na antenie Polsatu Sport, Przemysław Saleta wskazał, iż na początku pojedynku lepsza była Kolumbijka, Arboleda Mendoza. Prognozy Mistrza Europy w zawodowym boksie się jednak nie sprawdziły. Czterech z pięciu sędziów wskazało w tej rundzie na Polkę (10:9). Czy to był kontrowersyjny moment tego pojedynku, czy tylko rywalizacja na styku, którą mieli tak prawo odczytywać sędziowie?
REKLAMA
Zobacz wideo Życie Szeremety zamieniło się w szaleństwo. Stanowcza reakcja trenera
"Medale czasem trochę oślepiają sędziów"
- Większość walk na tym etapie rywalizacji to są walki na styku. Widać, iż na tych mistrzostwach medale, które przywożą tutaj ze sobą zawodnicy, trochę jaśniej świecą sędziom. Czasem ich trochę oślepiają - uśmiecha się pytany przez nas o sprawę Robert Małolepszy. Dodaje jednak, iż o kontrowersji w tym przypadku nie było mowy.
- Ja też uważałem, iż w tej pierwszej rundzie wynik mógł pójść w dwie strony. Jednak to nie była taka przewaga Arboledy, żeby od razu być pewnym, iż to jest runda dla Kolumbijki. Zasady punktowania są jasne. Najpierw liczy się liczba ciosów, ale potem liczy się też przewaga techniczno-taktyczna, czyli właśnie utrzymanie dystansu, kontrola tego dystansu, narzucanie swojego stylu, eliminowanie stylu rywalki. Tu bezdyskusyjnie lepsza była Szeremeta. Poza dwoma mocnymi ciosami Arboledy w tej pierwszej rundzie nie było tam z jej strony czegoś znaczącego. Oczywiście po przyjętym lewym sierpowym na chwilę Julka troszeczkę straciła równowagę, ale to tyle. To Julka miała jednak pod kontrolą całą walkę. Trzecią rundę taktycznie Kolumbijce oddała - chwali Małolepszy.
Brak zaciętej walki w trzeciej rundzie okazał się... słuszny. Polka po dwóch rundach prowadziła u trzech sędziów, natomiast u dwóch remisowała. Tylko kataklizm, czyli nokaut mógł jej wydrzeć zwycięstwo. Do końca jednak trzeba było być czujnym i sprytnym.
- Julka zawalczyła bardzo dojrzale. Pierwszą rundę może i szczęśliwie, ale wygrała. W drugiej rundzie absolutnie była lepszą zawodniczką. Narożnik znał ten wynik i zagrał w sposób koncertowy. Wiadomo było, iż jak Julka trzecią odsłonę przegra, to i tak całą walkę wygra. Ważne było jednak, by nie łapać ostrzeżeń za unikanie walki, czy za przytrzymywanie. Na tych mistrzostwach ostrzeżenie niestety można dostać za byle co. Do tego jakby przytrafiła się jej jakaś kontuzja, jakieś rozcięcie to też nie byłoby jej w finale. W tym turnieju jedna z zawodniczek nie została dopuszczona do walki, bo miała opryszczkę na wardze – przypomina komentator.
- Moim zdaniem Julka w tym półfinale, zawalczyła najbardziej dojrzale w całym turnieju. Wiedziała, iż nie wygra pięknie, ale miała 100-procentową gwarancję, iż jeżeli nie przegra trzeciej rundy dwoma punktami, jeżeli nie dostanie ostrzeżenia, nie da się mocno trafić to bezpieczna i zdrowa zamelduje się w finale. Tak też zrobiła. Nie wygrała pięknie, ale inteligentnie.
Rygielska drżała do końca
Wcześniej od Szeremety, finał mistrzostw, czyli w najgorszym przypadku medal srebrny zapewniła sobie Aneta Rygielska (kat. 60 kg) Polka pokonała Chinkę Yang Chengyu mimo tego, iż o wynik tej potyczki drżeliśmy do końca. Sędzia ringowy bowiem, tuż przed końcem walki odjął punkt Polce za ściąganie i przytrzymywanie Chengyu. Równie dobrze mógł ten punkt odjąć Chince, która pierwsza wczepiła się w naszą zawodniczkę. Rygielska obroniła się jednak na kartach punktowych. Przy remisie u trzech sędziów każdy wskazał na Polkę.
- Ja jestem zbudowany sędziowaniem tych mistrzostw. Oczywiście czasem przy rundach zdarzają się sytuacje, iż wygrywa ktoś, kto wyglądał na słabszego, parę razy ewidentnie większe gwiazdy, czy medaliści olimpijscy byli łaskawie traktowani, ale generalnie wygląda to dobrze. Natomiast sędziowanie w ringu to jest zupełnie inna, gorsza bajka. Choćby przy sprawie wspomnianych ostrzeżeń. Widać to było też w walce Rygielskiej, która dostała zaskakujące ostrzeżenie pół minuty przed końcem walki. Dlatego byłem przekonany, iż ten pojedynek z Chinką Polka przegra. Dobrze, iż głosy sędziów punktowych rozłożyły się szczęśliwie i przy remisie wskazano na Polkę. Dla mnie ona wygrała walkę całkowicie słusznie. Wygrał kobiecy, techniczny boks, a nie siłowy styl Chinki – podsumowuje Małolepszy.
Do finału w kat. Powyżej 80 kg. awansowała także Agata Kaczmarska. Polka spokojnie pokonała w półfinale reprezentantkę Kazachstanu, Jeldanę Talipową. Sędziowie w jej sprawie byli jednogłośni (30:26 x5).
W finałowym pojedynku Kaczmarska zmierzy się z reprezentantką Indii - Nupur Nupur. Rywalką Szeremety w finale mistrzostw świata też będzie reprezentantka Indii - Jaismine Lamboria. Aneta Rygielska o złoto powalczy z Brazylijką Rebecą Santos. Pojedynki zaplanowano na niedzielny wieczór.