Wielki alarm w Paryżu przed meczem. Francuzi szykują się na najgorsze

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Gonzalo Fuentes


Kilka dni temu rozpoczęła się ostatnia w tym roku przerwa reprezentacyjna, w trakcie której kadry narodowe zakończą fazę grupową Ligi Narodów. Na czwartkowy wieczór w Paryżu zaplanowany został mecz reprezentacji Francji z Izraelem. Niestety atmosfera przed pierwszym gwizdkiem jest niezwykle napięta. Spotkanie to już dawno wyszło poza ramy samego sportu, stając się pretekstem do sporów politycznych i kulturowych.
Faza grupowa obecnej Ligi Narodów UEFA powoli dobiega końca. Europejskim reprezentacjom pozostały jeszcze po dwa spotkania na tym etapie rozgrywek, po których dowiemy się, kto awansuje do fazy pucharowej, a kto będzie musiał pożegnać się ze swoją dywizją. W czwartkowy wieczór w 5. kolejce do rywalizacji przystąpią Francuzi. Ich rywalem będzie Izrael.

REKLAMA







Zobacz wideo Polak stał się tu prawdziwą legendą! Największy z największych



Koszmar przed meczem Francji z Izraelem. Paryż w gotowości
Spotkanie to wywołuje ogromne emocje, niestety najczęściej te negatywne. Wszystko przez to, iż mecz ten jest postrzegany nie tylko przez pryzmat sportu, ale również sytuacji geopolitycznej oraz konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jak podawało francuskie L'Equipe, lewicowa partia France Invictus (LFI) pomaga w organizacji pro-palestyńskiej demonstracji w Saint-Denis, która ma się odbyć tuż przed meczem reprezentacji Francji z Izraelem zaledwie 1,5 km od Stade de France, gdzie rozegrane zostanie spotkanie. Wszystko po to, aby jak najefektywniej zakłócić starcie w Lidze Narodów oraz poprzeć palestyńską stronę wojny.


Cały Paryż stanął na nogach, przygotowując się na zamieszki, rabunki czy akty przemocy. Policja została zmuszona do mobilizacji łącznie pięciu tysięcy funkcjonariuszy. Francuska federacja wyjątkowo udostępniła zaledwie 20 tys. biletów na mecz z Izraelem, mimo iż Stade de France pomieści około 80 tys. kibiców. Wszystko po to, aby zminimalizować szanse na jakiekolwiek zamieszki i rozróby.
"Blokada siedziby federacji, wezwanie piłkarzy Francji do bojkotu spotkania, komunikat polskiej ambasady, ograniczenie sprzedaży biletów i 5 tysięcy funkcjonariuszy ściągniętych do Paryża. Przed czwartkowym meczem Francja - Izrael jest nerwowo, a nie opadł jeszcze kurz po izraelsko-palestyńskich zamieszkach przy meczu w Holandii" - pisał szczegółowo o gorących nastrojach przed meczem Francji z Izraelem w Kacper Sosnowski ze Sport.pl.


Sytuację komentował także prefekt policji w Paryżu Laurent Nunez, który nazwał spotkanie "meczem wysokiego ryzyka" ze względu na "bardzo napięty kontekst geopolityczny". W czwartkowy poranek w rozmowie z telewizją francetvinfo Nunez opowiedział o napiętej atmosferze przed spotkaniem z perspektywy funkcjonariuszy. - Widzimy napięcie, jakie panuje w tej chwili w demonstracjach, szczególnie wokół demonstracji pro-palestyńskich, dlatego musimy zachować wyjątkową koncentrację. Reakcja sił bezpieczeństwa wewnętrznego pod moim przewodnictwem będzie niezwykle stanowcza. Chcę przestrzec tych, którzy chcą sprawiać kłopoty - powiedział dosadnie.



Oprócz tego prefekt paryskiej policji zwrócił uwagę na szerzące się w stolicy Francji przejawy antysemityzmu. W tym temacie posłużył się suchymi statystykami. - Nastąpiła absolutna eksplozja protestów antysemickich. W ciągu dziesięciu miesięcy od początku roku odnotowaliśmy ponad 500 aktów antysemityzmu - wyznał. Dla porównania: dwa lata temu takich incydentów było około stu. - Przez antysemityzm mam na myśli obelgi, prowokacje, etykiety. Aż do przemocy fizycznej - na szczęście w bardziej ograniczonej ilości, ale zajmujemy się wszystkimi przypadkami - uzupełnił.
Jak widać, napięcie przed meczem Francja - Izrael jest ogromne. Na ten moment drużyna Didiera Deschampsa z dziewięcioma punktami na koncie jest wiceliderem II grupy, natomiast Izraelczycy zajmują ostatnie miejsce bez punktów.
Idź do oryginalnego materiału