Włodzimierz Wegwerth, trener wielu znakomitych zawodników

1 rok temu
Zdjęcie: Włodzimierz Wegwerth, trener wielu znakomitych zawodników


4 czerwca 2023 roku biegowe środowisko obiegła bardzo smutna informacja o śmierci Włodzimierza Wegwertha. Był wybitnym poznańskim szkoleniowcem, doprowadził do znakomitych rezultatów wielu zawodników. Ponieważ trener był z tych osób, które nie zabiegają o rozgłos, jego postać pozostaje dla wielu anonimowa (poza pasjonatami biegania, czy środowiskiem poznańskiego sportu). Poniższym tekstem chcielibyśmy przybliżyć szerszej grupie odbiorców tą bardzo ciekawą i niedającą się zamknąć w codzienne ramy postać.

Trener Włodzimierz urodził się 29 czerwca 1944 roku w Poznaniu. Jako zawodnik reprezentował barwy klubu Energetyk Poznań, doprowadzając swój rekord życiowy na dystansie 800 metrów do poziomu 1:57. Studia trenerskie ukończył w 1968 roku na Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Poznaniu (dzisiejszy AWF). Pracę trenerską rozpoczął bezpośrednio po zakończonej edukacji, a zakończył około roku 2016. Jako trener pracował w klubach MKS Malta Poznań, Szkolnym Związku Sportowym, AZS-AWF Poznań oraz Olimpii Poznań. Działalność we wspomnianych klubach przez wszystkie lata łączył z pracą w studium Wychowania Fizycznego Politechniki Poznańskiej, w której również prowadził sekcję biegów długich. Po roku 2000 był też wykładowcą Zakładu Lekkiej Atletyki na AWF-ie w Poznaniu. Miał żonę i dwie córki, niezwiązane ze sportem. Od lat 80. do połowy lat 90. był trenerem Kadry Polskiego Związku Lekkoatletyki.

Wybitni podopieczni Włodzimierza Wegwertha

O klasie trenera mówią osiągnięcia jego podopiecznych. Opisanie wszystkich dokonań czy wymienienie każdego medalisty zawodów ogólnopolskich z tego niemal 50-letniego okresu jest adekwatnie niemożliwe, tym bardziej iż możliwość weryfikacji nie jest do końca optymalna. Dwóch najbardziej znanych podopiecznych szkoleniowca to Ryszard Ostrowski i Michał Bartoszak. Ale godne uwagi wyniki, o których warto wspomnieć, osiągnęło również wielu innych zawodników. Poniżej przedstawiamy tych, co do których mamy pewność, iż uzyskane rezultaty, wyszły spod ręki trenera Włodzimierza.

Ryszard Ostrowski – biegał pod okiem Wegwertha przez całą karierę, w latach 1975-1994. Początkowo według założeń trenera miał biegać biegi długie, finalnie wyspecjalizował się w biegu na 800 metrów. Największy sukces odniósł na Mistrzostwach Świata w Rzymie w 1987, zajmując 4. miejsce w finale. Podczas Mistrzostw Europy w Stuttgarcie w 1986 był 5. na tym dystansie. Dwa razy zwyciężył Uniwersjadę: w Edmonton w 1983 i w Kōbe w 1985. W Kōbe w biegu finałowym ustanowił Rekord Polski na 800m – 1:44,38. Rezultat przetrwał 16 lat, został poprawiony w 2001 roku przez Pawła Czapiewskiego (1:43,20). Wspomniany wynik Ostrowskiego to do dziś 5. wynik w tabelach All-Time na 800m. W 1984 roku ex aequo z Alberto Juantoreną (dwukrotny złoty medalista igrzysk w Montrealu z 1976 r.) zajął pierwsze miejsce podczas Zawodów Przyjaźni w Pradze. Startował na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu 1988, gdzie doszedł do ćwierćfinału. Czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski na 800 m na otwartym stadionie (1982, 1983, 1984 i 1987) i dwa razy w hali. Był również dwa razy rekordzistą Polski na 1000m (do poziomu 2:18.41 w 1990 roku). Odnotujmy również jego życiówki na 400m (46,73) i 1500m (3:40,69). Po skończonej karierze zawodniczej pozostał w sporcie jako trener, doprowadzając m.in. swojego syna Artura do wyników 3:34:45 na 1500m (Rekord Polski w latach 2011-2017), a Martynę Galant do startu na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio (półfinał na 1500m) oraz brązowego medalu na 1500m Młodzieżowych Mistrzostw Europy (Bydgoszcz, 2017 r.).

