Wiktorowski miał dość? Zaskakujące słowa o pracy ze Świątek. "Siwy jak gołąb"

3 godzin temu
Zdjęcie: % Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


- Rzeczywiście mógł stwierdzić w pewnym momencie, iż ma serdecznie dość - tak o rozstaniu Tomasza Wiktorowskiego z Igą Świątek mówił Lech Sidor. Na początku miesiąca polska tenisistka ogłosiła koniec współpracy z trenerem. Od razu ruszyły spekulacje, czym było to podyktowane. Swoją teorię ma także były zawodnik i komentator Eurosportu. Zwrócił uwagę na jedną kwestię.
Iga Świątek na początku października wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi. "Po trzech latach osiągania największych sukcesów w mojej karierze, zdecydowaliśmy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim o zakończeniu naszej współpracy" - ogłosiła w mediach społecznościowych. Na temat tej decyzji narosło szereg teorii. Jedna z nich głosiła, iż za wszystkim stała psycholożka Świątek - Daria Abramowicz. Zdementował ją jednak sam Wiktorowski. Dlaczego zatem pożegnał się z posadą trenera?

REKLAMA







Zobacz wideo DevelopRes Rzeszów przez cały czas niepokonany w lidze! Monika Fedusio: Budujemy wszystko od nowa



Sidor wskazał, co stało za pożegnaniem Wiktorowskiego. "Nawet sama Iga mówiła..."
Sam zainteresowany nie wskazał jednoznacznego powodu. - (Rozstanie - red.) Było po prostu koniecznością. Nigdy nie podejmowaliśmy nagłych, a przede wszystkim nieprzemyślanych decyzji - mówił w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty. Swoją hipotezę przedstawił za to Lech Sidor.


Były tenisista, a później szkoleniowiec i komentator telewizyjny wystąpił w "Podkaście Eurosportu". Wskazał tam na jedną prozaiczną rzecz. - Pozostaje sprawa wypalenia zawodowego. choćby sama Iga mówiła, iż teraz czas na odpoczynek dla trenera, iż należy mu się długi urlop itd. - przypomniał. W ten sposób nawiązał do posta naszej tenisistki, w którym informowała o zakończeniu współpracy. "Wiem, iż chce trener spędzić trochę czasu z bliskimi i odpocząć po tych intensywnych latach. Mało kto zasłużył na co najmniej kilkumiesięczne wakacje" - pisała wówczas.


Oto kulisy pracy trenera Świątek. "Straszna katorga"
Jak tłumaczył Sidor, praca trenera tenisowego wcale nie należy do przyjemnych. Wiąże się bowiem z ciągłym przebywaniem poza domem i sporymi nerwami. - Pamiętajmy, iż po rozstaniu z Radwańską też wydawało się, iż trochę ma dosyć tego świata, bo nie wszyscy wiedzą, iż to tak fajnie wygląda tylko w telewizorze. Natomiast na bieżąco to jest straszna katorga. Ja jestem w stanie wejść w skórę Wiktorowskiego i rzeczywiście mógł stwierdzić w pewnym momencie, iż ma serdecznie dość. Bo to jest strasznie monotonny rygor. To są korty, hotel, hotel, korty... To się tak ludziom tylko wydaje, iż to jest piękne życie - argumentował.
Sidor nie spodziewa się więc, aby Wiktorowski gwałtownie podjął nową pracę - choćby z Hubertem Hurkaczem, który wciąż poszukuje trenera po rozstaniu z Craigiem Boyntonem. - Trener ma potężny stres. Chyba to jest dla wszystkich oczywiste. Kiedy zaczynał pracę z Radwańską, to Wiktorowski był szatynem, jak kończył, to był szpakowaty. Jak zaczynał ze Świątek, to był szpakowaty, a jak kończy, to jest siwy jak gołąb. To też jest dowód na to, iż to jest praca, która potężnie szarpie nerwy - podsumował, sugerując, iż Wiktorowskiemu należy się odpoczynek.
Idź do oryginalnego materiału