Choć nie będzie to łatwe, Golden State Warriors muszą zrezygnować z aktywów, które nie dodają wystarczającej wartości ich organizacji.
Wolnonogi napastnik o długości 6 stóp i 9 cali niedługo może otrzymać but od Warriors.
„Kyle Anderson został zatrudniony, aby zapewnić wszechstronność, ale jego skuteczność w tym sezonie była skromna, ze średnimi wynikami 5,1 punktu, 3,0 zbiórek i 2,2 asyst” – napisał w czwartek Eddie Bitar z Fadeaway World.
„Chociaż jego styl slow-mo i koszykarski IQ dodają wartości, nie wywarł takiego wpływu, jakiego oczekiwali Warriors”.
„Wygodny kontrakt Andersona czyni go praktycznym graczem, którego pensja wynosi 9,2 miliona dolarów w przyszłym sezonie i 9,7 miliona dolarów w następnym”.
„Jego umiejętność obrony wielu pozycji i ułatwiania ataku może spodobać się drużynom szukającym solidnego zawodnika w ataku play-off”.
„W przypadku Golden State przeniesienie Andersona mogłoby pomóc w zwolnieniu miejsca na kapitale lub zaspokojeniu pilniejszej potrzeby”.
„Chociaż obecność Andersona jest doceniana, nie zmienił on zasad gry, co czyni go jedną z bardziej zbędnych części, jeżeli Warriors realizują jakiś zawód”.
Po spędzeniu dwóch sezonów w Minnesota Timberwolves Anderson dołączył do Warriors w okresie wolnej agencji w 2024 roku.
Jako pozbawiony szybkości rezerwowy, który działa w ślimaczym tempie, Anderson ma ograniczone możliwości w ofensywie.
Mimo to niski wskaźnik rotacji zawodników na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles sugeruje, iż potrafi dokonywać adekwatnych odczytów, gdy piłka jest w jego rękach.
Co zaskakujące, Anderson nie jest zbyt nędzny na drugim końcu parkietu, ponieważ rekompensuje swój brak szybkości przechytrzaniem przeciwników.
Jednak przetrwanie Andersona w okresie handlowym nie jest gwarantowane, więc logiczne jest wyobrażenie sobie go w innym stroju NBA.
Więcej NBA: Jazz może zerwać kontakty z młodym fenomenem wartym 13,3 miliona dolarów w drodze wymiany handlowej z Celtics