Michał Bartoszak pod opiekę trenera Wegwertha trafił w 1990 roku, współpracując razem z nim przez 9 lat. Zawodnik bardzo uniwersalny, który na wielu dystansach osiągną wartościowe rezultaty. Rekordy życiowe omawianego zawodnika z tego okresu to: 3:38,21-1500m, 7:47,54 -3000m, 8:22,84-3000m pprz, 5000m 13:29,72. Michał Bartoszak do dziś jest rekordzistą Polski w biegu ulicznym na 5km z wynikiem 13:39 (Los Angeles, 1993 r.). Był rekordzistą Polski na dystansie 2000m (5:01,70) w latach 1991-2020, oraz na dystansie 1 mili na hali (3:58,39) w okresie 1994-2014. 3- krotnie startował na Mistrzostwach Świata, dwa razy na mistrzostwach Europy, a zwieńczeniem jego kariery był start na Igrzyskach Olimpijskich w maratonie w Atenach w 2004 roku (38 miejsce). 6 razy był mistrzem Polski (na 5000 m, 3000 m z przeszkodami i w biegu przełajowym). Warto wspomnieć o bogatym w cenne wyniki okresie startów w Stanach Zjednoczonych na dystansie 5km i 1 mili na początku lat 90. W 1992 roku w Oklahomie (Cherry Street Mile) wygrał bieg na milę z rezultatem 3:47,26 będącym wtedy i prawdopodobnie do dziś najlepszym rezultatem na tym dystansie w Ameryce. Zapytany o postać szkoleniowca, odpowiedział nam: „Zdecydowanie mogę stwierdzić, iż trener Wegwerth był najlepszym trenerem, jakiego spotkałem na mojej sportowej drodze”.

Piotr Cepel – wychowanek trenera, były halowy rekordzista Polski juniorów w biegu na 800m (1:55,8 w latach 1972-2007). Złoty medalista Spartakiady Młodzieży na 800m (Chorzów, 1971 r.), brązowy medalista Zawodów Nadziei Olimpijskich na 3000m (Budapeszt, 1972 r.). Rekord życiowy na dystansie 1500m doprowadził do poziomu 3:42,0.

Piotr Zgarda – wychowanek trenera, pod jego opieką biegał na początku kariery w okresie 1972-1975. Efektem był rekord Polski juniorów w biegu na 2000 m z przeszkodami: 5:35,0 (1975), który przetrwał aż 30 lat.

Marek Adamski – czołowy średniodystansowiec w Polsce w latach 80. Owocem współpracy z trenerem Wegwerthem (w latach 1983-1988) są następujące życiówki: 800m – 1:48.36 1500m – 3:38,28- 3000m 7:54,50 3000m prz 8:47,74, 5000m 14:02,86 oraz medale Mistrzostw Polski na 1500m (srebro – 1984 r. brąz 1985 r.). Czas spędzony u trenera wspomina bardzo dobrze. Cenił u niego sportową wszechstronność (nauczył się od niego jeździć na nartach), pogodę ducha, poczucie humoru oraz dbanie o swoich podopiecznych. Warto wspomnieć, iż po zakończonej karierze na bieżni, Marek Adamski przestawił się na biegi uliczne, zostając bardzo skutecznym maratończykiem (m.in. wygrał maraton w Hanowerze w 1991 roku i 3 razy maraton w Montrealu w latach 1992-1994).

