Iga Świątek pokonała Słowaczkę Rebeccę Sramkovą 6:3, 6:3 w pierwszej rundzie turnieju Roland Garros. Polka wyszła w drugim secie ze stanu 1:3, wygrywając kolejnych pięć gemów. Słowaczka postawiła się naszej tenisistce, więc to tym cenniejsze zwycięstwo.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Po zakończeniu spotkania doszła do zamieszaniu w związku z konferencją prasową Świątek. Jej mecz ze Sramkovą skończył się w poniedziałek o godzinie 13:35. O 14:07 wszyscy dziennikarze otrzymali na specjalnej grupie w aplikacji WhatsApp - to metoda komunikacji organizatorów z dziennikarzami - powiadomienie, iż mistrzyni turnieju spotka się z mediami o godzinie 15:00.
Nie byliśmy zaskoczeni, bo Iga Świątek zwykle przychodzi na konferencje około godziny lub półtorej godziny po zakończeniu pojedynku. Tak też miało być i tym razem, ale nastała niespodziewana zmiana. Kolejny komunikat od władz turnieju brzmiał: "Zmiana godziny: Iga Świątek o 14:20 w głównej sali".
Czytaj także: Legia ukarana przez UEFA!
Ta wiadomość przyszła zaledwie siedem minut po pierwszej i dziennikarze mieli tylko sześć minut na to, by dotrzeć do centrum medialnego zlokalizowanego pod kortem głównym im. Philippe'a Chatriera. Część wpadła w popłoch, niektórzy nie zdążyli - kompleks kortów w Paryżu jest spory, przejście z jednego końca na drugi, biorąc pod uwagę tłumy na trybunach i w alejkach między kortami oznacza czasem konieczność poświęcenia choćby 15 minut.
To nic nowego, iż organizatorzy zmieniają godzinę konferencji prasowej tenisisty lub tenisistki. Niespodziewany był jednak timing - media dowiedziały się o nowej porze spotkania Świątek z dziennikarzami zaledwie sześć minut wcześniej. Jaki był efekt? Gdy wielu przedstawicieli mediów wchodziło do sali głównej, Polka już tam czekała. To bardzo rzadki obrazek w Paryżu, by zawodnik czekał na dziennikarzy. Część z nich wbiegła do sali zdyszana, zapanował lekki chaos. Organizatorzy nie tłumaczyli, skąd to przyspieszenie.
Konferencja w tej sytuacji i tak zaczęła się z minutowym poślizgiem. Trwała 13 minut, większość czasu poświęcono na pytania od zagranicznych dziennikarzy. Polscy mieli okazję zadać tylko cztery pytania. Jak usłyszeliśmy później, na kolejnych spotkaniach z mediami ma być zachowany większy balans.
Iga Świątek przyszła na konferencję w towarzystwie swojej PR managerki Darii Sulgostowskiej. W "części angielskiej" została zapytana tylko raz o mecz z Rebeccą Sramkovą. - Myślę, iż to był dobry występ i jestem zadowolona - przyznała. W kolejnym starciu na paryskich kortach zmierzy się z Brytyjką Emmą Raducanu.
Brytyjczycy dopytywali o ten pojedynek, który prawdopodobnie odbędzie się w środę. - Każdy z nas ma inną drogę. Emma jest na pewno wielką tenisistką, ma dobry forhend, używa topspinu. Grałyśmy razem kilka razy, znamy się dobrze, skupiam się na sobie, by zagrać jak najlepiej. Emma wygrała US Open, potrafi zaprezentować świetny tenis.
Większość pytań od zagranicznych dziennikarzy kierowanych do Igi Świątek dotyczyła niedzielnego głównego wydarzenia w Paryżu - pożegnania Rafaela Nadala. - To była niesamowita ceremonia i cieszę się, iż Roland Garros i cały tenis mógł podziękować Rafie. Musimy być mu wdzięczni za to, co zrobił. Cieszę się, iż także tam byłam.
Polka znalazła się na trybunach podczas tego wyjątkowego wydarzenia. Siedziała niedaleko m.in. Carlosa Alcaraza. Na konferencji wyglądała na wzruszoną, gdy opowiadała o pożegnaniu Nadala. Nie ma co się dziwić - wielokrotnie wspominała, jak wielką stanowi dla niej inspirację. Podobnie jak Rafael przez cały czas najlepiej Iga Świątek czuje się w stolicy Francji i wciąż ma szanse na piąty już tytuł wywalczony na kortach French Open.
Po zakończeniu konferencji naszej tenisistki organizatorzy mieli kolejne kłopoty - wyjątkowo mocno zacinał się internet w centrum medialnym. Brakowało także transkrypcji z poszczególnych konferencji prasowych, a nie da się być równocześnie na wszystkich i godzić z pojedynkami - transkrypcje to często pomocne źródło dla pracujących na miejscu dziennikarzy.