Wimbledon stoi tradycją, to niezaprzeczalny fakt. Świadczą o tym, chociażby stroje zawodników, którzy niezmiennie muszą prezentować się w białych strojach. Wielkoszlemowy turniej długo bronił się też przed większą ingerencją technologii wykorzystującej system kamer do sprawdzenia, czy dane zagranie zmieściło się w linii kortu. Tegoroczna edycja jest pierwszą, w której tzw. Hawk-Eye był wykorzystywany podczas wszystkich spotkań. Oznaczało to, iż po 147 latach na Wimbledonie zabrakło sędziów liniowych.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
Zawiodła technologia czy jednak człowiek? "Narracja tenisistów to kompletna bzdura"
Jak się okazało, spotkanie z wykorzystaniem Hawk-Eye także nie musi ustrzegać się poważnych błędów sędziowskich. Tak było podczas gry Anastasiji Pawluczenkowej z Sonay Katal. System nie wychwycił wyraźnego autu zawodniczki gospodarzy. I chociaż Rosjanka wygrała mecz, to w jego trakcie sfrustrowana krzyczała w stronę arbitra Nico Helwertha: "Ukradliście mi gema!". Krytykę wobec technologii złożyli także Jack Draper oraz Emma Raducanu. To bardzo mocne głosy w brytyjskim tenisie, gdyż są najwyżej klasyfikowanymi zawodnikami w rankingach ATP i WTA z tego kraju.
- Nie sądzę, żeby technologia była w 100% dokładna - powiedział Draper. Raducanu po porażce z Aryną Sabalenką stwierdziła z kolei, że: "To trochę rozczarowujące, iż w tym turnieju decyzje mogą być błędne".
Na słowa zawodników odpowiedzieć postanowił Tim Henman, analityk BBC oraz członek komitetu All England Club. - Narracja graczy kwestionujących technologię jest kompletną bzdurą. Komentowałem niektóre z tych meczów i kiedy oglądasz je w czasie rzeczywistym, myślisz sobie: "Och, chciałbym to zobaczyć jeszcze raz. Ale potem, kiedy cofniesz akcję, tak jak ja to zrobiłem i spojrzysz na nią w zwolnionym tempie, okazuje się, iż piłki są posyłane na zewnętrznej krawędzi linii, uderzają w nią. Czasami możesz zobaczyć choćby ten mały kłębek białej kredy jako ślad. Czy technologia jest dokładna? Absolutnie, w 100 procentach - powiedział.
- Trzeba wziąć pod uwagę, iż będąc graczem, widzisz piłkę i liczysz: "O, mam nadzieję, iż wypadnie. Mamy technologię, wykorzystajmy ją, ponieważ piłka porusza się z prędkością około 140 mil na godzinę [224 km/h - dop. red.] i naprawdę trudno jest wyznaczyć linie. To bzdura, iż gracze mówią, iż technologia to bzdura - kontynuował.
Dodajmy, iż chociaż we wspomnianym spotkaniu Pawluczenkowej z Katal doszło do pomyłki, to odpowiada za nią najprawdopodobniej czynnik ludzki. All England Club w oświadczeniu komentującym zdarzenie napisało, iż wówczas system Hawk-Eye został omyłkowo wyłączony przez jednego z operatorów. Organizatorzy stwierdzili też, iż po tym incydencie osoby odpowiedzialne za Hawk-Eye nie mają już możliwości wyłączenia tej technologii w trakcie spotkania.