Kibice Girony zupełnie inaczej wyobrażali sobie początek historycznego sezonu w Lidze Mistrzów. Ich drużyna poniosła porażkę w dwóch pierwszych kolejkach, chociaż rywale zapracowali na sukces tylko połowicznie. Ekipa z Katalonii zaaplikowała sobie w sumie trzy bramki samobójcze - jedną w starciu z PSG, dwie w konfrontacji z Feyenoordem Rotterdam. Gdyby nie te akty autodestrukcji na koncie hiszpańskiej drużyny widniałaby dzisiaj cztery punkty.