Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji w Nowym Jorku Naomi Osaka dawała sygnały, iż to może być dla niej najlepszy wielkoszlemowy turniej od lat. Japonka zatrudniła w roli trenera Tomasza Wiktorowskiego, pod którego wodzą Iga Świątek czterokrotnie wygrywała Wielkie Szlemy. Ta kooperacja miała swój początek w Montrealu na zawodach rangi WTA 1000 i była to kapitalna inauguracja. Osaka pierwszy raz od kwietnia 2022 roku (Miami) dotarła do finału. Uległa w nim rewelacyjnej 18-latce Victorii Mboko, ale był to najbardziej pozytywny sygnał od niej od wielu lat.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski wysiadł z czarnego mercedesa i się zaczęło! Tak przywitali go Polacy
Niezatrzymana maszyna vs królowa trzysetówek
Podczas samego US Open zdążyła już potwierdzić, iż jej forma idzie w górę. W drodze do półfinału nie straciła ani jednego seta, mierząc się m.in. z Darią Kasatkiną, ale przede wszystkim z Coco Gauff. Japonka nie dała w IV rundzie Amerykance żadnych szans (6:3, 6:2). By awansować do półfinału, musiała uporać się z Karoliną Muchovą. Czeszka była w Nowym Jorku mistrzynią trzysetówek. Każde wcześniejsze spotkanie wygrała właśnie po takim boju (m.in. z Lindą Noskovą i Martą Kostiuk).
Naomi wiedziała zatem, iż jeżeli chce wygrać, to z Muchovą akurat lepiej choćby jednego seta nie przegrać. Pierwsza partia przez bardzo długi czas zmierzała ku tie-breakowi. Tylko na samym starcie, w gemie otwierającym mecz, Czeszka miała szansę na przełamanie. Nie wykorzystała jej i kolejnej już nie miała. Obie zawodniczki miały kilka do powiedzenia, będąc na returnie. Nie zdarzała się choćby gra na przewagi, o breakpointach nie mówiąc. Tylko nagłe załamanie czyjegoś podania, mogło coś tutaj zmienić. I takowe nadeszło.
Muchova mogła doprowadzić do swojego ulubionego typu meczu. Osaka powiedziała "stop!"
Dopadło ono Muchovą i to w najgorszym dla niej momencie, bo przy stanie 5:4 dla Osaki. Naomi zaczęła dziesiątego gema od prowadzenia 40:0, a po drugiej piłce setowej mogła się cieszyć z prowadzenia 1:0 w meczu. Drugą partię z kolei obie zaczęły od... przełamań. Najpierw Czeszka odebrała serwis Japonce, a chwilę później to Osaka zrobiła jej to samo. Później obie powróciły do "antyprzełamaniowych" ustawień fabrycznych i tym razem tie-break już był, choć wcale nie musiał.
Nie musiał, bo Muchova serwowała na seta przy stanie 5:4. Z trudem wywalczyła przełamanie w dziewiątym gemie i miała wszystko, by doprowadzić do swej ulubionej trzysetówki. Zmarnowała to jednak koncertowo, bo w momencie wielkiej szansy przegrała gema do zera i wszystko poszło na marne. Tie-break z kolei był już popisem Japonki. gwałtownie wypracowała sobie cztery piłki meczowe. Wykorzystała drugą z nich. Wygrała 7:3, całego seta 7:6(3), a w konsekwencji cały mecz!
Osaka wraca na salony? Pierwszy taki sukces od lat
Dla Naomi to pierwszy półfinał wielkoszlemowy od czasu Australian Open 2021. Wówczas Japonka wygrała z Sereną Williams, a potem w finale pokonała Jennifer Brady. Był to jej czwarty i jak dotąd ostatni wielkoszlemowy triumf. jeżeli ma się to zmienić, Japonka znów musi w półfinale ograć Amerykankę. Tym razem Amandę Anisimovą, która skutecznie zrewanżowała się Idze Świątek za przegrany finał Wimbledonu. Ten mecz już w nocy z 4 na 5 września nie przed 2:30-3:00 w nocy czasu polskiego.