Wojna między kibolami klubu ekstraklasy. Zagrożenie jest coraz większe

3 godzin temu
W czwartek rusza proces Mateusza W. w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie. To jeden z kiboli Motoru Lublin, który został zatrzymany przez policję w 2023 r. Jest jedną z postaci zamieszanych w trwającą od dłuższego czasu wojnę między kibolskimi grupami w stolicy Lubelszczyzny. Radio ZET przypomniało tę historię, ponieważ dotarło do nowych faktów ws. wojny i oskarżonego. Wynika z nich, iż konflikt narasta.
31-letni Mateusz W. został w grudniu nieprawomocnie skazany przez sąd okręgowy na karę dziewięciu lat więzienia za czynną napaść na policjanta, uszkodzenie radiowozu oraz nielegalne posiadanie broni automatycznej i ostrej amunicji. Kibol Motoru Lublin postanowił odwołać się od wyroku, przekonując, iż nie wiedział, iż próbowali go zatrzymać nieumundurowani funkcjonariusze. Aresztowanie Mateusza W. miało przyczynić się do stopniowego wygaszania konfliktu między grupami kiboli w Lublinie. Ale okazuje się, iż wojna wciąż trwa i nie widać jej końca.


REKLAMA


Zobacz wideo Kacper Urbański najgorszy na boisku. Czy odrodzi się w Legii? Kosecki: Dajcie mu czas! Z tym talentem w końcu odpali


Policja zatrzymała kibola zamieszanego w wojnę chuliganów
Mateusz W. został zatrzymany w kwietniu 2023 r. W pościgu za nim brało udział kilka radiowozów. W pewnym momencie porzucił auto i uciekał pieszo, ale funkcjonariuszom udało się go zatrzymać. W bagażniku jego samochodu znaleźli karabin automatyczny. Policjanci podejrzewali, iż mógł planować większy atak w ramach wojny lubelskich grup kibolskich. Prawnicy zatrzymanego przekonują do dziś, iż W. nie wiedział, iż ucieka przed policją. Wystraszył się, iż to kolejna zasadzka jego wrogów po tym, jak kilka dni wcześniej został pobity, ugodzony nożem i porażony paralizatorem. W. do dziś nie wyszedł z aresztu.
Funkcjonariusze spodziewali się, iż zatrzymanie W. sprawi, iż wojna między kibolami będzie zmierzać ku końcowi. Sytuacja jest jednak zupełnie inna - konflikt przybiera na sile, a do spięć dochodziło także w Areszcie Śledczym w Lublinie. W. starł się z jednym członkiem wrogiej grupy, doszło do przepychanek, padły groźby. Ze względów bezpieczeństwa W. został przeniesiony do innego aresztu. Do dziś odradza się zatrzymanemu powrót do Lublina.


Nie widać końca wojny kiboli. Areszt obawia się o swoje bezpieczeństwo
Radio ZET dotarło do pism wysłanych przez zarządzających aresztem śledczym do sądu. To oni wskazywali na tarcia wśród aresztowanych, iż są one związane właśnie z wojną między kibolami Motoru. Napięcie rosnące wewnątrz aresztu powodowało, iż rosło zagrożenie dla W.
"W dalszym ciągu istnieje wysokie ryzyko konsolidacji uczestników podkultury przestępczej związanej ze środowiskiem pseudokibiców piłkarskiej drużyny. W grupie osadzonych deklarujących przynależność do podkultury przestępczej doszło do wewnętrznego podziału spowodowanego konfliktem W. a innym, aktualnie już byłym osadzonym. Obaj są osobami, które posiadają status wpływowych w swoich środowiskach. Prowadząc swoje działalności pomimo utożsamiania się z jednym klubem, pozostali po przeciwnych stronach, a frakcje, do których przynależą, w dalszym ciągu ścierają się ze sobą i pozostają w konflikcie" - przestrzegał w piśmie wysłanym do sądu miesiąc temu mjr Konrad Wawryszuk, który pełni funkcję zastępcy dyrektora Aresztu Śledczego w Lublinie.


Przed Wawryszukiem to stanowisko zajmował mjr Adam Ćwikła. On także wysyłał stosowne pisma do sądu. W sierpniu 2024 r. przyznał, iż po starciu wewnątrz aresztu "bezpieczeństwo osobiste W. jest w poważnym stopniu zagrożone ze strony innych osadzonych". Wskazywał też, iż konflikt narasta, czego dowodem są najścia kiboli pod areszt. Wyraził obawy, iż kibole będący na wolności mogą posunąć się o krok dalej w swoich działaniach.
Zobacz też: "Każdy Polak powinien mówić po rosyjsku". O tych słowach będzie głośno
"W sytuację włączają się także osoby przebywające na wolności - w nocy z 25 sierpnia na 26 sierpnia 2024 r. miało miejsce najście tłumu w okolice muru niedaleko jednego z pawilonów mieszkalnych. Mimo pełnej izolacji od innych nie można wykluczyć działań, które podejmowane mogą zagrażać bezpieczeństwu zarówno samego osadzonego, jak i jednostki penitencjarnej" - czytamy. Ćwikła dodał też, iż W. nie powinien przebywać na terenie województwa lubelskiego dla własnego dobra.
O co chodzi w wojnie kiboli w Lublinie?
Jak opisuje Radio ZET, to tzw. wojna o "Ślepą Furię". Hasło "Blind Fury" widnieje na jednym z transparentów na meczach Motoru, jest on jednym z ważniejszych dla tych najbardziej zagorzałych kibiców. Jeden z kiboli, Paweł A, pseud. "Baton", założył firmę produkującą odzież sportową i nazwał ją Blind Fury Wear. Ten ruch podzielił środowisko kiboli w Lublinie. Część z nich uznała, iż "Baton" przywłaszczył i opatentował nazwę za ich plecami. A. został wykluczony, ale miał swoich zwolenników. Doszło do podziałów. Wspomniany W. stanął po stronie "Batona". Obie strony nie były w stanie dojść do porozumienia, a spór przeniósł się na ulice Lublina, przeradzając się w kibolską wojnę.


Wśród zatrzymanych w związku z wojną był m.in. Hubert M., kolega Mateusza W. Skazano go na karę więzienia za nielegalne posiadanie broni. W jego samochodzie znaleziono siekierę, maczetę, metalowe pałki, gaz, petardy i kominiarki w barwach Motoru.


Wśród ofiar pobicia przez kiboli byli brat W., Łukasz W., a także Marcin W., pseud. "Śliwa". U pierwszego z nich stwierdzono ślady rażenia paralizatorem i razy cięte od maczet. Drugi ledwo przeżył atak maczetami. Jednak policja nie może namierzyć sprawców poszczególnych ataków, funkcjonariusze spotykają się ze zmową milczenia wśród kiboli.
Dwa lata temu właściciel Motoru Zbigniew Jakubas ostrzegł kiboli, iż o ile będą przenosili swój spór na trybuny stadionu, to ten wycofa się z finansowania klubu.
W tabeli PKO Ekstraklasy Motor Lublin jest na 14. miejscu z dorobkiem 11 punktów.
Idź do oryginalnego materiału