Wielka burza w polskim sporcie. Małysz uderza: Dowiedzieliśmy się po fakcie

2 godzin temu
- Sprzeciwiłbym się - mówi wprost Adam Małysz. Chodzi o budzącego ogromne kontrowersje sponsora Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Prezes Radosław Piesiewicz niedawno ogłosił, iż głównym partnerem PKOl-u została firma Zondacrypto. A decyzji nie konsultował z zarządem PKOl-u. Tym samym Piesiewicz kolejny raz wzbudził wielkie kontrowersje.
W poniedziałek na Stadionie Narodowym w Warszawie minister sportu Jakub Rutnicki ogłosił, iż Polska będzie się starała o organizację letnich igrzysk olimpijskich. Chcemy, żeby ich gospodarzem została Warszawa. W 2040 albo 2044 roku. "To smutne, iż pan minister Rutnicki wprowadza politykę do sportu. Bardzo żałuję, iż pan minister nie zaprosił PKOl do rozmów dotyczących organizacji IO w Polsce" – napisał Piesiewicz w mediach społecznościowych. A minister tłumaczył Sport.pl, dlaczego nie zaprosił Piesiewicza.

REKLAMA







Zobacz wideo Burza wokół olimpijskich skoczni. Jest reakcja po skandalu



W konferencji na Narodowym uczestniczyli m.in. Adam Małysz, Otylia Jędrzejczak, Adam Korol, Leszek Blanik czy Sebastian Świderski. To członkowie zarządu PKOl-u, którzy od długiego już czasu są w opozycji do prezesa Piesiewicza. Ostatni ruch prezesa zdecydowanie o tym przypomniał.


- Powiem szczerze: ja osobiście nie mam z nim żadnego sporu, żadna zadra we mnie nie siedzi. Ale cały czas powtarzam, iż po to z innymi prezesami związków sportowych jestem w zarządzie PKOl-u, żeby coś tam robić. Dlatego nie podoba mi się, iż nam się praktycznie o niczym nie mówi, iż nic nie jest jasne, czyste, iż nie ma transparentności. Nie rozumiem, jak prezes mógł niedawno podpisać umowę w imieniu PKOl-u z firmą od kryptowalut i sprzedać jej prawa do nazwy Centrum Olimpijskiego, a my się dowiedzieliśmy o wszystkim po fakcie – mówi nam Małysz. - Ja wiem, iż status PKOl-u jest jaki jest i prezes może dzięki temu robić różne rzeczy. Ale naprawdę przydałaby się informacja, iż coś takiego prezes bierze pod uwagę. On tłumaczy, iż nic nam nie powiedział, bo byłby wielki sprzeciw. No to teraz sprzeciwu nie ma? Teraz jest spokojnie? – dodaje.
Minister mocno to podkreślił: "Wizerunek polskiego sportowca jest święty"
Małysza prosimy o szczerość i pytamy, co by zrobił, gdyby prezes Piesiewicz przed podpisaniem umowy z Zondacrypto powiedział mu, iż znalazł sponsora, za pomocą którego każdy polski olimpijczyk będzie mógł dostać dodatkowo choćby 250 tysięcy złotych (w tokenach, które będzie można wymienić na gotówkę) za sukces na igrzyskach.
- Jeślibym się dowiedział, jaka to jest firma, to tak, sprzeciwiłbym się – odpowiada Małysz. - To bardzo niedobrze, gdy wokół sponsora polskiego olimpizmu jest dużo kontrowersji i pytań natury kryminalnej. To musi dawać do zastanowienia. Wiem, iż ze strony prezesa Piesiewicza jest takie tłumaczenie, iż on musi szukać sponsorów, bo jest walka polityczna i dlatego PKOl przestały wspierać spółki skarbu państwa. Z jednej strony rozumiem, bo faktycznie te spółki poodchodziły i to nie jest łatwa sytuacja. Ale mimo wszystko ja bym się poważnie zastanowił czy iść w te kryptowaluty – wyjaśnia prezes Polskiego Związku Narciarskiego.



W podobnym tonie dla Sport.pl wypowiedział się też minister sportu. - Dla mnie jedna podstawowa rzecz: wizerunek polskiego sportowca jest święty. I wszyscy my z naszych podatków każdego roku wydajemy bardzo dużo na sport kwalifikowany, bo to jest blisko 190 milionów złotych, żebyśmy mogli potem z wielką dumą patrzeć na naszych najlepszych zawodników. I uważam, iż naprawdę wielkim nieporozumieniem jest to, żeby polskiego sportowca wykorzystywać do promocji firmy, która nie podlega nadzorowi KNF-u w Polsce. I uważam, iż naprawdę tego typu działania nie wyglądają najlepiej i na pewno nie są z duchem olimpijskim - podkreślił Jakub Rutnicki.
Idź do oryginalnego materiału