Karol Dudij – współpracował z trenerem na początku lat 90. Efektem był start na Mistrzostwach Świata w Tokio w 1991 roku, 3 medale mistrzostw Polski na dystansie 1500m (złoto w 1992 roku oraz dwukrotnie srebro w latach 1993-1994). Jego rekordy życiowe na 800m (1:47,25) i 1500m (3:38,18) wywodzą się również z tego okresu.

Sławomir Kąpiński– jego pierwsze kontakty z trenerem Wegwerthem miały miejsce na obozach kadry narodowej w 1988 r., a jego podopiecznym był w latach 1991-1997. W rozmowie powiedział nam: „trener odbudował mnie jako zawodnika”. Najbardziej prestiżowym osiągnięciem z tego okresu jest 2. miejsce w biegu na 10000 m, z rekordem życiowym 28:30,15 w roku 1994 podczas Pucharu Europy oraz start w Mistrzostwach Europy w Helsinkach (23 miejsce na 10000m, eliminacje biegu na 5000m). Oprócz wspomnianych 10000m, życiówki na 3 innych dystansach są rezultatem tamtego okresu: 7:55,29- 3000m, 13:49,27- 5000m, maraton: 2:13:46. Do tego trzeba dołożyć złoto Mistrzostw Polski na 5000m z 1993 roku oraz dwa brązowe medale na dystansie dwa razy dłuższym (w 1993 i 1997 roku).

Andrzej Jakubiec – na początku lat 90. trafił do stajni Wegwertha. Wcześniej reprezentował barwy klubu MKS Orlę Szczecinek, będąc wychowaniem trenera Andrzeja Grabowskiego. Pod skrzydłami trenera Włodzimierza doprowadził swoje rekordy życiowe do poziomu 1:47,15 na 800m oraz 3:42,03 na 1500m. W karierze zdobył 4 medale Mistrzostwa Polski (m. in. złoto na 800m w 1992 roku i 1500m w 1993 roku) W 1995 roku w Pucharze Europy zajął 2. miejsce na 800m.

Z postacią trenera związane jest również wiele innych wydarzeń oraz osób działających w sporcie. Wybitny specjalista z zakresu fizjoterapii Sławomir Marszałek w okresie studiów trenował u niego. Wspomniany wcześniej Andrzej Jakubiec był managerem prestiżowego Mitingu Żywca, rozgrywanego w Poznaniu w latach 2001-2003. Obecny, główny lekarz reprezentacji Polski w siatkówce mężczyzn Jan Sokal biegał pod skrzydłami omawianego szkoleniowca, zdobywając w 1996 roku srebrny medal Mistrzostw Polski na 1500m. Przeprowadzany od ponad dekady w Luboniu Bieg Niepodległości na dystansie 10km, z frekwencją na poziomie około 1000 uczestników, również związany jest z omawianą postacią. Organizatorami i pomysłodawcami tej imprezy są jego wychowankowie. Również aktor Piotr Andrzejewski, pseudonim artystyczny Peter J. Lucas, (znany m.in. z roli Szakala z filmu Kiler-ów 2-óch.) biegał u niego w okresie studiów. W ostatnim etapie kariery szkoleniowej skupił się na sporcie studenckim. Ważnym punktem w roku były Akademickie Mistrzostwa Polski oraz legendarny sztafetowy Bieg Kościuszkowski w Krakowie, w którym również wygrywały trenowane przez niego zespoły.

