Wódka lała się strumieniami? Boniek mówi, co powinien zrobić PZPN

4 godzin temu
- Ja w ogóle tego nie rozumiem, po co się tłumaczą! Bo jakiś dziennikarz z Holandii coś napisał? - dziwił się Zbigniew Boniek po tym, jak w mediach wybuchła afera związana z suto zakrapianą biesiadą, którą działacze PZPN mieli urządzić sobie w Rotterdamie. Były prezes polskiej federacji zdradził, co zrobiłby na miejscu PZPN-u w takiej sytuacji.
Reprezentacja Polski w Holandii ugrała cenny remis 1:1, a to za sprawą fenomenalnej bramki Matty'ego Casha, którą boczny obrońca strzelił w 80. minucie meczu. Przy okazji tego wyjazdu głośno zrobiło się jednak z powodu kolacji, którą PZPN zorganizował w restauracji The Harbour Club w Rotterdamie. Jak relacjonował jeden z holenderskich dziennikarzy, uczestniczyło w niej 45 osób, a przyjęcie miało być zakrapiane sporą ilością alkoholu.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski po tym pytaniu dziennikarza nie wtrzymał ze śmiechu


Boniek wprost o kolacji PZPN-u. "Tłumaczy się tylko winny"
O kolację zorganizowaną przez PZPN w rozmowie z Michałem Białońskim z Polsatu Sport zapytany został Zbigniew Boniek. 69-latek nie krył zaskoczenia tym, jak związek na czele z Cezarym Kuleszą zareagował na doniesienia holenderskich mediów.


- Ja się w ogóle dziwię, iż PZPN się ustosunkowuje do takich sytuacji. jeżeli idziemy na uroczystą kolację, to mamy prawo wybić sobie lampkę wina czy kieliszek czegoś mocniejszego i to jest nasza sprawa. W takich sytuacjach mawiam zawsze tak: tłumaczy się tylko winny. Ja w ogóle tego nie rozumiem, po co się tłumaczą! Bo jakiś dziennikarz z Holandii coś napisał? Niech sobie pisze, co chce! Ale zostawmy to, sprawy obyczajowe nas nie interesują - powiedział Boniek.


Gęste tłumaczenia PZPN. "To bardzo rozdmuchana afera"
Federacja, zapytana przez Sport.pl, odesłała oficjalny komentarz w sprawie kolacji w Rotterdamie.
"Niektórzy holenderscy dziennikarze najwyraźniej nie potrafią pogodzić się z wynikiem spotkania i w taki sposób dają upust swoim emocjom. Nie zmienia to faktu, iż nasza reprezentacja pokrzyżowała im szyki, a nas taki wynik cieszy i utrzymuje bojowe nastroje wokół drużyny. Subiektywna ocena zdarzeń jednego z komentatorów jest nadużyciem i próbą szukania sensacji. Fakty są takie, iż dzień przed meczem dla oficjalnej delegacji oraz gości specjalnych zawsze organizowana jest uroczysta kolacja w restauracji - to powszechny zwyczaj w każdej federacji piłkarskiej. Całe spotkanie przebiegało w spokojnej i kulturalnej atmosferze. Każdy uczestnik zamawiał indywidualnie posiłki oraz napoje, a część osób wybrała wino lub koktajle. Delegacja liczyła blisko 50 osób, co naturalnie wymagało zaangażowania kilku kelnerów. Wrażenie 'pełnych tac' i obfitości zamówień wynika wyłącznie z liczebności grupy" - głosi tekst.


Z kolei Cezary Kulesza, zapytany przez Sport.pl o kolację odparł: -To bardzo rozdmuchana afera. Na tę kolację zaproszeni byli Ebi Smolarek oraz dyrektor Polsatu Sport pan Marian Kmita i w sobotę wypowiadali się, iż do takiej sytuacji nie doszło. Przedmeczowe kolacje były i będą, najczęściej uczestniczą w nich sponsorzy, w Rotterdamie byliśmy w gronie około 50 osób. Mamy się chować po piwnicach? To była normalna kolacja w restauracji, posiedzieliśmy, porozmawialiśmy o piłce i wszyscy rozeszliśmy się do miejsc, gdzie byliśmy zakwaterowani. Nie uważam, żeby stało się coś, co trzeba rozdmuchiwać i robić z tego afery.


Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU
Idź do oryginalnego materiału