Wicemistrz Polski na dnie! Niebywała degrengolada. "Potrzeba kozaków"

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. screen https://www.youtube.com/watch?v=i-yFZmBpVl8 fot. screen https://www.youtube.com/watch?v=GDilDo2bnAI


- Jakby ktoś głowę spuścił, to kopnę w dupę i do domu - tak mówił niedawno trener Śląska Wrocław Jacek Magiera. Klub, który w maju walczył o mistrzostwo Polski, dziś jest na dnie. Od początku rozgrywek nie wygrał ligowego meczu, a posada szkoleniowca, który pół roku temu był cudotwrócą, może być poważnie zagrożona. Przypadek Śląska pokazuje, iż znacznie łatwiej jest wejść na szczyt niż się na nim utrzymać.
Historia ostatnich dwóch sezonów Śląska Wrocław to gotowy materiał na film. Zaczęło się w kwietniu 2023 roku, kiedy do klubu po rocznej nieobecności powrócił Jacek Magiera. Zastąpił zwolnionego Ivana Djurdjevicia i zdołał utrzymać drużynę nieuchronnie zmierzającą ku spadkowi z ekstraklasy. W następnym sezonie, mimo kiepskiego początku, doprowadził ją do sensacyjnego wicemistrzostwa Polski, mając w zespole króla strzelców rozgrywek, Erika Exposito. Dziś we Wrocławiu nie ma już ani Hiszpana, ani tamtej drużyny, a niedługo może także nie być Magiery - choćby jeżeli przedstawiciele klubu dopiero co udzielali mu pełnego poparcia.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak Polacy oceniają reprezentację Polski i selekcjonera Probierza!


- Mówię to cały czas. Z Jackiem przyszliśmy, z Jackiem również odejdziemy. Zawsze razem, niezależnie od wyników. Jacek ma pełne zaufanie: moje, zarządu, pracowników, wszyscy sobie ufamy i tyle. To przecież "Magic" - tak 24 września w rozmowie ze Sport.pl mówił dyrektor sportowy klubu David Balda. Ale od tego czasu Śląsk rozegrał dwa mecze, w których poniósł dwie kolejne porażki.
Tabela ekstraklasy jest dziś dla wrocławian nieubłagana - przed startem 12. kolejki zamykają oni stawkę i jako jedyna drużyna w trzech najwyższych ligach w Polsce nie wygrali jeszcze meczu. W dziewięciu meczach zdobyli zaledwie cztery punkty! Wicemistrzostwo Polski pozostaje jedynie pięknym wspomnieniem, Śląsk po analogicznym etapie sezonu ma aż o 19 punktów mniej niż w poprzednich rozgrywkach. Fakt, iż wrocławianie mają do rozegrania dwa zaległe spotkania, w żaden sposób nie wpływa na ocenę tragicznego początku sezonu.


Czytaj także:


Najbogatszy zespół świata stał się pośmiewiskiem. Upokorzenie


Dlaczego jest tak źle, skoro jeszcze kilka miesięcy temu było tak dobrze? Najprostsza odpowiedź: drużyny wicemistrzów Polski po prostu już nie ma. W trakcie letniego okna transferowego klub ze stolicy Dolnego Śląska przypominał drzwi obrotowe. Odeszło aż 11 zawodników - w tym najważniejszy w ostatnich latach Exposito i istotni zawodnicy rotacji: Patryk Janasik i Martin Konczkowski. Już w trakcie nowych rozgrywek pożegnano byłego kapitana Patricka Olsena i innego lidera zespołu - Nahuela Leivę. I jeżeli odejście tego ostatniego da się obronić finansami - za Hiszpana z argentyńskim rodowodem zainkasowano około 2,5 miliona euro - to sportowo było ono bolesne.
W składzie powstały dziury, bo choć Śląsk zasiliło aż 13 nowych zawodników, to w miejsce starych piłkarzy nie sprowadzono odpowiednich następców. Wśród wzmocnień nie liczymy wykupionego Simeona Petrowa, który już wiosną występował w klubie z Wrocławia. Zresztą Bułgar prezentuje się gorzej niż w poprzednich rozgrywkach. Exposito zastąpić nie potrafi żaden ze sprowadzonych napastników. Junior Eyamba, który przejął od Hiszpana koszulkę z numerem "9", okazał się zbyt słaby, aby w ogóle występować w pierwszej drużynie. Sebastian Musiolik strzelił tylko jednego gola - podobnie jak zakontraktowany już we wrześniu Jakub Świerczok, który zresztą z całego tercetu wygląda zdecydowanie najlepiej.


