Wimbledon, czyli prestiż, biel i tony truskawek

5 miesięcy temu
Carlos Alcaraz i Novak Djoković na korcie centralnym Wimbledonu / Źródło: File:2023 Wimbledon Men’s singles final (2).jpg – Wikimedia Commons, fot. Daniel Cooper

Wimbledon 2024 dobiegł końca. Znamy już zwycięzców najbardziej prestiżowego turnieju tenisowego na świecie. Nie brakowało zaskoczeń, nowych twarzy oraz hollywoodzkich gwiazd na widowni. Warto jednak spojrzeć na to wydarzenie z nieco innej strony. Wimbledon to nie tylko sport, ale również kolebka wielu tradycji.

Pierwszy mecz turnieju, którego nazwa jest tożsama z nazwą popularnej londyńskiej dzielnicy, został rozegrany w 1887 roku. Wyjątkowość Wimbledonu względem innych turniejów Wielkiego Szlema podkreślana jest przy każdej okazji. Wynika ona zarówno z faktu, iż jest to najstarszy turniej tenisa na świecie, jak i z rozmaitych zasad i tradycji, które dotyczą nie tylko zawodników, ale i widzów.

Dlaczego na Wimbledonie tenisistów i tenisistki obowiązuje całkowicie biały strój? Mimo upływu lat tenis przez cały czas uważany jest za sport dla elit. Szczególnie twierdzono tak w XIX wieku. Za czasów panowania Królowej Wiktorii pot na korcie nie był pożądanym widokiem. Dlatego też nakazano noszenie białych strojów, na których mokre plamy nie są tak widoczne, jak na ciemnych tkaninach. Pierwsze zawodniczki grające na Wimbledonie musiały ubierać spódnice do kostek, z kolei mężczyźni występowali w długich spodniach.

Obecne przepisy nie są już tak rygorystyczne (organizatorzy dopuszczają bowiem krótkie spódniczki i bluzki na ramkach), mówią jednak jasno: strój musi być biały, w grę nie wchodzi choćby kolor kremowy. Akceptowalna jest pojedyncza kolorowa lamówka wokół dekoltu i wokół mankietów rękawów, ale jej szerokość nie może przekraczać 1 cm. Logo sponsora ma być małe i może występować tylko raz. Z roku na rok dostrzegalne są jednak zmiany idące w kierunku większej swobody. Od 2023 roku zawodniczki nie muszą nosić białej bielizny i spodenek.

Przepis dotyczący bieli przez cały czas wywołuje sporo kontrowersji. Niejednokrotnie zawodnicy nie byli dopuszczani do gry ze względu na swój strój bądź też sami rezygnowali z udziału, uzasadniając to sprzeciwem wobec ograniczania ich wolności. W tym roku problem miał sam Novak Djoković, wielokrotny triumfator turnieju. Chodziło o jego ciemnoszary ściągacz, który nosi po operacji. Władze Wimbledonu ostatecznie dopuściły Serba do gry w ściągaczu. Jak sam tłumaczył: „bardzo szanuję zasady turnieju i starałem się zdobyć ten model w kolorze białym, niestety się nie udało”.

Królewski przysmak

W Anglii od czasów króla Henryka VIII truskawki uważane są za „królewski przysmak”. Od 137 lat królują jako podstawowa przekąska podczas Wimbledonu. Co roku widzowie londyńskiego turnieju spożywają około 27 ton truskawek oraz 7 tys. litrów śmietany. Jedna porcja takiej przyjemności kosztuje 2,5 funta czyli około 13 złotych. W ubiegłym roku zjedzono aż 142 tys. takich porcji! Skąd pochodzą Wimbledońskie truskawki? Jest to odmiana Elsanta, uprawiana w hrabstwie Kent na farmie Hugh Lowe Farms, która od 25 lat zaopatruje Wimbledon. Owoce zbierane są dzień wcześniej i docierają na korty już o godzinie 5:30 rano. Przywiązanie do tradycji to jedno, ale trzeba przyznać, iż z marketingowego punktu widzenia był to strzał w dziesiątkę. Truskawki stały się symbolem turnieju. Dziś pojawiają się one też na pamiątkach z Wimbledonu – ręcznikach, kubkach, breloczkach, czekoladkach i koszulkach.

Pudełko truskawek ze śmietaną / Źródło: File:Strawberries and cream at Wimbledon 2023 01.png – Wikimedia Commons, fot. Paige Lorenze

Detale, które tworzą atmosferę

Wimbledon to zieleń. Wimbledońska trawa co roku przycinana jest do tej samej wysokości – równe 8 mm. Co rano ogrodnicy przycinają trawę i usuwają powstałe ubytki. Aby gołębie nie zanieczyszczały kortów, „zatrudniony” został choćby myszołów, który rano przeczesuje tereny kortów i odstrasza intruzów. Ta nawierzchnia to też swojego rodzaju wskazówka, ile czasu zostało do zakończenia turnieju. Możemy to wnioskować po stopniu jej wydeptania. Im bliżej końca, tym mniej trawy pod stopami tenisistów.

Co jeszcze odróżnia Wimbledon od innych turniejów tenisowych? Brak reklam. Jest to detal, który nie rzuca się w oczy jako pierwszy, ale o to właśnie chodzi. Nie znajdziemy tu przewijających się na bandach nazw sponsorów, czy kolorowych reklam różnych firm. Inne elementy wokół kortu również są ich pozbawione. Oczywiście, na zegarze znajdziemy napis Rolex, na uniformach sędziów nie trudno dostrzec logo Polo Ralpha Laurena, a piłki na turnieju niezmiennie dostarcza Slazenger. Mimo to nie ma się poczucia, iż reklamy atakują nas z każdej strony i trudno jest skupić się na grze.

Niepowtarzalną atmosferę Wimbledonu tworzą też chłopcy i dziewczynki od podawania piłek. Swoje szkolenie zaczynają już cztery miesiące przed turniejem i poświęcają na to aż osiem godzin tygodniowo. Kandydaci do tego prestiżowego zadania są wyznaczani przez dyrektorów pobliskich szkół.

Powtórka z rozrywki i aleja sław

Tegoroczny finał mężczyzn, choć był odzwierciedleniem zeszłorocznego, wzbudzał bardzo wiele emocji. Wszyscy spodziewali się pięciosetowego pojedynku pomiędzy młodą gwiazdą – Carlosem Alcarazem, 21-letnim triumfatorem zeszłorocznego turnieju, a Novakiem Djokoviciem, 37-letnim wyjadaczem, który wygrywał ten turniej już siedmiokrotnie. Zaskoczeniem było więc szybkie i jednostronne zwycięstwo Hiszpana. W rywalizacji kobiet triumfowała Czeszka Barbora Krejcikova. Pokonała w trzech setach Włoszkę Jasmine Paolini. Do największych niespodzianek można zdecydowanie zaliczyć porażkę Igi Świątek we wczesnej fazie, odpadnięcie zeszłorocznej zwyciężczyni Markety Vondrousovej już w pierwszej rundzie oraz przegraną w ćwierćfinale męskiego numeru 1. Jannika Sinnera. Swoją karierę zakończył Andy Murray – brytyjska legenda tenisa.

Na trybunach nie brakowało gwiazd. W charakterystycznej drewnianej loży królewskiej zasiadali między innymi: Księżna Kate Middelton, Tom Cruise, Sir David Attenborough, David Beckham, Zendaya, Pink i wiele innych.

Kolejna dawka emocji za rok, choć możemy być pewni, iż niektóre rzeczy pozostaną bez zmian…

Maja ZIELIŃSKA

Idź do oryginalnego materiału