Orlen Wisła Płock ma w ostatnim czasie patent na PSG. Nafciarze po raz drugi z rzędu pokonali paryską ekipę na jej terenie, a do tego zrobili to też drugi raz w tym sezonie – wcześniej wygrali we własnej hali. Choć dzisiejszy mecz obfitował w naprawdę sporą dawkę emocji. Ale dla nas – emocji pozytywnych.
Orlen Wisła Płock znów lepsza od PSG!
Szczypiorniści z Płocka świetnie mecz zaczęli, odskakując gospodarzom na kilka bramek już w pierwszych dziesięciu minutach. Wisłę prowadził do bramek przede wszystkim Melvyn Richardson, dziś wprost znakomity, prawdziwy lider zespołu. Co jeszcze istotniejsze – przewodził grze swojej ekipy szczególnie wtedy, gdy zaczynały się problemy.
A te w końcu się zaczęły, bo zacząć się musiały – PSG ma w końcu w składzie zbyt dobrych zawodników, by męczyć się przez całe spotkania. Gdy na wyższe obroty, wszedł na przykład Elohim Prandi, to i gospodarze zaczęli pokazywać swoje możliwości.
Ale Wisła odzyskała w końcu rezon i przewagę do końca połowy jeszcze minimalnie powiększyła, odskakując na cztery gole. Skuteczność płocczan nie była co prawda przesadnie imponująca, ale często udawało się zawodnikom Wisły wywalczyć karne, a Michał Daszek był z linii siedmiu metrów naprawdę pewny. W efekcie do przerwy było 18:14 dla Wisły, a gdyby nie wspomniany Prandi, który liderował PSG, ta przewaga pewnie mogła być choćby większa.
Zresztą – choćby i z Prandim na parkiecie powinna być. Wisła bowiem nie wykorzystała kilku świetnych sytuacji.
I to o mały włos nie zemściło się w drugiej połowie. Co prawda do 40. minuty wszystko wyglądało dobrze, Wisła przez cały czas przeważała i kontrolowała mecz. Potem jednak zgubiła swój rytm, a gospodarze wyczuli moment słabości. Pomogły im też przerwy związane z wideoweryfikacjami. PSG doszło wtedy polską ekipę na jedną bramkę… ale Nafciarze z miejsca odpowiedzieli i z miejsca wrócili do czterech goli przewagi.
𝐅𝐀𝐙𝐄𝐊𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐀𝐒 A później kolejny w tym meczu popis Alilovicia
Wielkie emocje w końcówce meczu PSG – ORLEN Wisła Płock „Nafciarze” wygrali w Paryżu na luzie jedną #ehfcl pic.twitter.com/wXNE96q1CV
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) November 27, 2025
Tyle iż potem ta przewaga znów stopniała. Wisła się gubiła, szarpała w ataku. PSG nie tylko mogło, ale wręcz powinno doprowadzić do remisu. Nie udało się, bo w bramce Wisły fenomenalnie spisywał się Mirko Alilović. A ostatecznie najważniejszą akcję meczu znakomicie rozegrał Gergo Fazekas. I Wisła finalnie wygrała, choć minimalnie – 30:29.
Taki wynik oznacza, iż płocczanie utrzymali trzecie miejsce w tabeli swojej grupy. I choć na pierwszą dwójkę, gdzie są Magdeburg (bilans meczów 9-0) i Barcelona (8-1) nie ma wielkich szans, to trzecie miejsce oznaczać będzie, iż w fazie play-off Wisła powinna trafić na łatwiejszego rywala.
Choć gdyby grupy ułożyły się tak, jak to ma miejsce teraz, to tym rywalem byłaby… Industria Kielce.
PSG – Wisła Płock 29:30 (14:18)
Fot. Newspix
Czytaj również na Weszło:
- Tałant Dujszebajew: Jestem inny, ale prawdziwy [WYWIAD]
- W Kielcach koniec ery. Po kolejnym sezonie pożegnają legendy

2 godzin temu













