Jan Englert, Marcin Daniec, Karol Strasburger, Urszula Dudziak, Beata Ścibakówna, Anna Guzik-Tylka - to tylko początek imponującej listy artystów i artystek, którzy wzięli udział w XIX edycji turnieju tenisowego Beskid Cup rozgrywanego w SPA Hotelu Jawor w Jaworzu koło Bielska-Białej. To właśnie tam, u stóp góry Błatnia (917 m n.p.m.), w Beskidzie Śląskim sportowa rywalizacja miesza się z dobrą zabawą i rodzinną atmosferą, o którą od samego początku dba rodzina Wawroszów. To z ich inicjatywy powstał jaworzański turniej artystów, który w 2026 roku będzie obchodził jubileuszową XX edycję.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem
- Cały świat może się uczyć organizacji! Warunki są perfekcyjne, ale sportowo z roku na rok jest coraz gorzej, bo moi rywale grają coraz lepiej... - śmiał się Mariusz Kałamaga, komik, radiowiec i twórca internetowy, który z Jaworza wyjechał ze srebrnym medalem turnieju deblowo-mikstowego. Wywalczył go w parze z Karolem Strasburgerem, w finale lepsi okazali się Przemysław Żejmo z kabaretu "Jurki" i "Kabaretu Małżeńskiego", a także aktor i konferansjer Władysław Grzywna. Podium uzupełnili Radosław Bielecki z kabaretu "Neo-Nówka" wraz z żoną.
Robert Stockinger znów najlepszy
Imponująco wyglądała również rywalizacja singlistów, a finał z udziałem Roberta Stockingera, dziennikarza i prezentera telewizyjnego z Łukaszem Pietschem z kabaretu "Hrabi" stał na świetnym poziomie. - Zawiódł mnie serwis, podanie funkcjonowało w zasadzie tylko w pierwszym gemie - kręcił głową po meczu Pietsch. Roberta Stockinger był w tym dniu po prostu lepszy: nie popełniał prostych błędów, nie podpalał się, w kluczowych momentach radził sobie z presją i obronił wywalczony przed rokiem tytuł. - Gratuluję Łukaszowi, który bez względu na wynik finału jest królem tych kortów, legendą turnieju Beskid Cup. Dziękuję sędziom, komentatorom, wszystkim koleżankom i kolegom, którzy podawali nam piłki. Dziękuję mojej córeczce, która tuż przed meczem zagrzała mnie do walki, żonie Patrycji i mojemu trenerowi, mentorowi - tatusiowi - mówił tuż po wielkim finale szczęśliwy zwycięzca Robert Stockinger.
Jego ojciec - Tomasz Stockinger - również grał w tym turnieju i - co interesujące - obaj zmierzyli się w fazie grupowej. - Mieliśmy całkiem zacięty mecz. Przyjeżdżałem tu jako dziecko, wspierałem tatę, a teraz mogliśmy rywalizować na tych kortach. Również dzięki temu zapamiętam tę edycję na długo - mówił Sport.pl Robert Stockinger.
Marcin Daniec show
Największe show na kortach robił jednak Marcin Daniec. Jego mecze były połączeniem skeczu, kabaretu, ale też sportowej jakości. - Po co nam Ci gówniarze?! Jakbym losował tylko zawodników w moim wieku, to chodziłbym tu jak King Kong! - śmiał się po odpadnięciu z turnieju singlistów, ale choćby gdy zdrowie nie pozwalało mu rywalizować ze zdecydowanie młodszymi rywalami, to i tak w jego zagraniach widać było tenisową jakość i doświadczenie. - Jan Englert, Marcin Daniec, Karol Strasburger, Tomasz Stockinger są tu legendami. Oni grają w tenisa chyba całe życie, a na korcie nie widać, ile mają lat. To jest coś pięknego i niesamowitego - mówił nam Jacek "Mezo" Mejer, raper i czterokrotny triumfator turnieju Beskid Cup.
Przepis na młodość Karola Strasburgera
- Tenis i w ogóle sport to najlepszy sposób na zatrzymanie czasu. Jestem po 70-tce i tego nie czuję, nie przyjmuję do wiadomości. o ile nam wszystko działa, to znaczy, iż jesteśmy w dobrym momencie. Ja mam małe dziecko, mam młodą żonę, więc idę do przodu i uważam, iż życie przede mną - uśmiechał się z wielką klasą Karol Strasburger, z którym przy okazji porozmawialiśmy chwilę o Idze Świątek i tenisie.
- To jest trudny temat do opisania, bo z jednej strony Iga Świątek jest ambasadorką tenisa i ciągnie tę dyscyplinę, ale z drugiej mam wrażenie, iż w naszym kraju nie ma kibiców tenisa jako dyscypliny. Ludzie oglądają mecze, bo gra Świątek, a ja apeluję, żeby obejrzeli też inne zawodniczki i zawodników! Należy doceniać sport, dyscyplinę, a nie tylko naszych. Ja oglądam wszystkie mecze. Uwielbiałem patrzeć na Rogera Federera, Rafaela Nadala, to byli giganci tenisa, a nie byli Polakami - słusznie zauważył legendarny gospodarz "Familiady".
Na kortach SPA Hotelu Jawor też było kogo podziwiać. Największe zainteresowanie towarzyszyło meczom Marcina Dańca, Karola Strasburgera, Jana Englerta czy Tomasza Stockingera. - To naprawdę on? Niemożliwe! W telewizji wygląda na starszego. Ale forma - mówiła jedna z pań, gdy syn poinformował ją, iż na korcie numer dwa swój mecz gra Karol Strasburger. Był to jak się później okazało przegrany przez parę Kałamaga - Strasburger finał turnieju deblowo-mikstowego. W Jaworzu tenis jest na pierwszym planie, ale klimat i atmosferę tego turnieju chyba najlepiej oddają słowa refrenu oficjalnego hymnu turnieju: Przedziwną magię Jawor ma, jest biba bez spania! W nim człowiek bawi się i gra, jest biba bez spania! Tu nie podobny dzień do dnia, jest biba bez spania! Tu życie pachnie niczym Diorrr, Amore mi Jawor!