Włosi pieją z zachwytu po tym, co zrobił Polak w Lidze Mistrzów! "Czyni cuda"

2 godzin temu
To był jeden z lepszych meczów świeżo upieczonego reprezentanta Polski w Lidze Mistrzów. Mimo iż Karabach ostatecznie przegrał w Neapolu z Napoli (0:2), to Mateuszowi Kochalskiemu bardziej przeszkadzali jego obrońcy niż ofensywa rywali. W meczu Polak bronił wszystko, co mógł, choćby rzut karny. Mocno zachwycił i we Włoszech i w Azerbejdżanie.
Ostatnie powołanie do reprezentacji Polski bardzo dobrze podziałało na Mateusza Kochalskiego. Co z tego, iż były gracz Legii, Radomiaka, czy Stali Mielec znalazł się na zgrupowaniu tylko przez kontuzję Łukasza Skorupskiego? Właśnie znów pokazał, iż warto go obserwować, bo jest w znakomitej formie. Błysnął podczas meczu jego Karabachu z Napoli.

REKLAMA







Zobacz wideo Bereszyński z Zielińskim. Urban i Magiera w rozmowie z Cashem



Polak hipnotyzował, Włosi też docenili
To też dzięki Kochalskiemu zdecydowany faworyt tego meczu męczył się z drużyną z Azerbejdżanu. Wydawało się, iż niemal godzinne walenie głową w mur przerwie wreszcie rzut karny podyktowany dla Napoli przez prowadzącego zawody Szymona Marciniaka. Sytuacja była dość kontrowersyjna, ale VAR jej nie zmienił. Naprzeciwko Polaka stanął Rasmus Hoylund, któremu nas bramkarz długo patrzył w oczy. Rywal uderzył mocno i pewnie, tyle iż Kochalski zostawił jedną rękę i trącił lecącą nieco w środek piłkę. Kibice nie dowierzali. Po godzinie gry przez cały czas było 0:0. To dlatego CalcioNapoli24, napisało potem, iż Hojlund został zahipnotyzowany przez Kochalskiego. jeżeli to była hipnoza, to potem musiały być już tylko czary. Kochalski w sobie wiadomy sposób odbił mocny strzał z bliska Mathiasa Olivery. Potem obronił też w sytuacji sam na sam z Noa Langiem. Rzucił się w stronę Holendra z takim impetem, iż tamten nie mógł go wyminąć i jego strzał udało się zablokować. Podobnie bezradni byli gospodarze przy innych próbach, m.in McTominay’a. "Podwójnym cudem" - nazwała wtedy dwie kapitalne interwencje Polaka "La Gazetta dello sport".


Polak spisał się dobrze łącznie w 8 trudnych sytuacjach. Jego sprzymierzeńcami była też poprzeczka. W perspektywie całego meczu wydawało się, iż więcej problemów Polakowi sprawiają jego niefrasobliwi koledzy z obrony niż ofensywa rywali. Przy pierwszym straconym golu Kochalskiego zaskoczył jego kolega. Piłkę chciał wykopać jeden z zawodników z jego drużyny, ale posłał futbolówkę w stronę bramki. Polak trącił piłkę, ale nabiegł na nią Scott McTominay i z kilku metrów wpakował do bramki. 2:0 zrobiło się po samobóju. Przewrotka McTominaya wydawała się być pod kontrolą bramkarza, a może choćby nie leciała w bramkę. Trafiła jednak w obrońcę Karabachu i poleciała w inną stronę, niż szedł Kochalski. Znów pech.






"Kochalski czyni cuda"
Karabach przegrał na Stadionie Diego Maradony, ale Polak mógł opuszczać obiekt z podniesioną głową. Calciomercato.com uznało go najlepszym zawodnikiem na boisku, dając mu notę 7,5 w 10-stopniowej skali. Takiej oceny nie dostał nikt z gospodarzy. "Kochalski szalał na boisku" - opisywał niesamowite interwencje Polaka włoski SkySport. Trener Napoli Antonio Conte pochwalił też Kochalskiego po meczu.
Podobne zachwyty płyną też od azerskiej strony. "Kochalski czyni cuda" - podsumował portal Azerisport.com, zaznaczając, iż azerska drużyna z faworyzowanymi Włochami szła w tym meczu "łeb w łeb".



Warto podkreślić, iż jest to już czwarty rzut karny obroniony w tym roku przez Kochalskiego, a trzeci w ostatnim miesiącu. Polak był zresztą bohaterem innych prestiżowych meczów w tym sezonie, m.in z Chelsea. Azerowie spotkanie z Anglikami ostatecznie zremisowali. Wcześniej pokonali też Benfikę i Kopenhagę.
To dlatego po znakomitym początku sezonu Ligi Mistrzów wciąż są oni na miejscu dającym play-offy (16. pozycja). Kolejny mecz grają u siebie z Ajaxem.
Idź do oryginalnego materiału