Nie ulegało wątpliwości, iż faworytem tego spotkania na papierze byli Włosi. Jednak na tych mistrzostwach słowo "faworyt" nie ma dużej wartości i mistrzowie świata też się o tym przekonali. Jeszcze w fazie grupowej niespodziewanie pokonała ich Belgia (2:3), przez co Italia zajęła drugie miejsce w grupie F. Oznaczało to potencjalnie trudniejszego rywala już w 1/8 finału.
REKLAMA
Zobacz wideo Żelazny: Polskie kluby powinny patrzeć na te kluby i uczyć się
Argentyna "ustrzeliła" już Francję. Miała chęć na kolejnych mistrzów
Przed turniejem większość spodziewała się, iż jeżeli Włosi zajmą drugie miejsce, to już w walce o ćwierćfinał spotkają się w hitowym starciu z Francją. Nic z tego! "Trójkolorowi" kompletnie zawalili mistrzostwa świata. Przegrali z Finlandią (2:3) oraz Argentyną (2:3), przez co już w fazie grupowej pożegnali się z turniejem. To właśnie Argentyńczycy zanotowali komplet zwycięstw i mogli się już szykować do starcia z Włochami. W decydującym starciu z mistrzami olimpijskimi prowadzili w setach 2:0, potem rywale doskoczyli na 2:2, ale tie-break potoczył się po myśli rodaków Leo Messiego.
Włochy trzymały presję w końcówce
Włosi już w pierwszym secie przekonali się, iż ich rywale wygrali trudną grupę nie przez przypadek. Argentyńczycy prowadzili już choćby 16:13, ale mistrzowie świata złapali ich wówczas blokiem, a w ataku dobrze spisywał się Alessandro Michieletto. Walka trwała do samego końca, a kluczowym momentem okazał się serwis Mattii Bottolo przy stanie 23:22. Włosi zdobyli punkt nr 24 w tej akcji, ale rywale sprawdzali jeszcze, czy Bottolo nie nastąpił na linię dziewiątego metra przy zagrywce. Okazało się, iż udało mu się tego uniknąć dosłownie o milimetry. Te milimetry dały Włochom przewagę, którą wykorzystali i wygrali seta 25:23.
Drugi set był znacznie bardziej jednostronny. Włosi od stanu 11:11 złapali znakomitą serię i niemalże w mgnieniu oka wyszli na znaczące prowadzenie 17:12. Byli przede wszystkim dużo skuteczniejsi w ataku. Michieletto i Romano nie dawali szans argentyńskiemu blokowi. Zespół z Ameryki Południowej bez sposobu na włoską ofensywę nie mieli argumentów, by się przeciwstawić. As serwisowy Luciano Vincentina w końcówce to było za mało. Mistrzowie świata wygrali 25:20 i znaleźli się o krok od awansu do ćwierćfinału.
Romano rozniósł Argentynę w końcówce. Mistrzowie świata grają dalej!
Argentyńczycy znaleźli się pod ścianą. Byli w tej samej sytuacji co Francja w meczu z nimi i musieli częściowo zrobić to, co mistrzowie olimpijscy, czyli doprowadzić do stanu 2:2. Szło im jednak ciężko, bo Włosi mocno się napędzili. gwałtownie zyskali przewagę trzech punktów (10:7). Argentyna się jednak nie poddawała. Lepsza defensywa i skuteczne kontry pozwoliły im wyrównać na 13:13.
Ponownie jednak to Włosi mieli w najważniejszych momentach więcej argumentów. Ich główną bronią był Yuri Romano. Atakujący najpierw zablokował Valentina, a potem posłał trzy asy serwisowe z rzędu! Kompletnie rozmontował tym Argentyńczyków, odzierając ich z marzeń.
Włosi wygrali seta 25:22, a cały mecz 3:0. Awansowali tym samym do ćwierćfinału i już czekają na rywala. Będą nim albo Belgowie, którzy ograli ich w fazie grupowej, albo inni pogromcy Francji, czyli Finlandia. Ten mecz jeszcze dziś. Początek o 14:00.
Włochy - Argentyna 3:0 (25:23, 25:20, 25:22)