Wiktorowski stworzył maszynę! Naomi Osaka czekała na to ponad cztery lata

3 godzin temu
Amerykański sen Naomi Osaki o powrocie na szczyt przez cały czas trwa! Japonka pokonała w nocy z 3 na 4 września (czasu polskiego) Karolinę Muchovą 6:4, 7:6(3) i awansowała do półfinału US Open. To dla niej pierwszy taki wielkoszlemowy sukces od Australian Open 2021, gdy finalnie skończyła jako triumfatorka całych zmagań. Osaka po raz kolejny udowodniła, iż nawiązanie współpracy z Tomaszem Wiktorowskim mogło być strzałem w dziesiątkę.
Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji w Nowym Jorku Naomi Osaka dawała sygnały, iż to może być dla niej najlepszy wielkoszlemowy turniej od lat. Japonka zatrudniła w roli trenera Tomasza Wiktorowskiego, pod którego wodzą Iga Świątek czterokrotnie wygrywała Wielkie Szlemy. Ta kooperacja miała swój początek w Montrealu na zawodach rangi WTA 1000 i była to kapitalna inauguracja. Osaka pierwszy raz od kwietnia 2022 roku (Miami) dotarła do finału. Uległa w nim rewelacyjnej 18-latce Victorii Mboko, ale był to najbardziej pozytywny sygnał od niej od wielu lat.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski wysiadł z czarnego mercedesa i się zaczęło! Tak przywitali go Polacy


Niezatrzymana maszyna vs królowa trzysetówek
Podczas samego US Open zdążyła już potwierdzić, iż jej forma idzie w górę. W drodze do półfinału nie straciła ani jednego seta, mierząc się m.in. z Darią Kasatkiną, ale przede wszystkim z Coco Gauff. Japonka nie dała w IV rundzie Amerykance żadnych szans (6:3, 6:2). By awansować do półfinału, musiała uporać się z Karoliną Muchovą. Czeszka była w Nowym Jorku mistrzynią trzysetówek. Każde wcześniejsze spotkanie wygrała właśnie po takim boju (m.in. z Lindą Noskovą i Martą Kostiuk).


Naomi wiedziała zatem, iż jeżeli chce wygrać, to z Muchovą akurat lepiej choćby jednego seta nie przegrać. Pierwsza partia przez bardzo długi czas zmierzała ku tie-breakowi. Tylko na samym starcie, w gemie otwierającym mecz, Czeszka miała szansę na przełamanie. Nie wykorzystała jej i kolejnej już nie miała. Obie zawodniczki miały kilka do powiedzenia, będąc na returnie. Nie zdarzała się choćby gra na przewagi, o breakpointach nie mówiąc. Tylko nagłe załamanie czyjegoś podania, mogło coś tutaj zmienić. I takowe nadeszło.


Muchova mogła doprowadzić do swojego ulubionego typu meczu. Osaka powiedziała "stop!"
Dopadło ono Muchovą i to w najgorszym dla niej momencie, bo przy stanie 5:4 dla Osaki. Naomi zaczęła dziesiątego gema od prowadzenia 40:0, a po drugiej piłce setowej mogła się cieszyć z prowadzenia 1:0 w meczu. Drugą partię z kolei obie zaczęły od... przełamań. Najpierw Czeszka odebrała serwis Japonce, a chwilę później to Osaka zrobiła jej to samo. Później obie powróciły do "antyprzełamaniowych" ustawień fabrycznych i tym razem tie-break już był, choć wcale nie musiał.
Nie musiał, bo Muchova serwowała na seta przy stanie 5:4. Z trudem wywalczyła przełamanie w dziewiątym gemie i miała wszystko, by doprowadzić do swej ulubionej trzysetówki. Zmarnowała to jednak koncertowo, bo w momencie wielkiej szansy przegrała gema do zera i wszystko poszło na marne. Tie-break z kolei był już popisem Japonki. gwałtownie wypracowała sobie cztery piłki meczowe. Wykorzystała drugą z nich. Wygrała 7:3, całego seta 7:6(3), a w konsekwencji cały mecz!


Osaka wraca na salony? Pierwszy taki sukces od lat
Dla Naomi to pierwszy półfinał wielkoszlemowy od czasu Australian Open 2021. Wówczas Japonka wygrała z Sereną Williams, a potem w finale pokonała Jennifer Brady. Był to jej czwarty i jak dotąd ostatni wielkoszlemowy triumf. jeżeli ma się to zmienić, Japonka znów musi w półfinale ograć Amerykankę. Tym razem Amandę Anisimovą, która skutecznie zrewanżowała się Idze Świątek za przegrany finał Wimbledonu. Ten mecz już w nocy z 4 na 5 września nie przed 2:30-3:00 w nocy czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału