Copa Sudamericana to drugi po Copa Libertadores najważniejszy międzynarodowy puchar klubowy w Ameryce Południowej. Tegoroczne zmagania wkroczyły w fazę 1/8 finału. Niestety, nie na wszystkich stadionach mieliśmy okazję śledzić tylko sportowe emocje. Mowa o dwumeczu chilijskiego Universdad de Chile i argentyńskiego Indepediente. W rewanżowym meczu tych drużyn doszło do potężnego skandalu.
REKLAMA
Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"
Dramat w Argentynie. Dantejskie sceny
W pierwszym spotkaniu, które rozegrane zostało w Santiago, gospodarze wygrali 1:0 po golu Lucasa Assadiego. Rewanż w argentyńskiej Avellanedzie lepiej rozpoczął się dla gości. Ponownie trafił Assadi, a na jego gola w 27. minucie odpowiedział Santiago Montiel. Już przy stanie 1:1 rozegrał się prawdziwy dramat.
"Mecz na stadionie Estadio Libertadores de America przebiegał normalnie, aż do momentu, gdy na trybunach doszło do poważnych zamieszek. Według doniesień mediów, takich jak Doble Amarilla, kibice Universidad de Chile zaczęli rzucać przedmiotami w kierunku sektora gospodarzy, niszcząc wyposażenie i łamiąc siedzenia. Incydenty skłoniły sędziego do zawieszenia meczu, w celu zapewnienia bezpieczeństwa zarówno zawodnikom, jak i widzom" - napisał portal beinsports.com.
"Zła organizacja, bierność policji i przemoc ze strony kibiców obu drużyn spowodowały dziesiątki rannych. Filmy zamieszczone w mediach społecznościowych ze stadionu pokazały ciała leżące na trybunach gości" - komentował "El Pais", dodając jednocześnie wieści przekazane przez Jose Antonio Vieirę Gallo. To ambasador Chile w Argentynie, który poinformował, iż "co najmniej jeden Chilijczyk jest w stanie krytycznym", zaś dziewięć osób trafiło do szpitala.
Relacja "El Pais" może mrozić krew w żyłach. Dziennikarze tłumaczą, iż około 3000 chilijskich kibiców, którzy zostali umieszczeni na trybunie nad lokalnymi kibicami, zaczęło nagle rzucać fotelami, kamieniami i kijami w kierunku fanów Indepediente. Co więcej - nagrania pokazały, iż w pewnym momencie rzucili petardę w kierunku trybun, na których siedzieli członkowie rodzin piłkarzy. Policja i prywatna ochrona stadionu nie reagowały, choćby wtedy, gdy podpalane były siedzenia.
Druga połowa rozpoczęła się z opóźnieniem, ale nie trwała długo. Mecz musiał zostać przerwany przez sędziego. Sytuacja stała się trudna do opanowania. W sieci pojawiły się wieści o setkach rannych, a choćby ofiarach śmiertelnych.
"Odłam kibiców Independiente wtargnął na trybunę gości i zaczął atakować nielicznych chilijskich kibiców, którzy przez cały czas znajdowali się na trybunach. Rozebrali ich i pobili. Nagranie wideo pokazało mężczyznę, który spadł z wysokości co najmniej 10 metrów, po tym jak najwyraźniej został zepchnięty przez kibica Independiente uzbrojonego w rodzaj kawałka metalu. Ostatecznym obrazem była trybuna z co najmniej trzema ciałami porzuconymi na schodach i zakrwawionymi Chilijczykami" - pisało "El Pais".
Już po zakończeniu meczu w sieci zawrzało. Pojawiły się komunikaty.
"W tej chwili kwestie sportowe schodzą na drugi plan. Naszym największym zmartwieniem jest stan kibiców brutalnie zaatakowanych na stadionie Libertadores de America. To, co wydarzyło się dzisiaj, nie powinno mieć miejsca na żadnym stadionie ani w żadnym innym miejscu. Boisko nie może być sceną takich wydarzeń, jak te, których byliśmy świadkami" - pisał klub Universidad de Chile.
Nestor Grindetti, prezydent Indepediente, stanął przed kamerami TyC Sports i powiedział wprost: - Za to, co się stało, należy się sankcja dla Universidad. Będziemy bronić interesów Independiente przed CONMEBOL.
Już półtorej godziny po meczu - jak czytamy w "El Pais" - około 350 chilijskich kibiców zostało zatrzymanych w centrum Buenos Aires. CONMEBOL poinformował, iż z powodu braku gwarancji bezpieczeństwa ze strony lokalnych władz i klubu mecz został anulowany. Nie wiadomo jak zostanie zweryfikowany. "Wszelkie informacje dotyczące wydarzeń, które miały miejsce na stadionie i poza nim, zostaną przekazane Komisji Dyscyplinarnej Południowoamerykańskiej Konfederacji Piłki Nożnej" – podsumowano w komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej CONMBEOL.
W Chile sprawa meczu urosła do rangi państwowej. Głos zabrała sam prezydent.
"Sprawiedliwość powinna ustalić odpowiedzialnych. Teraz naszym priorytetem jako rządu jest poznanie stanu naszych rodaków, którzy zostali zaatakowani, zapewnienie im natychmiastowej opieki medycznej oraz zagwarantowanie poszanowania praw osób zatrzymanych. W tym celu współpracujemy z Ambasadą, Konsulatem, Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych" - napisał Gabriel Boric Font.