Czytaj także:


Niebywałe, co zrobił Lewandowski. Wszystkim to umknęło


W rezerwach występy notuje inny piłkarz sprowadzony latem - Mateusz Bartolewski. Po niezłym początku gorzej wygląda Marcin Cebula, w którym - ze względu na jego podatność na kontuzje - trudno upatrywać zbawcy. Zagraniczne wzmocnienia Tudor Baluta i Arnau Ortiz - jeżeli już dostają szanse od Magiery - grają słabo. Kibice w wielu spotkaniach kozła ofiarnego upatrywali w sprowadzonym latem Serafinie Szocie. Wrocławia nie podbił jeszcze póki co Filip Rejczyk - młody talent, który latem zamienił Legię na Śląsk.
Do źle skonstruowanej kadry warto dodać regres poszczególnych zawodników. W Śląsku brakuje dziś lidera, który w trudnym momencie będzie w stanie ponieść zespół do zwycięstwa. Znamiennym jest, iż w każdym z kolejnych meczów najlepszym piłkarzem zespołu jest Petr Schwarz.
Kamyczkiem do ogródka Magiery z pewnością jest brak stabilizacji i odnalezienia odpowiedniej formuły składu, która okaże się zwycięska. Najlepiej widać to na przykładzie obsady defensywy. W ostatnich czterech spotkaniach tę formację tworzyły cztery różne zestawy zawodników.


z Pogonią Szczecin: Mateusz Żukowski, Aleksander Paluszek, Aleks Petkov, Tommaso Guercio
z Lechem Poznań: Żukowski, Simeon Petrov, Łukasz Bejger, Jehor Macenko
z Motorem Lublin: Żukowski, Serafin Szota, Petkov, Macenko
z Cracovią: Żukowski, Petrov, Bejger, Guercio


Niewykluczone, iż w przypadku braku poprawy wyników, szkoleniowiec pożegna się z pracą. W mediach nie brakuje spekulacji mówiących o jego ewentualnym zwolnieniu. Czy na horyzoncie byłby kandydat, który mógłby go zastąpić? Na takie pytanie odpowiedzi mogą niedługo szukać władze klubu. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, iż odpowiedzialnych za wrocławski stan rzeczy jest więcej.


Dyrektor sportowy Balda w jednym z wywiadów podkreślał, iż do ściągnięcia klasowego napastnika potrzebuje miliona euro. To argument łatwy do zbicia, bo dyrektorzy innych klubów sprowadzali w ostatnich latach snajperów w ramach transferów bezgotówkowych. Przykłady? Afimico Pululu z Jagiellonii, Pedro Henrique grający do niedawna w Radomiaku czy Imad Rondić z Widzewa Łódź.
Za sytuację sportową trudno bezpośrednio obwiniać prezesa klubu Patryka Załęcznego, który jednak także mierzył się już z krytyką kibiców. Fani wielokrotnie zarzucali mu, iż w obliczu kryzysu zaniechał komunikacyjnej otwartości, z jakiej zasłynął na początku swojej kadencji.
Co dalej ze Śląskiem? W najbliższych tygodniach zespół czeka maraton meczów. Od 20 października do 9 listopada, czyli w ciągu 20 dni, wrocławianie rozegrają aż sześć spotkań. Terminarz prezentuje się w sposób następujący:


20 października - z GKS Katowice na wyjeździe
23 października - ze Stalą Mielec u siebie
26 października - z Rakowem Częstochowa u siebie
29 października - z Radomiakiem na wyjeździe w Pucharze Polski
4 listopada - z Zagłębiem Lubin na wyjeździe
9 listopada - z Górnikiem Zabrze u siebie


Przed zbliżającym się maratonem spotkań trudno znaleźć optymizm. - Potrzeba kozaków, którzy ten ciężar gry na siebie wezmą i dadzą sygnał. Tu jeszcze nic się nie skończyło. To nie tak, iż ktoś ma głowę spuścić, w życiu. Jakby ktoś głowę spuścił, to kopnę w dupę i do domu - tak, jeszcze przed przerwą na reprezentację, na konferencji prasowej po przegranym 2:4 meczu z Cracovią mówił Magiera. Przed częstochowianinem być może najtrudniejsze wyzwanie w dotychczasowej karierze trenerskiej.
Idź do oryginalnego materiału