Warsztat sportowy Włodzimierza Wegwertha

Opisując postać trenera Wegwertha wypada w kilku zdaniach wspomnieć, na czym polegał jego warsztat szkoleniowy. Stawiał on przede wszystkim na wieloletni, spokojny rozwój, unikał drogi na skróty. Bardzo ważnym czynnikiem w jego planie były biegi ciągłe w 2 zakresie. W niektórych okresach (obozy górskie, początek BPS do półmaratonu/maratonu) biegane choćby 3 razy w tygodniu. Innymi ważnym komponentem jego treningu były ćwiczenia na płotkach oraz cotygodniowa odnowa w postaci wizyty na saunie. Każdy zawodnik, który na swojej drodze spotkał trenera Wegwertha prawdopodobnie pamięta legendarny „Sprawdzian” – przeprowadzany raz na trzy tygodnie. Był to test sprawności wykonywany w okresie zimowym (listopad-marzec). Składał się z 9 niezmiennych ćwiczeń (m.in. wyskoki z klęku do przysiadu, tzw. brzuszki, grzbiety itp.) wykonywane na czas, na przerwie około 1-1.5 minuty. „Sprawdzian” potrafił dać solidnie w kość i pokazać miejsce w szeregu każdemu, niezależnie od doświadczenia czy poziomu sportowego. Co interesujące trening Wegwertha, nie był to oparty o siłę biegową czy biegi tempowe, ale wspomniane elementy oczywiście występowały w jego rocznym planie. Opisanie całego warsztatu trenerskiego, wymagałoby osobnego artykułu, dlatego nie rozwijamy dalej tego wątku. Warto jeszcze przytoczyć wielokrotnie powtarzane przez Wegwertha zdanie: „nie stosując radykalnych metod treningowych, udało mi się wytrenować kilku mistrzów tego sportu”.

Jako człowiek był osobą nieszablonową, bardzo skromną, pogodną i żartobliwą, mającą w rękawie całą masę one- linerów. Uwielbiał też dzielić się historiami i anegdotami z okresu swojej pracy, ale nie zabiegał o rozgłos. Uważnie obserwował świat sportu, śledząc wiele dyscyplin. Jego ulubionym klubem piłkarskim był Bayern Monachium, interesował się też motoryzacją. „Wegi”, bo tak nazywano go w środowisku poznańskim, nie był typem człowieka „przyłóż do rany” – miał charakter oraz swoje zdania na tematy, na które się wypowiadał. Nie bał się polemiki, twardo bronił swoich racji. Czasem jednym zdaniem umiał „zgasić” uczestnika dyskusji. „Potruchtałeś na bieżni, to idź jeszcze potruchtać nad Rusałką” – można było usłyszeć, będąc jego zawodnikiem po słabym starcie na poznańskim Golęcinie i był to raczej łagodniejszy tekst. Jak odpuściłeś bieg lub nie walczyłeś do końca, czekały na Ciebie konkretne reprymendy.

Przez blisko pół wieku pracy szkoleniowej Włodzimierz Wegwerth wychował całe pokolenia, zarażając wielu ludzi pasją do sportu. W zdecydowanej większości jego zawodnicy pozostawali z nim w kontakcie po skończonej karierze, czego dowodem były coroczne spotkania. Również pomiędzy zawodnikami z różnych okresów nawiązywały się przyjaźnie. Pytanie: „kiedy biegałeś u Wegwertha”, można zamiennie stosować ze zwrotem: „jakim autem jeździłeś z trenerem na zawody”. Dla tych starszych będzie to Maluch lub Opel (lata 90.), a ostatni zawodnicy jeździli na zawody zieloną Skodą. To może wydawać się dla czytelnika mało istotnie, ale wspomniane podróże pisały osobną historię przygód, anegdot i prześmiesznych sytuacji z udziałem trenera. Opowieści te były dalej przekazywane, z pokolenia na pokolenie, podczas spotkań na saunie czy długich niedzielnych rozbiegań. To wszystko tworzyło świetną atmosferę, w której nie tylko dobrze się trenuje, ale i fajnie żyje.

Odejście trenera na początku czerwca tego roku, było trudną sytuacją dla wielu związanych z nim osób. Ale gdy emocje smutku odchodzą, pojawia się u człowieka refleksja, iż miało się dużo szczęścia, spotykając na swojej drodze trenera Włodzimierza.

Bardzo dziękuję wszystkim osobom, za rozmowy i poświęcony czas na tworzenie tego artykułu.

Autor artykułu: Adam Chudzicki

Idź do oryginalnego materiału