W piątkowy wieczór Lech Poznań chciał potwierdzić, iż nieprzypadkowo jest liderem ekstraklasy i uznaje się go za głównego faworyta do mistrzowskiego tytułu. Podopieczni Nielsa Frederiksena pojechali do Gliwic, by zmierzyć się z Piastem, który w ostatniej kolejce w pełnym kontrowersji meczu przegrał z Górnikiem Zabrze (0:1).
REKLAMA
Zobacz wideo Rodri nie zasłużył na Złota Piłkę? Żelazny: Popatrzcie sobie na Manchester City bez niego
Goli brak, emocji brak. Remis w Gliwicach
Trener Aleksandar Vuković musiał radzić sobie bez zawieszonego za czerwoną kartkę kapitana Jakuba Czerwińskiego. Mogło się wydawać, iż defensywa Piasta osłabiona brakiem kluczowej postaci będzie miała olbrzymie problemy z zachowaniem czystego konta. Pierwsza połowa piątkowego starcia miała jednak zaskakujący przebieg.
Czytaj także:
Było już 3:6, 1:5! Wielki powrót Katarzyny Kawy. Znowu to zrobiła
Lech, który w ostatnich dwóch meczach zdobył siedem goli, nie potrafił skutecznie zagrozić bramce strzeżonej przez Frantiska Placha. Co więcej - piłka w pierwszych 45 minutach zatrzepotała w siatce tylko raz. I to w siatce Lecha. Goście mieli jednak szczęście. Fabian Piasecki znajdował się na spalonym i sędzia Wojciech Myć gola nie uznał.
Czytaj także:
"On już wtedy nie żył". Polski multimilioner przeżył dramat
Powiedzieć, iż poznaniacy zagrali słabą połowę, to nic nie powiedzieć. Nie oddali ani jednego strzału na bramkę rywali. Gliwiczanie - poza nieuznanym golem Piaseckiego - także nie pokazali nic interesującego w ofensywie. To była gra, po której trudno byłoby zakochać się w polskiej piłce.
Reakcja Nielsa Frederiksena była natychmiastowa. W przerwie dokonał jednej zmiany. Na murawie pojawił się Bryan Fiabema. Zastąpiony został Ali Gholizadeh. Po zmianie stron piłkarze z Wielkopolski w końcu stanęli przed szansą.
Czytaj także:
Media: Real Madryt znalazł winnego kryzysu. Zaskoczenie
Afonso Sousa pobiegł z piłką lewą stroną boiska, wpadł w pole karne i zagrał do ustawionego na środku pola karnego Joela Pereiry. Jego rodak zmarnował wyśmienitą sytuację do pokonania Placha. Golkiper Piasta był w tamtym momencie bohaterem trybun stadionu przy ul. Okrzei.
Poznaniacy kontrolowali przebieg spotkania, ale więcej konkretów pod bramką Piasta nie zaprezentowali. Mecz ostatecznie zakończył się bezbramkowym remisem. "Dziś w ramach Super Piątku piłka umarła" - tak mecz skwitował komentator Canal+Sport Adam Marchliński.
W tabeli zawodnicy z Poznania przez cały czas prowadzą. Mają 38 punktów. To o pięć więcej niż druga Jagiellonia, która w niedzielę zagra z Pogonią Szczecin. Piast plasuje się w środku stawki. Ma na swoim koncie 21 punktów.
Czytaj także:
W końcu! Włosi ogłaszają nt. Zielińskiego. Wszyscy na to czekali
W następnej kolejce gliwiczanie zmierzy się z Cracovią. To spotkanie zaplanowano na 8 grudnia. Wcześniej - 3 grudnia - przyjadą do Wrocławia. Zagrają ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski. Lech, który pożegnał się już z krajowym pucharem, rozegra w tym roku jeszcze tylko jedno spotkanie. 6 grudnia zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.
Piast Gliwice 0:0 Lech Poznań (0:0)
Gole: brak
Piast Gliwice: Plach (k) - Munoz, Huk, Nobrega - Pyrka, Tomasiewicz (80' Karbowy), Chrapek (58' Felix), Lewicki (80' Drapiński) - Szczepański (69' Katsantonis), Piasecki (58' Rosołek), Kostadinov
Lech Poznań: Mrozek - Pereira, Salamon, Milić, Gurgul - Gholizadeh (46' Fiabema), Murawski, Kozubal (64' Jagiełło), Walemark (77' Hotić) - Sousa (77' Szymczak) - Ishak (k)